Super Meat Boy

Autor: Mirosław 'angel21' Poręba

Super Meat Boy
Czasy, kiedy królowały ośmiobitowe produkcje, już dawno przeminęły. Starsi gracze wspominają ten okres nierzadko z łezką w oku. Natomiast młodsze pokolenie podchodzi raczej sceptycznie, czasem wręcz z obrzydzeniem, do gier rażących pikselozą. Dzisiaj tytuły bez wodotrysków technologicznych i z trudną rozgrywką nie mają prawa bytu. Jednak garażowi twórcy z niskim zasobem budżetowym chętnie powracają do minionej epoki wirtualnej rozrywki, tworząc całkiem udane projekty. Było Braid, niezwykła gra logiczna; był Shank, który wyraźnie prezentował oldschoolowy charakter. Teraz czas na Super Meat Boy, produkt stuprocentowo retro i tylko dla wymagających.


Kawałek mięsa vs. zarodek w słoiku

Tytułowy Meat Boy to kwadratowy kawałek mięsa, mocno zakochany w Bandage Girl. Pewnego dnia zostaje porwana przez szalonego Doktora Fetusa. Owy nikczemnik, ubrany w czarny smoking z cylindrem, to zarodek w słoiku. Protagonista wyrusza za porywaczem, aby uratować swoją miłość. Fabuła jest prosta, pozbawiona skomplikowanych wątków. Pomiędzy poszczególnymi światami uruchamiają się kreskówkowe scenki z humorystyczną otoczką.


O sekundę za późno

Celem gry jest przemierzenie setek lokacji od startu do miejsca, gdzie znajduje się Bandage Girl. Gdy się do niej dostaniemy, natychmiast pojawia się zły Dr. Fetus i teleportuje się z nią do następnej planszy. Głównym atutem Super Meat Boy jest niesamowicie wysoki poziom trudności. Nie powinien dziwić fakt, że w późniejszych etapach ginąć możemy po kilkadziesiąt razy. Po dotarciu do ukochanej, gra pokazuje wszystkie próby, włącznie z tą zwieńczoną sukcesem. Całe szczęście przejście pojedynczej lokacji nie zajmuje więcej niż minutę, dlatego kolejne podejścia nie frustrują, a wręcz przeciwnie – motywują. Tym bardziej że uzyskanie odpowiedniego czasu odblokowuje trudniejszą wersję danej planszy.


Prawie jak Książe Persji

Krwisty bohater porusza się w lewo, prawo, górę i dół. Potrafi skakać na krótsze bądź dalsze odległości zależnie od tego, jak długo przytrzymamy odpowiedni klawisz lub jakiej prędkości nabierzemy przed wybiciem. Bardzo pomocne okaże się przywieranie Meat Boya do ściany i powolne ześlizgiwanie tudzież odbijanie się od niej. Sterowanie jest bardzo intuicyjne i nie sprawia problemów, chociaż przy trudniejszych etapach bardziej komfortowo gra się na padzie.


Psychodeliczne lokacje

Plansze są niesamowicie skonstruowane. Ich design sprawia, że dotarcie do upatrzonego miejsca czasami wydaje się niemożliwe. Ciemny las, fabryka soli czy szpital – każdy z tych obszarów oferuje wspaniały klimat. Ponadto nafaszerowane są całą gamą pułapek. Piły mechaniczne, lawa, igły albo dziwne stworki są porozmieszczane w tak ekstremalnych pozycjach, że pokonanie ich graniczy z cudem. Po przejściu wszystkich poziomów w danym świecie, na drodze bohatera staje boss. Zaliczenie głównego wątku fabularnego to niespełna czterdzieści procent całkowitego ukończenia gry. Wszędzie porozrzucane są plasterki oraz czasowo aktywne fioletowe kule, które przenoszą do dodatkowych etapów, opartych o stylistykę lat dziewięćdziesiątych.

Zbieranie wspomnianych plasterków jest bardzo korzystne, gdyż dzięki nim możemy wykupić nietypowe postacie. Do odblokowania będzie między innymi Headcrab z Half Life, Josef z Machinarium albo postać z Minecrafta. Niby taki mały smaczek, ale z pewnością zachęci do zdobycia trudno dostępnych przedmiotów.


Audiowizualny powrót do korzeni

Oprawa graficzna jest stonowana, kanciasta i prosta, ale jak najbardziej pasuje do tej produkcji. W przeciwieństwie do tych etapów bonusowych, w których panują bardzo oldschoolowe barwy, normalna rozgrywka posiada parę widocznych bajerów technologicznych. W wielu lokacjach pada deszcz, a woda w typowy dla niej sposób kapie z wyższych kondygnacji na niższe. Śmierć Meat Boya kończy efektowny, czerwony rozbryzg. Podobnie stykając się z podłożem czy ścianą, pozostawia krwawy ślad. Oprawę audio stanowią dźwięki prosto z syntetyzatora. Muzyka buduje nastrój klasycznych gier, wymuszając wspomnienia. Ruchom bohatera towarzyszą odgłosy mlaskania.


Super Mega Boski

Super Meat Boy to hołd złożony produkcjom z dawnych lat. Z pewnością nie jest to tytuł dla niedzielnych graczy. Jeśli wolisz być prowadzonym za rączkę, lepiej zagraj w Dragon Age 2 albo w Gothic 4: Arcania, gdzie poziom trudności sprowadzony jest do minimum. Tu potrzebne są umiejętności, których może zabraknąć nawet graczom z długoletnim stażem. Grałem, grałem i nie było widać końca. Jedni ukończą całość w sześć godzin, inni będą potrzebowali dwa, a nawet trzy razy tyle. W końcu znalazł się tytuł, któremu Super Mario Bros może ustąpić miejsca na podium. Produkcja jest tym, czym być powinna. Za taki kawał dobrej grywalności warto wysupłać te parę złociszy. Super Meat Boy to najlepsza gra niezależna, powiem więcej, to gra lepsza niż niejedna wielkobudżetowa produkcja. Jesteś hardcorem? Zagraj!


Plusy:

Minusy: