Główne atuty dusz to pięknie prowadzony scenariusz, doskonała Winona Ryder (pamiętacie Draculę?) w równie doskonałej roli oraz praca kamery - w końcu reżyserem jest najbardzie rozchwytywany operator Hollywood. Zgniłozielona paleta kolorystyczna filmu, bardzo dziwne ujęcia oraz wspaniałe udźwiękowienie tworzą klimat pernamentnego zagrożenia i obecności zła, co kojarzy się z jednym z moich filmów wszechczasów - Siedem. A obecność zła czuje się w tym filmie tym bardziej, że opowiada on przecież o bardzo starym znajomym ludzkości - szatanie. Co ciekawe, diabeł w [/t]Lost Souls[/t] to nie ohydne zdeformowane dziecko z Egzorcysty, to całkiem przystojny, młody facet, który z bycia diabłem do pewnego momentu w ogóle nie zdaje sobie sprawy. A ja osobiście nadal nie jestem pewien, czy wszystkie wydarzenia w filmie to nie był przypadkiem efekt chorej psychiki bohaterki granej przez piękną Winonę.
Polecam Lost Souls z całego serca - ten film może być dla koneserów horroru prawdziwą ucztą, oraz odtrutką na ostro chałowate Dziewiąte Wrota, po których jeszcze do teraz mam lekki niesmak w ustach...