» Recenzje » Straż nocna - Terry Pratchett

Straż nocna - Terry Pratchett

Straż nocna - Terry Pratchett
Szczere wyznanie na początek, żeby nikt nie dziwił się litrami nadchodzącej wazeliny słownej: jestem wielkim miłośnikiem Świata Dysku. To jeszcze nic! Bowiem w tym obfitym cyklu znajdują się podserie, w których konkretna grupa bohaterów gra pierwsze skrzypce. A w mojej osobistej opinii Straż Miejska Ankh-Morpork jest gwarantem wyśmienitej fabuły okraszonej cudownym humorem. Nic więc dziwnego, że wielka radość zagościła w moim sercu, gdy miałem już w rękach swój egzemplarz Straży Nocnej, najnowszego wydanego w Polsce dzieła mistrza Pratchetta ze świata Dysku, traktującego o poczynaniach naszych orędowników sprawiedliwości. Zanim jednak otworzyłem książkę, jak zwykle ukąsił mnie wąż niepewności – czy dwudziesta siódma pozycja wciąż tego samego cyklu może być tak samo zabawna jak poprzednie? Czy talentu pisarskiego starczyło Terry'emu Pratchettowi także podczas tworzenia tego dzieła? Co prawda podobne myśli kołatały mi w głowie kiedy gotowałem się do lektury poprzednich pięciu części cyklu. Nie owijając w bawełnę, Świat Dysku jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

Świat Dysku jest zdecydowanie najbardziej zwichrowanym światem fantasy, jaki został kiedykolwiek wykreowany w dowolnej rzeczywistości. Zaś kwintesencją tego bogatego uniwersum jest Ankh-Morpork, największe ze wszystkich miast Dysku, dumne, bogate i zabójczo urzekające (dosłownie). I to właśnie w tym miejscu przyjdzie nam poznać solidny kawałek historii Straży Miejskiej. Sir Samuel Vimes, aktualnie Diuk i Komendant straży miejskiej, ma dwa duże problemy. Pierwsze primo – jego żona rodzi. Drugie primo – bezlitosny zabójca morduje mu personel. Jakby tego było mało, podczas pogoni za problemem numer dwa nasz bohater wpadł do magicznej biblioteki podczas magicznej burzy. Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, takie połączenie może zaowocować na przykład podróżą w czasie. Tym razem Ankh-Morpork zaprezentuje nam się w innej strony, gdyż czytelnik wraz z Saumelem Vimesem został cofnięty do czasów, kiedy Straż była nieliczna a sam komendant był zaledwie młodszym funkcjonariuszem. A żeby było ciekawej, rewolucja wisi w powietrzu. Potem wszystko zaczyna nabierać tempa. Trzeba pomóc ludziom, trzeba chronić prawa, trzeba nauczyć samego siebie kilku pożytecznych rzeczy, i co najważniejsze, trzeba dostarczyć czytelnikom kilogramy radości z czytania. Dostajemy więc wszystko, czego można się spodziewać po mistrzu pióra takiego kalibru jakim jest Pratchett.

Fabuła jest doskonała. Poznajemy całą rzeszę niesamowicie charakterystycznych postaci, dowiadujemy się naprawdę sporo interesujących rzeczy na temat znanych nam bohaterów a przy okazji możemy rozkoszować się dynamiką akcji, wnikliwym poznaniem ludzkiej natury oraz funkcjonowaniem ekipy rządzącej w trakcie rewolucji. Wszystko pięknie, ale co z humorem? Jak zwykle, występuje w ilościach hurtowych. Seria ze strażą miejską obfituje raczej w mocno cyniczny humor, który miejscami pachnie angielskim komizmem (co nie powinno dziwić kogoś, kto zna obywatelstwo autora dzieła). Dowiemy się, czym różni się dobry skrytobójca od kota, w jakich sytuacjach kusza nie jest naszym przyjacielem, do czego służy grzybek oraz jak nazywają konia pewni ludzie w pewnym określonym miejscu. Niestety, Straż Miejska nie jest aż tak humorystyczna, bym wybuchał śmiechem na praktycznie każdej stronie, jak to bywało z innymi dziełami Pratchetta. Opowieść o przeszłości komendanta jest zarówno poważna, mroczna, jak i zabawna oraz dynamiczna. Na szczęście Pratchett wyśmienicie radzi sobie z przeplataniem wątków o tak odmiennym charakterze.

Słowem zakończenia? Gorąco polecam, szczególnie fanom Świata Dysku (jakkolwiek ci i tak już pewnie wczytują się w swoje egzemplarze). Książka sprawia masę radości zarówno dopiętą na ostatni guzik fabułą, dynamiką wydarzeń, fantastycznym światem z bogatym repertuarem bohaterów i oczywiście wyśmienitym humorem wysokich lotów. Mogę w zasadzie dodać ostrzeżenie. Straż Nocna to jedna z bardzo niewielu książek z cyklu, która czytana samodzielnie jest wyjątkowo niepełna. Dopiero przeczytanie wszystkich poprzednich książek o straży miejskiej pozwala w pełni rozkoszować się kolejną odsłoną przygód drobnych przestępców w mundurach. Tak więc nie zwlekajcie, lecz chwytajcie za wcześniejsze dzieła mistrza! Z pewnością nie będziecie zawiedzeni.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Straż nocna (Night Watch)
Cykl: Świat Dysku
Tom: 29
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 21 lutego 2008
Format: 142 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7469-697-5
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Straż nocna - Terry Pratchett
Coś nieśmieszny ten błazenek
- recenzja
Straż nocna - Terry Pratchett
Żegnaj Rincewindzie
- recenzja
Odkurzacz czarownicy
Pratchett dla najmłodszych
- recenzja
Pasterska korona
- fragment
Blask fantastyczny
Błyskotliwe dowcipy
- recenzja

Komentarze


~Bonzai

Użytkownik niezarejestrowany
    Night Watch
Ocena:
0
Genialne. Wyśmienite. Cudowne. Słowem, bez zmian. . .

Autorze recenzji, oszczędze Ci niepewności. W "THUD!" (następna część o Straży), Pratchett'owi nadal udaje się utrzymać znakomity poziom. Wiem, czytał żem.
07-03-2008 12:01
Keliah
   
Ocena:
0
To naprawdę niesamowite zjawisko, ale wszystkie książki Pratchetta mają w sobie to coś, że przy co drugiej linijce wybucham śmiechem i dosłownie nie moge oderwać się od czytania. Straż nocną czytałem w wydaniu angielskim jakiś czas temu i przyznaję, że straż Anhk-morpork znów mnie nie zawiodła ;) Nawet, jak się okazuje, Zimistrz, chyba najnowsza wydana w Polsce książka spod pióra Pratchetta również powala na kolana humorem. [może nie tak jak przygody straży, Śmierci, czy magów z Niewidocznego Uniwersytetu, ale wciąż jest godna polecenia] Naprawdę, nic tylko pogratulować polotu i oby ten poziom utrzymał się na długo :)
07-03-2008 13:20
Drachu
   
Ocena:
+1
Cóż mogę powiedzieć. To nie jest ten humor do jakiego przyzwyczaił nas Terry.
Ale nie zmienia to faktu, że Nocna Straż jest jak dla mnie jedną z najmocniejszych pozycji Swiata Dysku.
07-03-2008 15:51
Siman
   
Ocena:
0
"W "THUD!" (następna część o Straży), Pratchett'owi nadal udaje się utrzymać znakomity poziom. Wiem, czytał żem."
Ja nawet tytułu nie rozumiem, więc bałbym się czytać oryginalną wersję. :P
07-03-2008 16:54
Rebound
    Ośmielę się...
Ocena:
0
... nie zgodzić z przedmówcami. O ile Monstrous Regiment i Making Money to pozycje, które NAPRAWDĘ do mnie przemówiły, to Thud! sam w sobie pozostawił wrażenie niedosytu. Może dlatego, że pacznie nieco odgrzewanym Piątym Elefantem...
08-03-2008 13:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.