08-02-2013 21:33
Sto książek w rok, #99
W działach: książki | Odsłony: 15
"Igrzyska Śmierci".
Przyznam, że podchodziłam do książki dość sceptycznie. Irytowało mnie zainteresowanie nią, strach przed tym, że może być drugim "Zmierzchem" albo czymś w tym rodzaju. Przerażał potencjalny odgrzewany orwellowski kotlet. Czytałam ją z zamierzeniem, że będę potem na jej temat złośliwa. Nie jestem. Podobała mi się!
Główną bohaterkę da się polubić, pozostałych zresztą też. Prezydent Snow jest moim faworytem. Uwielbiam to, jak to rozegrano. Niesamowicie przemawia do mnie idea trybutów, świat jest złożony realnie, wszystko trzyma się kupy. Lubię to. Oczywiście, Kapitol jest tak przerysowany, że budzi we mnie rozbawienie, ale lubię to.
W tej książce podoba mi się wszystko. Cholera. :)
Przyznam, że podchodziłam do książki dość sceptycznie. Irytowało mnie zainteresowanie nią, strach przed tym, że może być drugim "Zmierzchem" albo czymś w tym rodzaju. Przerażał potencjalny odgrzewany orwellowski kotlet. Czytałam ją z zamierzeniem, że będę potem na jej temat złośliwa. Nie jestem. Podobała mi się!
Główną bohaterkę da się polubić, pozostałych zresztą też. Prezydent Snow jest moim faworytem. Uwielbiam to, jak to rozegrano. Niesamowicie przemawia do mnie idea trybutów, świat jest złożony realnie, wszystko trzyma się kupy. Lubię to. Oczywiście, Kapitol jest tak przerysowany, że budzi we mnie rozbawienie, ale lubię to.
W tej książce podoba mi się wszystko. Cholera. :)