» Recenzje » Strach mędrca. Tom 2 - Patrick Rothfuss

Strach mędrca. Tom 2 - Patrick Rothfuss


wersja do druku

O zbieraniu ikspeków

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Strach mędrca. Tom 2 - Patrick Rothfuss
Od redakcji: przed lekturą poniższego tekstu zachęcamy do zapoznania się z omówieniem poprzedniego tomu. Dwie części polskiego wydania łącznie tworzą przekład jednej powieści (The Wise Man's Fear), toteż mają wiele cech wspólnych. Niektóre z nich zostały przedstawione we wcześniejszej recenzji i poniżej nie są już opisywane.

Historia opowiadana przez Kvothego, bohatera Kronik królobójcy Patricka Rothfussa, opisuje ze szczegółami kilkanaście lat jego życia, nie dziwi zatem, iż powieści pisane przez autora serii są – delikatnie mówiąc – długie. Tym samym wydawnictwo Rebis zostało zmuszone do podzielenia kontynuacji Imienia wiatru na dwa tomy. Część pierwsza zakończyła się w momencie otrzymania nowego zadania przez rudowłosego arkanistę.
 
Wyszczekany bard wyrusza w drogę w towarzystwie czwórki najemników, aby zlikwidować zagrożenie płynące ze strony napadających na karawany bandytów. Ta z pozoru nieskomplikowana misja okazuje się jednak znacznie trudniejsza, niżby ktokolwiek przypuszczał. Na dodatek jej zakończenie kieruje Kvothego w niecodzienne rejony – do krainy Wróży, gdzie spotyka opiewaną w baśniach i pieśniach Felurianę, czarodziejkę-uwodzicielkę. Podczas podróży trafia też do ojczyzny Ademów, pędzących najemniczy żywot mistrzów miecza, gdzie szlifuje swe umiejętności i poszukuje informacji na temat Chandrian.
 
Podobnie jak poprzedni, drugi tom posiada budowę zbliżoną do zbioru opowiadań. Wątek się rozpoczyna, a po kilkudziesięciu stronach kończy się i przechodzimy do następnego. Szkoda tylko, że w porównaniu do części pierwszej występuje tu znacznie więcej niewiele wnoszących opisów i przydługich fragmentów, które nieco zaburzają radość płynącą z lektury. Na przykład wspomniane wcześniej trzy przygody stanowią niemałą część książki. Są one jednocześnie najsłabszymi fragmentami Strachu mędrca. Weźmy na początek polowanie na bandytów, teoretycznie nic skomplikowanego – można by pomyśleć, że to przystawka do ważniejszych wydarzeń. Zajmuje ono jednak wiele stron, z czego znaczna część to opisy wędrowania i dialogi, które początkowo wydają się niewiele wnosić do akcji. Co prawda stanowią wstęp do wprowadzonych później wątków, ale pościg trochę za bardzo się wydłuża i Rothfuss mógłby spokojnie odchudzić książkę bez większej straty dla jej jakości.
 
Krócej trwa wizyta u Feluriany, aczkolwiek wciąż wydaje się nieco przydługa. Prawdziwą słabością tego wątku jest nieprawdopodobieństwo opisywanych wydarzeń, które kłuje w oczy nawet jak na fantasy z wybitnie utalentowanym bohaterem w roli głównej. Kilkadziesiąt stron zdaje się służyć wyłącznie dalszemu podkreślaniu niezmierzonych zalet protagonisty, który tym razem wchodzi w niezwykle bliski związek z najpiękniejszą kobietą świata. Bez zagłębiania się w szczegóły mogę tylko napisać, że jedynym, co może uratować te fragmenty, jest nadzieja, iż Kvothe nagina rzeczywistość podczas opowiadania o swych przeżyciach i tak naprawdę było inaczej, niż opisuje.

Niezwykle obszerny fragment został poświęcony pobytowi w Ademre, gdzie przyszły królobójca uczy się władania mieczem i, a jakże, dokonuje podbojów seksualnych. Powtarza się tu ta sama słabość co w wątku o krainie Wróży – brak logiki. Tym razem chodzi o kulturę najemników. Nie dość, że samo przyjęcie do świadomości zasad funkcjonowania miasta wymaga znaczącego zawieszenia niewiary, to dodatkowo Ademowie są tak wyzwoleni seksualnie, że nigdy nie odkryli związku między stosunkiem a ciążą. To nie są żarty, taka informacja naprawdę pojawia się w książce. Można zaakceptować wiele rzeczy podczas lektury fantastyki, ale są pewne granice. Znaczną część tomu moglibyśmy więc podsumować RPG-ową metaforą: obserwujemy wykonywanie questów i zbieranie przez postać doświadczenia, dzięki któremu w przyszłości awansuje ona na wyższy poziom. Nie jest to wadą samą w sobie, ale nie można pozbyć się wrażenia, iż za dużo miejsca poświęcono na rozwój postaci, a za mało na fabułę.
 
Żeby było zabawniej, mimo całego mojego narzekania wciąż świetnie się bawiłem, czytając tom drugi, co chyba najdobitniej świadczy o warsztacie pisarza. Najważniejsze rzeczy się nie zmieniły – pióro Rothfussa pozostało lekkie i zabawne, dzięki czemu nawet kiedy trafiają się nudne fragmenty, nie przerywa się lektury, gdyż można mieć pewność, iż autor za moment nam je wynagrodzi. Występujące tu i ówdzie śmiesznostki i nielogiczności nie zmieniają faktu, że fabuła jest bardzo interesująca i z radością śledzi się kolejne przygody bohatera oraz jego podróż ku przemianie w postać rodem z legend. Mógłbym wymieniać dalej zalety, ale to uczyniłem już w recenzji tomu pierwszego, więc aby się nie powtarzać, zainteresowanych odsyłam do niej, a każdego fana fantasy zachęcam do zaznajomienia się z serią.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.91
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Strach mędrca. Tom 2
Cykl: Kroniki królobójcy
Tom: 3
Autor: Patrick Rothfuss
Tłumaczenie: Mirosław Piotr Jabłoński
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 17 stycznia 2012
Liczba stron: 640
Oprawa: miękka
Format: 132 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7510-802-6
Cena: 45,90 zł



Czytaj również

Muzyka milczącego świata
Sto pięćdziesiąt stron o niczym
- recenzja
Strach mędrca - Patrick Rothfuss
Strach czytelnika
- recenzja
Strach mędrca. Tom 1 - Patrick Rothfuss
Imię wiatru 2.0
- recenzja
Imię wiatru
Trochę Harry'ego, trochę Geda
- recenzja
Imię wiatru - Patrick Rothfuss
Epicka opowieść (nie)zwykłego karczmarza
- recenzja
Imię wiatru - Patrick Rothfuss
Kolejne dziecko Tolkiena
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.