» Blog » Styl Waszej gry w RPG
13-04-2013 08:49

Styl Waszej gry w RPG

W działach: Gry, (c)RPG | Odsłony: 2

Tak sobie pomyślałem - jak gracie w (c)RPG?

To nie ankieta, a mały bodziec do dyskusji.

Ja na przykład lubię snuć opowieść (w końcu w takim Baldurze nie dość, że jestem bohaterem, to jeszcze "Mistrzem Gry").

Lubię np. nietypowe "taktyki". Zamiast zainkasować 64 pkt. doświadczenia podczas niespodziewanego ataku wrogów, jaki zdarzył się w trakcie podróży, wolę zauroczyć wilka Jaheirą i puścić go wolno. Ładnie mi się to zgrywa z jej powiedzeniem, że "jeżeli w puszczy padnie choć jedno drzewo (...)".

Zacząłem doceniać czary mniej bojowe. Walcząc z Sirinami - padam czasem ofiarą okropnego zauroczenia. Ponieważ gram w Trilogy, moje zauroczenie (jeszcze nie mam okropnego w księdze) jest "krótsze". Co robię, gdy Khalid zrobiony na czołga zacznie atakować moich podopiecznych? Rzucam na niego oślepienie, oddalam się i szyję w Siriny z broni dystansowych.

Wiem, że takie taktyki mogą być powszechne w D&D papierowym, tam liczy się opowieść, taktyka i korzyść może czasem przejść na dalszy plan. Ale czy używacie takich "sposobów" grając także na kompie?

Mnie zauroczony i puszczony wolno wilk dał więcej satysfakcji, niż zabity. No i te 64 pkt...

Komentarze


dzemeuksis
   
Ocena:
+4
W Planescape już na etapie tworzenia postaci praktycznie maksowałem inteligencję, mądrość i charyzmę, dzięki czemu ze trzy czwarte questów można rozwiązać bez kiwnięcia palcem.

W Daggerfall przed audiencjami u władców zdejmowałem hełm i rękawice. Mechanicznie nie miało to absolutnie żadnego znaczenia.

Dzisiaj nie gram. Jedno to brak czasu a drugie, że cRRG wyewoluowały w niepożądanym przeze mnie kierunku.
13-04-2013 09:21
   
Ocena:
0
Gdy grywałem po sieci w NWN miałem w zwyczaju w miastach i strefach neutralnych biegać bez pancerza i broni w łapach, miałem też zawsze kilka zwykłych ubrań na różne okazje ;-)
13-04-2013 10:25
Ruffle
   
Ocena:
0
Ja w Newerze sobie kupiłem przeszywanicę zwykłą i sprzedałem +1, bo była zbyt niebieska. Może i to opłacalne, ale cóż, nie lubię koksować (to się szybko nudzi...), a postać wybitnie źle wyglądała w niebieskim stroju.

Potem znalazłem na szczęście +2. Szkoda, że Tom mi tej +1 nie zmienił. Ale stawiam jakieś pierwsze kroki.

Zaniedbywałem NWN.
13-04-2013 10:35
Tyldodymomen
   
Ocena:
+7
Ja gram klimatycznie- tylko w nocy, za oświetlenie robi świeczka, kufel z czaszką z tanim piwem pozwalającym się poczuć się jak bohater. Prócz tego zakładam skórznie i puklerz typowy typowy oraz zapuszczam z odtwarzacza CD Fintrolla.

13-04-2013 11:04
54591

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Tyldomen >>> Troll Hammeren oczywiście! +1

Ja to lubię sobie pograć w Warhammer Shadow of the Horned Rat herosem, który spala z kuli ognia z miecza jednostki wrogów. Lubię sobie wyobrażać, jak ten mężny drab morduje potężne orki i zdradliwe skejveny, nic nie robiąc sobie z ich ataków. Gram w nocy, wtedy jest zimno co wzmaga myślenie. No i trochę oszczędzę wtedy na ogrzewaniu.

Grając w Diablo + Hellfire zrobiłem sobie postać maga, uzależnionego od mikstur many. Łykałem co dokładnie pół godziny gry jedną, jeśli się pomyliłem, to postać przez 30 sekund stała bez ruchu, czym symulowałem zamulenie.

I najlepsze - grałem w BG II na kodach. Ale - zanim rzucicie we mnie swoje kości, posłuchajcie. Jest tam kod Ctrl+Y, zabijający na miejscu. Więc Dziecię Bhalla posiadło wszystkie te niesamowite i boskie moce kodów, ale za cenę. Zrobiłem cennik użycia tych mocy w punktach, które można było zdobyć tylko poprzez mordowanie świadomych istot. Nie liczyły się jakieś mobasy gobasy, tylko humanoidy (bez orków). Trzeba więc było czasem dziabnąć jakiegoś wieśniaka, by zyskać ten 1 punkt na wykorzystanie w przyszłości kodu Ctrl + Y. Kosztowało to bodaj 15 punktów u mnie.
Pamiętam też, że ta sama zasada punktowa stosowała się do zasady Save/Load, ale tylko wtedy, gdy nie odnosiło się to do wyjścia do kibelka, kontrolnych sejwów co jakiś czas (komp był dość niestabilny) czy po prostu przy wyjściu z gry. Cennika Save/Load już nie pamiętam, ale na pewno wielu wieśniaków trafiło na plany egzystencji związane z ich charakterami czy wierzeniami...


13-04-2013 11:20
Z Enterprise
   
Ocena:
+4
Lukrecjuszu, ty to dopiero jesteś tru cerpegowcem! :)
13-04-2013 11:23
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+6
Grałem w Diablo żądnym bogactw najemnikiem, który mordował wszystko co się rusza, aby tylko uciułać kilka złociszy na lepszą broń i zbroję.
13-04-2013 11:27
54591

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
~ >>> ja chciałem zagrać Nekromantą erudytą, ale gra nie pozwoliła mi na taką postać:(
13-04-2013 12:07
55331

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak grają jakieś pedzie! Ja nigdy nie zdejmuję palca ze spustu w crpgach!
13-04-2013 13:50
54591

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Od bardziej ,,dorosłych" akcji, to mam trójwymiarowe GTA. Tam to się dzieje.
13-04-2013 14:26
~

Użytkownik niezarejestrowany
    wypierdalaj na grupe do reszty bab !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ocena:
+1
13-04-2013 19:33
Ruffle
   
Ocena:
0
Zabiłem w końcu Drizzta. W sumie do szczęścia wystarczyła mikstura mocy. Coran go chyba ustrzelił.

Szkoda, że w Trilogy nie ma opcji przebijania odporności na magię przez ogniste strzały - nawet kwas i ogień ze strzał ognistych (nie czarów) jest pomijany.

No ale cóż, wszyscy wiedzą, że to walka do końca równa nie jest. Drizzt jest przepakiem z deka.

Mam sejmitary i drużyna jest mocna mechanicznie. Khalid z Obrońcą, Jaheira z Żagiewem Mrozu, a Viconia z kolczugą mithrylową (cudowne połączenie...). W dwójkę nie będę na razie grał. Wolałem zawsze część pierwszą.
13-04-2013 19:48
Kamulec
   
Ocena:
+1
Stosuję pełne odgrywanie w rozmowach (nie biorę np. niepasujących zleceń) i pewną dozę poza, ale w strojenie się, chodzenie zamiast biegania itp. rzeczy się standardowo nie bawię, bo nie wpływa to na moją immersję, a nudzi. W Baldurze grając paladynem nie mordowałem, nie kradłem i nie przyzywałem drużyną szkieletów (co trochę utrudnia walkę z sirinami, czy ilithidami). I to chyba tyle, poza opcjami dialogowymi.
13-04-2013 21:49
deailon
   
Ocena:
+1
Ech, Baldury. Pamiętam, jak w wiosce niziołków (Gullykin?) po usunięciu "tego złego" wziąłem sobie w nagrodę jego dom i wypełniłem go po brzegi księgami. Zebrałem niemal wszystko, co tylko się dało, tworząc potężną bibliotekę. Jak na wychowanka Candlekeep przystało.

Dziś mało gram w cRPG. Wolę normalne sesje niż męczenie się z ciągłą młocką, której teraz są pełne (znienawidziłem Wiedźmina 2 za zręcznościowy system walki). Pierwszą od dawna grą, w której zawsze się przebierałem do poważnych rozmów z BNami było SW:TOR. Nigdy też nie sprzedaję tam mieczy świetlnych, nawet jeśli nie mogę ich używać.

Kiedy gry były graficznie prostsze a gameplayowo bardziej elastyczne, łatwiej było dopowiadać sobie historie do wydarzeń na ekranie. Z drugiej strony toporność starszych produkcji dzisiaj mnie już nuży. Dlatego gram coraz mniej.
16-04-2013 22:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.