» Recenzje » Suicide Squad. Odział samobójców – Zła krew

Suicide Squad. Odział samobójców – Zła krew

Suicide Squad. Odział samobójców – Zła krew
Scenariusze Toma Taylora cechują płynność narracji, wartka akcja, efektowność i nieskomplikowane, acz przyjemne fabuły. Z takim zapleczem warsztatowym twórca wydaje się wręcz idealnym kandydatem do napisania kolejnych przygód Oddziału Samobójców. Efekt takiego mariażu zaskakuje.

Amanda Waller po raz kolejny wysyła Oddział Samobójców w teren – tym razem mają rozbić międzynarodową grupę terrorystów posiadających nadludzkie moce. Ku zdziwieniu Deadshota, Harley Quinn i spółki, owi rewolucjoniści niedługo potem zasilają szeregi oddziału. Przed chwilą śmiertelni wrogowie, teraz patrzący na siebie wilkiem sojusznicy otrzymują pierwsze wspólne zadanie i od razu zostają rzuceni na głęboką wodę – ich celem jest bowiem uratowanie prezydenta. Tyle że prócz nowych twarzy, w zespole nastąpiła jeszcze jedna zmiana. Miejsce Waller na szczycie drabinki dowodzenia zajął nikomu nieznany Lok, socjopata o wiele bardziej nieprzewidywalny niż dotychczasowa zwierzchniczka. Na dodatek bez szemrania wykonujący polecenia kogoś jeszcze ważniejszego.

Ze względu na przywołane we wstępie cechy komiksów Taylora, Suicide Squad jego pióra rozbudzał apetyt na porządny zastrzyk adrenaliny i humoru. Poniekąd trudno autorowi zarzucić zaniechanie starań w próbie dostarczenia obu składników. Od pierwszych stron dzieje się mnóstwo: strzelaniny, rozwałka, wybuchy i pościgi dominują. Jeśli zatem to akcja stanowi kryterium wyboru, Suicide Squad: Zła krew to rzecz warta rozważenia, choć w swej kategorii wagowej mająca sporą i niezgorszą konkurencję. Taylor postawił na zamkniętą historię, rozciągającą się przez ponad 200 stron, która pomimo prostoty pozostaje jednak chaotyczna i nieprzyjazna w odbiorze.

Oddział Samobójców zasiliła garstka zupełnie nowych postaci i to one wysuwają się na pierwszy plan. Ze starej gwardii zaś liczy się tylko Deadshot, bo Harley Quinn została zepchnięta do roli epizodycznego, żartobliwego ozdobnika, niemającego wpływu na fabułę. Pomimo prób nakreślenia świeżych członków drużyny, efekt jest mizerny – scenarzysta podchodzi do kreacji bohaterów całkowicie odtwórczo, retrospekcje dodają tła opowieści, jednak nie sprawiają, że antyherosi stają się w jakikolwiek sposób zajmujący. Fragmenty traktujące o przeszłości bywają długie i nużące, lecz nie przekładają się na zaciekawienie nowym narybkiem Oddziału Samobójców, bo wszyscy oni łączą różne cechy dawnych wojaków na usługach Waller. Teoretycznie mamy więc nowy skład, ale dziwnie znajomy, przez co też nieangażujący na poziomie budowy postaci i retrospekcji, a w konsekwencji także rozwoju fabuły.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie najlepszym pomysłem było rozpisanie tak długiej historii. Tempo wydarzeń przypomina rollercoaster – raz pędzi na złamanie karku, innym razem przewracałem kolejne strony z niemałym znudzeniem. Powodem tego stanu rzeczy są nie tylko rozciągnięte próby wykreowania nowych–starych bohaterów, lecz także rozbudowanie prostej opowiastki o całkiem pokaźną liczbę wątków pobocznych, które nie wnoszą nic ciekawego – o ile gościnny występ Kapitana Bumeranga i części Ligi Sprawiedliwości to jedne z najjaśniejszych punktów komiksu, o tyle już mieszanie się oddziału do rewolucji, polowanie Deathstroke'a i problemy wychowawcze Deadshota wypadają blado. Główna intryga niestety też zawodzi i to na ostatniej prostej, która prawdopodobnie miała przynieść czytelnikowi nie lada niespodziankę, skończyło się zaś beznamiętnym odhaczeniem obecności kolejnej postaci DC w komiksie.

Mam nieodparte wrażenie, że miłośnicy filmowego Legionu Samobójców nie będą zapatrywać się zbyt entuzjastycznie na dzieło Taylora, który za duży nacisk postawił na przeszłość ostatecznie nieciekawych bohaterów i związane z nimi wątki poboczne, lecz za mało na intensywną jatkę podszytą absurdalnym humorem. Komiks wciąż może się podobać i zapewnić rozrywkę, jednak aby tak się stało, musi trafić do rąk czytelnika gotowego wybaczyć w imię akcji i rozwałki sporo niedoróbek scenariuszowych.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.5
Ocena recenzenta
4.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Suicide Squad. Odział samobójców – Zła krew
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Bruno Redondo, Daniel Sampere
Seria: Suicide Squad, Uniwersum DC
Wydawca: Egmont Polska, Egmont
Data wydania: 5 sierpnia 2021
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 328
Format: 170x260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328152380
Cena: 99,99 zł



Czytaj również

DCEased. Niezniszczalni
I oni też polegną
- recenzja
DCEased. Nadzieja na końcu świata
Nie ma już nadziei
- recenzja
Batman – Sekta
Każdy przegrywa, nawet Batman
- recenzja
Batman. Detective Comics #4: Zimna zemsta
Miłość wybacza wszystko
- recenzja
DC Deluxe. Wonder Woman (wyd. zbiorcze) #3
Za dużo Olimpu
- recenzja
Flex Mentallo. Człowiek Mięśniowej Tajemnicy
Człowiek wielkiej wiary
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.