» Recenzje » Straż nocna - Terry Pratchett

Straż nocna - Terry Pratchett


wersja do druku

Coś nieśmieszny ten błazenek

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Straż nocna - Terry Pratchett
Ciężko mi sobie wyobrazić miłośnika fantastyki, z zainteresowaniami zahaczającymi o literaturę z tej dziedziny, który nie znałby, choćby ze słyszenia, twórczości Terry’ego Pratchetta. Na początku muszę zaznaczyć, że nie jestem fanem prozy tego pana, choć jego książki czytałem z nieskrywaną przyjemnością. Nie było ich jednak wiele w mojej czytelniczej karierze i szczerze mówiąc, po Straży nocnej oczekiwałem czegoś innego.

Straż nocna to dwudziesta dziewiąta książka z serii o Świecie Dysku. Większości z nich, jak już się przyznałem, nie dane mi było przeczytać. Należy w tym momencie zaznaczyć, że nie przeszkadzało mi to w lekturze. Książkę czytało się łatwo, szybko i przyjemnie; nie zdarzyło mi się też zgubić z powodu nieznajomości wszystkich poprzednich części.

Głównym bohaterem powieści jest sir Samuel Vimes, dowódca Straży Miejskiej Ankh-Morpork. Życie komendanta układało się bardzo pomyślnie: otrzymywał kolejne tytuły, bogacił się, szybko piął się po drabinie społecznej, lada moment miał się narodzić jego potomek. Pech jednak chciał, że podczas wykonywania obowiązków służbowych nieszczęśliwym i – nie da się ukryć – magicznym zbiegiem okoliczności został odesłany w przeszłość – własną, ciężką przeszłość, w której bardzo łatwo zginąć i nie tak łatwo z niej powrócić.

Obok sir Samuela na kartach książki pojawia się również znany z poprzednich powieści serii, Lu-Tze, mnich historii, który większą rolę odegrał w Złodzieju czasu, oraz psychopatyczny morderca Carcer. Dwie pierwsze postaci pojawiały się w serii wcześniej, niemniej jednak pochwalić należy łatwość i wprawę, z jaką autor nakreśla ich, kontrastuje oraz wpasowuje do przedstawianej rzeczywistości. W odbiorze utworu pomaga lekkość pióra, tak charakterystyczna dla Pratchetta; zasada prostoty i przyjazności języka wobec czytelnika sprawdza się tutaj w większości powieści. Większości, ponieważ bywają fragmenty, na widok których mózg się po prostu lasuje, choć obawiam się, iż już w zamierzeniu miały być one tak właśnie przedstawione.

Czas jednak na gwóźdź programu. W opinii osoby, która nie miała okazji śledzić swego rodzaju "ewolucji" Pratchetta (a taka widocznie nastąpiła), książki tego autora bierze się do rąk z myślą o lekturze odprężającej, mocno przesiąkniętej specyficznym humorem. Tu zaś spotkała mnie niespodzianka – Terry Pratchett zmienił podejście do swojej twórczości i chociaż absurdalny dowcip oraz wizja rzeczywistości "w krzywym zwierciadle" są tu wciąż obecne, w porównaniu z chociażby Kolorem magii jest go niewiele. Zamiast tego autor wplata w powieść przemyślenia na tematy bardziej odległe A'Tuinom, a dużo bliższe nam i naszemu światu. W rezultacie otrzymujemy książkę poważniejszą niż się spodziewałem, często bardziej przypominającą "regularną" powieść akcji, aniżeli wspomniany już Kolor magii. Miast głupawych wypadków, gnających stunogich Bagaży i alternatywnego opisu jajecznicy, Straż nocna obfituje głównie w sytuacje dramatyczne, trzymające w napięciu, czasem chwytające czytelnika za serce i wielokroć bardziej paralelne do naszej, często brutalnej i mało sympatycznej rzeczywistości.

Czy to dobrze? Jak to zwykle bywa, gdzie dwóch ludzi, tam trzy opinie, tak więc i tutaj zdania będą zapewne równie podzielone. Muszę jednak przyznać, że dzięki sporadycznym, humorystycznym nawiązaniom do innych dzieł popkultury (ot, choćby Jamesa Bonda) czy stanu współczesnego społeczeństwa amerykańskiego efekt końcowy jest bardzo dobry, zaś książka wciąga, bawi, a zarazem intryguje.

Na koniec kilka uwag co do wydania. Podczas lektury zauważyłem wyraźny problem z drukiem – gdy mocniej przeciągnąć palcem do stronie, literki niestety lekko się rozmazują i powstaną wokół słów smugi. Spostrzegłem to zupełnie przypadkowo i nie jestem w stanie stwierdzić, czy wada dotyczy jedynie mojego egzemplarza. Jeśli jednak wyżej opisany problem dotyczy całego wydania, to nie zazdroszczę osobom, które zwykły czytać, śledząc tekst palcem. Do tłumaczenia nie można mieć większych zastrzeżeń (może poza nielicznymi fragmentami, które przełożone został jakby bez koncepcji) i chyba nikt nie będzie zaskoczony wyrazami uznania w kierunku Piotra Cholewy. Literówkę zauważyłem zaledwie jedną.

Suma summarum nie da się tej pozycji nie polecić. Chociaż biorąc powieść do rąk spodziewałem się raczej książki beztroskiej, przy której będę wybuchać śmiechem po przeczytaniu co drugiej strony, w żadnym wypadku nie mogę uznać czasu spędzonego przy niej za stracony. Pewne cechy stylu Terry’ego Pratchetta gwarantują lekką i przyjemną lekturę, jednak tym razem treść zarówno bawi, jak i skłania do chwili refleksji. Czegóż chcieć więcej?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Straż nocna (Night Watch)
Cykl: Świat Dysku
Tom: 29
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 21 lutego 2008
Format: 142 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7469-697-5
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Blask fantastyczny
Błyskotliwe dowcipy
- recenzja
Straż! Straż!
Pierwsze spotkanie ze Strażą Miejską Ankh Morpork
- recenzja
Niuch
Sam Vimes melduje się na... urlop!
- recenzja
Mgnienie ekranu - Terry Pratchett
Panoptikum Terry'ego Pratchetta
- recenzja
Ewolucja Straży
Od kwartetu do małej armii

Komentarze


Ślimakołak
    Carcer
Ocena:
0
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale akurat Carcer jest postacią nakreśloną tylko i wyłącznie na potrzeby 'Nocnej Straży'.

Z drobiazgów, to należy jeszcze wspomnieć o tym, że w treści tej powieści pojawia się wiele smaczków dotyczących postaci, które dobrze znamy i które polubiliśmy czytając wcześniejsze książki z serii o Świecie Dysku. Recenzent przyznał się, że nie zna na wyrywki całości cyklu, to też ich nie zauważył :) Szkoda tylko, że sam Pratchett najwyraźniej koncentruje się na tworzeniu takich 'smaczków', przez co brakuje nowych charakterystycznych postaci, a te, które się pojawiają, często nie są dostatecznie dobrze naszkicowane :P

'Nocna Straż' to zdecydowanie najpoważniejszy tom cyklu, ale sam temat przemian społecznych jest mało zabawny i skłaniający do refleksji, toteż humor jest inny - mniej absurdalny, a bardziej... ambitny?

BTW. Zdecydowanie bardziej odpowiadały mi pozostałe dwie recenzje. I jeszcze jedno - zdecydujcie się, który to tom cyklu (27 czy 29? mnie wychodzi 28 :P)
10-06-2008 14:16
SethBahl
   
Ocena:
0
NoOne3
   
Ocena:
0
Do nagrody za powagę konkuruje z nim jeszcze "Potworny Regiment", ale rzeczywiście klimat jest bardzo... Noirowy, że tak powiem.

A Carcera rzeczywiście nie pamiętam nigdzie indziej, wiki też nie mówi o innych jego występach, ale to chyba kwestia niejasności w tekście recenzji. To Lao-Tze i Vimes są powracającymi bohaterami o których mowa.

Najbardziej jestem ciekaw jak pan Cholewa wybrnął z kilku trudnych dla tłumacza sytuacji, będę musiał dostać polskie wydanie w swoje ręce.

"Tematy bardziej odległe A'tuinom" - *pogardliwe phi*
10-06-2008 16:56
~Taura

Użytkownik niezarejestrowany
    POMOC (?)
Ocena:
0
Proszę mi rzec, co oznacza termin, iż pewna 'literatura fantasy' (czy szerzej: fantastyka) jest specyficzna? I proszę o przykłady.
04-09-2008 21:32
~

Użytkownik niezarejestrowany
    Świat Dysku - ranking
Ocena:
0

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.