Stoker
Wiarygodne ukazywanie przez filmowców postaci nieprzeciętnie wrażliwych nie należy do najprostszej ze sztuk. Podobne próby kończą się zazwyczaj popadnięciem w łzawy banał bądź powtórzeniem upraszczającego rzeczywistość stereotypu. Gdy zaś motyw ten staje się podstawą scenariusza obrazu realizowanego w amerykańskiej Fabryce Snów, niebezpieczeństwo to staje się jeszcze większe. Czy można bowiem pogodzić podążanie za hollywoodzką modą na efekciarstwo i dosłowność z wnikliwą obserwacją psychologicznie skomplikowanej osobowości? Otóż można! Najlepszym na to sposobem okazuje się zatrudnienie na stanowisku reżysera wirtuoza z Dalekiego Wschodu.
Amerykański debiut Koreańczyka Chan-wook Parka – nietuzinkowego twórcy kojarzonego u nas głównie ze wstrząsającym Oldboyem – to ten rzadki przykład kina gatunkowego, które nie tylko nie dostarcza przyjemnej i łatwo przyswajalnej rozrywki, ale wręcz irytuje i razi nieprzygotowanego na tego typu spektakl widza. Nie oznacza to jednak, że film jest pod jakimkolwiek względem nieudany. Wręcz przeciwnie. Wprowadzony w piątek na ekrany Stoker to obraz hipnotyzujący, trzymający w napięciu i piękny, choć równocześnie trudny w odbiorze. To, czy uznamy go za interesujący, czy też nie, zależy w dużej mierze od naszej tolerancji dla niecodziennego sposobu opowiadania, jakim posłużyli się jego autorzy.
Narratorka historii, India Stoker, jest wyalienowaną, wiecznie zamyśloną i milczącą nastolatką, mieszkającą na malowniczej prowincji Stanów Zjednoczonych. Jak sama twierdzi, charakteryzuje ją nadnaturalne wręcz wyostrzenie zmysłów – w szczególności słuchu – co umożliwia jej znacznie intensywniejsze odczuwanie otaczającego ją świata. Ambicją twórców było odmalowanie tej wyjątkowej cechy bohaterki za pomocą wizualnej warstwy filmu. Efekt ten osiągnięto przede wszystkim dzięki odpowiedniemu, niepokojącemu kadrowaniu poszczególnych ujęć oraz nieco przygaszonej, lecz bogatej kolorystyce. W rezultacie obrazom przewijającym się na ekranie momentami bliżej jest do ulotności i niejednoznaczności typowej dla snu (lub raczej koszmaru) niż do linearnej i przejrzystej fabuły.
Reżyser zdaje się jednak czerpać od najlepszych. Oglądanie nowego filmu Chan-wook Parka wywołuje bowiem wrażenie przypominające to, jakie towarzyszyło seansowi Motyla i skafandra czy Drzewa Życia. Podobnie jak w tych wielokrotnie nagradzanych dziełach, istota Stokera tkwi w bardzo dogłębnym wejrzeniu twórców w świadomość i wrażliwość ich bohaterów. W przypadku opowieści o dorastającej pannie Stoker niezwykle ekspresyjnie oddano skrajną różnorodność jej stanów emocjonalnych. Od strony formalnej uczyniono chyba wszystko, co ułatwiłoby nam utożsamienie się z protagonistką.
Gdy już pozwolimy całkowicie porwać się wirowi uczuć targających Indią, czeka nas twarde zderzenie ze ścianą kompleksów i problemów, z jakimi na co dzień zmaga się ta introwertyczna postać. I nie chodzi tu wyłącznie o kojarzone zazwyczaj z okresem dojrzewania spięcia w relacjach z dorosłymi, trudne stosunki z rówieśnikami czy seksualną inicjację (choć wątki te nie zostają w żaden sposób pominięte). Dziewczyna stawia czoła znacznie bardziej ekstremalnym sytuacjom, których zaledwie zalążkiem okazuje się śmierć bliskiego jej sercu ojca, pełniąca w filmie rolę punktu wyjścia dla fabuły. Rozmiar przeżywanych przez bohaterkę tragedii potęgowany jest dodatkowo przez jej niepospolity charakter.
Szczególna dbałość o estetykę obrazu nie przysłoniła na szczęście treści. Duża w tym zasługa naprawdę solidnego, a przecież debiutanckiego scenariusza autorstwa Wentwortha Millera. Pamiętany z pierwszoplanowej roli w przebojowym serialu Skazany na śmierć aktor zaskakuje tym razem pisarskim talentem. Wymyślona przez niego opowieść to niezwykle zgrabny thriller z elementami kryminału, w którym nie brakuje intrygujących tajemnic ani szokujących zwrotów akcji. Znalazło się w nim również miejsce dla niewielkiej dawki krwi i przemocy, które jednak zdają się mieć szlachetniejszy rodowód i uzasadnienie, aniżeli podobne zabiegi występujące w sztampowych dreszczowcach.
Główną inspirację dla Stokera stanowiła zapewne klasyka kina noir, w której równie ważna, co efektowność filmowej akcji, była refleksja nad mrocznym aspektem ludzkiej natury. Nie powinien zatem dziwić fakt, że wspomnianej Indii Stoker w ostatecznym rozrachunku znacznie bliżej jest do antybohaterki niż heroiny. Jej psychologiczna przemiana pokazana zostaje jednak w sposób jak najbardziej logiczny i satysfakcjonujący. Sposobność ku temu stworzyły niespieszne tempo narracji filmu oraz zdolności jego twórców do zwracania uwagi na najdrobniejsze nawet niuanse (chociażby takie, jak urastający w pewnym momencie do rangi symbolu motyw dziewczęcego obuwia).
Ukoronowaniem całej produkcji jest bardzo trafione obsadzenie trzech kluczowych postaci. Wcielająca się w główną bohaterkę Mia Wasikowska – znana z występów w Burtonowskiej Alicji w krainie czarów oraz ostatniej adaptacji Jane Eyre – najzwyczajniej w świecie pasuje do roli małoletniej dziwaczki, która pod maską obojętności skrywa rzadko spotykaną głębię charakteru. Każde jej pojawienie się na ekranie przynosi falę skrzętnie tłumionych, a jednak wyrazistych emocji, którym umiejętnie wtórują aktorskie popisy bardziej doświadczonych kolegów z planu. Matthew Goode, który przyzwyczaił nas już do tego, że znakomicie sprawdza się w rolach tajemniczych i niebezpiecznych osobników, znajduje się tutaj w swoim prawdziwym żywiole. Miłą niespodziankę sprawiła natomiast wcielająca się w matkę Indii Nicole Kidman, która udowadnia, że nawet bez materiału kreującego ją na główną gwiazdę ekranu, potrafi stworzyć zapadającą w pamięć, charakterystyczną postać.
Stoker nie powinien zawieść oczekiwań tych, którzy po seansie spodziewają się naprawdę niepowtarzalnego przeżycia. Z jednej strony odwołuje się on do klasycznych i niemodnych już dzisiaj konwencji kina gatunku, z drugiej zaś sposób, w jaki został nakręcony czyni go czymś zupełnie oryginalnym. Chociaż na pewno nie jest filmem dla każdego, warto spróbować poddać się jego magii. Najnowsze dzieło Chan-wook Parka pełne jest bowiem frapujących obrazów, które potrafią odcisnąć wyraźny ślad w wyobraźni widza – bez względu na to, czy ostatecznie przypadną mu one do gustu, czy nie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Amerykański debiut Koreańczyka Chan-wook Parka – nietuzinkowego twórcy kojarzonego u nas głównie ze wstrząsającym Oldboyem – to ten rzadki przykład kina gatunkowego, które nie tylko nie dostarcza przyjemnej i łatwo przyswajalnej rozrywki, ale wręcz irytuje i razi nieprzygotowanego na tego typu spektakl widza. Nie oznacza to jednak, że film jest pod jakimkolwiek względem nieudany. Wręcz przeciwnie. Wprowadzony w piątek na ekrany Stoker to obraz hipnotyzujący, trzymający w napięciu i piękny, choć równocześnie trudny w odbiorze. To, czy uznamy go za interesujący, czy też nie, zależy w dużej mierze od naszej tolerancji dla niecodziennego sposobu opowiadania, jakim posłużyli się jego autorzy.
Narratorka historii, India Stoker, jest wyalienowaną, wiecznie zamyśloną i milczącą nastolatką, mieszkającą na malowniczej prowincji Stanów Zjednoczonych. Jak sama twierdzi, charakteryzuje ją nadnaturalne wręcz wyostrzenie zmysłów – w szczególności słuchu – co umożliwia jej znacznie intensywniejsze odczuwanie otaczającego ją świata. Ambicją twórców było odmalowanie tej wyjątkowej cechy bohaterki za pomocą wizualnej warstwy filmu. Efekt ten osiągnięto przede wszystkim dzięki odpowiedniemu, niepokojącemu kadrowaniu poszczególnych ujęć oraz nieco przygaszonej, lecz bogatej kolorystyce. W rezultacie obrazom przewijającym się na ekranie momentami bliżej jest do ulotności i niejednoznaczności typowej dla snu (lub raczej koszmaru) niż do linearnej i przejrzystej fabuły.
Reżyser zdaje się jednak czerpać od najlepszych. Oglądanie nowego filmu Chan-wook Parka wywołuje bowiem wrażenie przypominające to, jakie towarzyszyło seansowi Motyla i skafandra czy Drzewa Życia. Podobnie jak w tych wielokrotnie nagradzanych dziełach, istota Stokera tkwi w bardzo dogłębnym wejrzeniu twórców w świadomość i wrażliwość ich bohaterów. W przypadku opowieści o dorastającej pannie Stoker niezwykle ekspresyjnie oddano skrajną różnorodność jej stanów emocjonalnych. Od strony formalnej uczyniono chyba wszystko, co ułatwiłoby nam utożsamienie się z protagonistką.
Gdy już pozwolimy całkowicie porwać się wirowi uczuć targających Indią, czeka nas twarde zderzenie ze ścianą kompleksów i problemów, z jakimi na co dzień zmaga się ta introwertyczna postać. I nie chodzi tu wyłącznie o kojarzone zazwyczaj z okresem dojrzewania spięcia w relacjach z dorosłymi, trudne stosunki z rówieśnikami czy seksualną inicjację (choć wątki te nie zostają w żaden sposób pominięte). Dziewczyna stawia czoła znacznie bardziej ekstremalnym sytuacjom, których zaledwie zalążkiem okazuje się śmierć bliskiego jej sercu ojca, pełniąca w filmie rolę punktu wyjścia dla fabuły. Rozmiar przeżywanych przez bohaterkę tragedii potęgowany jest dodatkowo przez jej niepospolity charakter.
Szczególna dbałość o estetykę obrazu nie przysłoniła na szczęście treści. Duża w tym zasługa naprawdę solidnego, a przecież debiutanckiego scenariusza autorstwa Wentwortha Millera. Pamiętany z pierwszoplanowej roli w przebojowym serialu Skazany na śmierć aktor zaskakuje tym razem pisarskim talentem. Wymyślona przez niego opowieść to niezwykle zgrabny thriller z elementami kryminału, w którym nie brakuje intrygujących tajemnic ani szokujących zwrotów akcji. Znalazło się w nim również miejsce dla niewielkiej dawki krwi i przemocy, które jednak zdają się mieć szlachetniejszy rodowód i uzasadnienie, aniżeli podobne zabiegi występujące w sztampowych dreszczowcach.
Główną inspirację dla Stokera stanowiła zapewne klasyka kina noir, w której równie ważna, co efektowność filmowej akcji, była refleksja nad mrocznym aspektem ludzkiej natury. Nie powinien zatem dziwić fakt, że wspomnianej Indii Stoker w ostatecznym rozrachunku znacznie bliżej jest do antybohaterki niż heroiny. Jej psychologiczna przemiana pokazana zostaje jednak w sposób jak najbardziej logiczny i satysfakcjonujący. Sposobność ku temu stworzyły niespieszne tempo narracji filmu oraz zdolności jego twórców do zwracania uwagi na najdrobniejsze nawet niuanse (chociażby takie, jak urastający w pewnym momencie do rangi symbolu motyw dziewczęcego obuwia).
Ukoronowaniem całej produkcji jest bardzo trafione obsadzenie trzech kluczowych postaci. Wcielająca się w główną bohaterkę Mia Wasikowska – znana z występów w Burtonowskiej Alicji w krainie czarów oraz ostatniej adaptacji Jane Eyre – najzwyczajniej w świecie pasuje do roli małoletniej dziwaczki, która pod maską obojętności skrywa rzadko spotykaną głębię charakteru. Każde jej pojawienie się na ekranie przynosi falę skrzętnie tłumionych, a jednak wyrazistych emocji, którym umiejętnie wtórują aktorskie popisy bardziej doświadczonych kolegów z planu. Matthew Goode, który przyzwyczaił nas już do tego, że znakomicie sprawdza się w rolach tajemniczych i niebezpiecznych osobników, znajduje się tutaj w swoim prawdziwym żywiole. Miłą niespodziankę sprawiła natomiast wcielająca się w matkę Indii Nicole Kidman, która udowadnia, że nawet bez materiału kreującego ją na główną gwiazdę ekranu, potrafi stworzyć zapadającą w pamięć, charakterystyczną postać.
Stoker nie powinien zawieść oczekiwań tych, którzy po seansie spodziewają się naprawdę niepowtarzalnego przeżycia. Z jednej strony odwołuje się on do klasycznych i niemodnych już dzisiaj konwencji kina gatunku, z drugiej zaś sposób, w jaki został nakręcony czyni go czymś zupełnie oryginalnym. Chociaż na pewno nie jest filmem dla każdego, warto spróbować poddać się jego magii. Najnowsze dzieło Chan-wook Parka pełne jest bowiem frapujących obrazów, które potrafią odcisnąć wyraźny ślad w wyobraźni widza – bez względu na to, czy ostatecznie przypadną mu one do gustu, czy nie.
Tytuł: Stoker
Reżyseria: Chan-wook Park
Scenariusz: Wentworth Miller
Muzyka: Clint Mansell
Zdjęcia: Chung-hoon Chung
Obsada: Mia Wasikowska, Nicole Kidman, Matthew Goode, Jackie Weaver, Dermot Mulroney
Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 10 maja 2013
Czas projekcji: 99 min.
Dystrybutor: Imperial Cinepix
Reżyseria: Chan-wook Park
Scenariusz: Wentworth Miller
Muzyka: Clint Mansell
Zdjęcia: Chung-hoon Chung
Obsada: Mia Wasikowska, Nicole Kidman, Matthew Goode, Jackie Weaver, Dermot Mulroney
Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 10 maja 2013
Czas projekcji: 99 min.
Dystrybutor: Imperial Cinepix
Tagi:
Chan-wook Park | Chung-hoon Chung | Clint Mansell | Dermot Mulroney | Jackie Weaver | Matthew Goode | Mia Wasikowska | Nicole Kidman | Stoker | Wentworth Miller