» Recenzje » Strefa Komiksu #01-05

Strefa Komiksu #01-05


wersja do druku

Zróbmy sobie komiks

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Strefa Komiksu #01-05
Autor nie powinien sam wydawać swoich komiksów. Chyba że jest prawdziwym geniuszem, który potrafi z dystansem i na chłodno ocenić, czy jego dzieło jest dość dobre, żeby trafić rąk ręce czytelników. Wydawca powinien być typem człowieka, który ambicje twórcy odsunie na dalszy plan i zastanowi się, czy dany komiks może odnieść sukces – niekoniecznie komercyjny, również artystyczny. Wówczas czytelnik, który staje przed regałem w księgarni, może mieć pewność, że towar wyłożony na półkach przeszedł jakąś selekcję wydawniczą i nie jest niewartym uwagi gniotem. Przynajmniej tak być powinno.

Strefa Komiksu to periodyk komiksowy, który zbiera na swoich łamach głównie historie publikowane w Magazynie Fantastycznym. Co ciekawe, wydawcą obu tytułów i jednocześnie redaktorem naczelnym tego drugiego jest ta sama osoba. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jej własne komiksy nie były jedną z atrakcji Strefy. I gdyby prace, które znalazły się w tej serii, trzymały poziom powyżej zera bezwzględnego.


Krew i cycki

Pierwsze dwie części Strefy Komiksu są do siebie bardzo podobne z paru względów. Brutalność, wulgaryzmy, nagość i dosłownie pokazany seks pojawiają się w nich bez żadnego uzasadnienia, może poza chęcią zatuszowania ubogich w treść scenariuszy. W zasadzie, gdyby pozbyć się z Mroku niektórych sekwencji, fabuła by na tym nie ucierpiała. Jednak bardziej rzuciłby się w oczy brak jakiejkolwiek sensownej historii. Wątki są rozrzuconą chaotycznie układanką niepasujących do siebie elementów. W Pomidorowej nie zabrakło z kolei takich wspaniałości jak zoofilia i wielokrotne odrąbywanie sobie nawzajem kończyn przez bohaterów. W tym komiksie brutalność nie zasłania uchybień scenarzysty. Ona stanowi jego wyłączną treść.

W drugiej części cyklu pojawia się problem, który - z niewielkimi wyjątkami - będzie towarzyszył Strefie, aż do samego końca. Narracja, zamiast za pomocą rysunków i dialogów, prowadzona jest w ramkach w każdym niemal kadrze, opisując słowami to, co powinno być widoczne na rysunku. Całość sprawia wrażenie, jakby do opowiadania napisanego przez scenarzystę Nikodem Cabała tylko dorysował ilustracje.

Dzieła zebrane

Trzecim tomem serii jest Antologia komiksu polskiego. Nazwa ta jest o tyle myląca, że w numerze nie występuje żaden z najważniejszych polskich komiksiarzy. Zamiast tego możemy poznać kolejną dawkę nieudanych historyjek z łamów Magazynu Fantastycznego. Największym błędem jest zestawienie w jednym albumie historii brutalnych i perwersyjnych (Tripie & Guts: Kara boska, P.U.P.) z quasi-edukacyjnym komiksem o bitwie pod Grunwaldem, przeznaczonym dla znacznie młodszego czytelnika.

Najjaśniejszym punktem całej antologii, który jest w stanie obronić się samodzielnie jako pewna ciekawostka, jest sześciostronicowa nowela Dawida Nowaka i Michała Wodza zatytułowana Pomoc domowa. Stylizowany na amerykański pop-art rysunek świetnie współgra z rodzinną komedią i metalowym bojowym wałkiem do ciasta w roli głównej. W tym komiksie zaniedbana kobieta ma do kogo zwrócić się o pomoc, kiedy jej mąż na zbyt wiele sobie pozwala!


A w przyszłości...

Czwarty album zatytułowano Science Fiction i właśnie do gatunku fikcji naukowej należy większość opublikowanych w nim komiksów.

Relatywnie wysoki poziom trzymają Zwiadowcy Roberta Zaręby i Jacka Brodnickiego. Pomimo przewidywalnej pointy i przegadania, koncept całej noweli jest wart odnotowania. Wybuch na statku kosmicznym podczas podróży w hiperprzestrzeni powoduje anomalię czasoprzestrzenną, która odbija się szerokim echem w historii całego rozległego kosmicznego sektora. Bohaterowie zaś, nieświadomi swojego położenia, zostają wciągnięci w przerastającą ich ekonomiczno-polityczną grę, z której nie można się wycofać. Nastrojowa kolorystyka i dynamiczne kadrowanie odwracają nieco uwagę od nieproporcjonalnego i nieskładnego rysunku Brodnickiego. Druga i jednocześnie ostatnia jaśniejsza gwiazdka całego cyklu.

Bardzo trudno ustosunkować się do pięciostronicowego Katharsis autorstwa Zaręby i Oskara Huniaka. Abstrakcyjny i niemy (za wyjątkiem jednego zasłoniętego wulgaryzmu) szort pokazuje odlatujące w przestrzeń świątynie różnych wyznań tworzące w kosmosie wielką wspólną katedrę, która z kolei po chwili znika między miriadami odległych gwiazd. Nie sposób uniknąć skojarzeń z filmową Katedrą Tomasza Bagińskiego. Czy jest to metafora ekumenizmu czy niejasne omówienie tytułowego doznania?

Również w tym tomie twórcy popisali się skrajnym brakiem dobrego smaku. W zbyt dosadnej Kolacji Nikodema Cabały dwie wampirzyce wypijają na tytułowy posiłek martwego noworodka, którego ich znajomy znalazł na śmietniku. Zderzenie okrutnej historii z żartobliwym tonem wypowiedzi sprawia, że po lekturze pozostaje niesmak. Zdawać by się mogło, że taka formuła będzie mocniej oddziaływała na czytelnika i pozostanie w pamięci na dłużej, ale efekt jest dokładnie przeciwny. Odbiorca ma nadzieję jak najszybciej zapomnieć o tej formalnej porażce; o komiksie, który zabiła zbyt wielka dosadność.


Trzy minus

Triumwirat: Smok to pełnoprawny, czterdziestostronicowy komiks o wieśniakach, rycerzach i smoku. Całą fabułę scenarzysta opowiada monologiem stylizowanym na język średniowiecznego chłopka-roztropka, wpisanym w ramki towarzyszące każdemu niemal kadrowi. Ponownie można odnieść wrażenie, że autorom zupełnie obce jest zagadnienie komiksowej narracji. Zamiast tego, scenarzysta napisał opowiadanie, do którego rysownik dorobił ilustracje. Starał się przy tym naśladować styl Kajka i Kokosza, ale nie udało mu się osiągnąć czytelności i schludności rysunków Janusza Christy. Na dodatek pokrył je kiczowatymi, zbyt jaskrawymi kolorami.

Niestety, jeszcze w tym roku historia ma doczekać się kontynuacji.


Ja, robot

Rysownicy całego cyklu (między innymi Nikodem Cabała, znany z cyklu Biocosmosis, ale również Michał Wódz czy Oskar Huniak), starali się podnieść bardzo niski poziom reprezentowany przez swoich scenarzystów. Jednak żaden rysunek nie uratuje bezsensownego scenariusza, a głównie takie można było znaleźć w wydanych dotychczas albumach Strefy Komiksu.

Niebawem ma się ukazać kolejny, szósty tom cyklu. Mając w pamięci pierwsze pięć, trudno wieszczyć mu sukces. Apetytu nie zaostrzają próbki cyklu o Todzie Robocie opublikowane w dotychczasowych odsłonach serii, które mają stanowić główną zawartość kolejnej antologii. Jednoplanszowe komiksy o tytułowym cyborgu przeważnie opierają się na ciekawym pomyśle na żart, ale autorom brakuje wyczucia. Wszystkie te shorty powinny zamykać się w maksymalnie czterech kadrach. Rozciągnięcie ich do sześciu klatek sprawia, że dowcip traci na polocie, a pointa zostaje pozbawiona swojej mocy.

Aby skonstruować dobrą antologię, potrzeba ostrego sita redakcyjnej selekcji. Bez niego, obok prawdziwych perełek, mogą znaleźć się komiksy o wiele słabsze. Zrujnują one pozytywne wrażenie tak, jak to się stało w wypadku Strefy Komiksu. Zaplecze, jakim dysponuje ekipa Magazynu Fantastycznego, stanowi wspaniałą bazę do komiksowych poszukiwań – własne wydawnictwo, drukarnia, kilku utalentowanych rysowników. Brakuje tylko kogoś, kto pozwoliłby przemówić niezłym warsztatowo grafikom. Na przykład, kilku dobrych scenarzystów.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Relax #35
Nierówno, ale do przodu
- recenzja
Relax #32
Relaksowa reaktywacja
- recenzja
Krucjaty
Bóg tak chce!
- recenzja
Strefa Komiksu #15: Laleczki
Postapo bez make-upu
- recenzja
Biocosmosis: Emnisi. Antologia #2
Tajne akta i tajemniczy agenci
- recenzja

Komentarze


~Robert Zaręba

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-2
No to może skomentuj to "recenzencie".
Napisałeś:
"Trzecim tomem serii jest Antologia komiksu polskiego. (...) Zamiast tego możemy poznać kolejną dawkę nieudanych historyjek z łamów Magazynu Fantastycznego."
Z których to łamów Magazynu Fantastycznego pochodzą shorty z antologii?
Czy wypisywanie takich idiotyzmów wynika z twojej złej woli i braku rzetelności, czy tylko z [...] nie pozwalającej ci skorzystać z wyszukiwarki internetowej?
05-07-2008 13:29
beacon
   
Ocena:
0
Skoro jako wydawca zwracasz mi na to uwagę, to widocznie popełniłem błąd. Przepraszam. Moje przeoczenie.

Mimo wszystko, ta pomyłka nie upoważnia Cię do pisania w takim tonie.
05-07-2008 19:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.