Still Life - recenzja

Autor: Artur 'Vermin' Tojza

Still Life - recenzja
Twórcy takich hitów jak Syberia czy Post Mortem postanowili kiedyś stworzyć kryminał, który bazowałby na historii Kuby Rozpruwacza. Samo to imię budzi wśród ludzi ciekawość, ale co by było gdyby śledztwo w jego sprawie działo się w dwóch miejscach jednocześnie? A w zasadzie w dwóch epokach. Co więcej – co mogłoby się stać, gdyby obie te sprawy były ze sobą ściśle powiązane? Właśnie z takich pytań narodziło się Still Life, uznane przez olbrzymią rzeszę graczy przygodówek za jedną z najlepszych gier jakie wyszły spod skrzydeł francuskiej firmy Microids.


Jestem tajemnicą


Fabuła w grze owiana jest otoczką tajemniczości. Co prawda, dość szybko domyślamy się kto jest mordercą w sprawie prowadzonej przez agentkę Victorię McPherson, ale już śledztwo prowadzone przez jej dziadka, Gustava McPhersona, w latach dwudziestych ubiegłego wieku, nie jest takie łatwe do rozwikłania. Dodatkowo, pomimo domysłów co do tożsamości mordercy, brak nam dowodów oraz, co najważniejsze, motywu zbrodni.
Cała zagadka, jak się z czasem okazuje, jest bardziej zawiła niż mogłoby się wydawać. Odkrywając tajemnice Still Life często miałem wrażenie jakbym czytał kryminał spod pióra Agaty Christie czy Artura Conan Doyla. Scenarzysta spisał się wyśmienicie tworząc świat jednocześnie mroczny, odpychający, pełen brutalnej przemocy, ale i nakłaniający do poznania jego sekretów. Dzięki tym zabiegom tytuł wsysa gracza, nie pozwalając mu oderwać się od śledztw. Osobiście przesiedziałem nad Still Life czternaście godzin bez przerwy i nie żałuję ani sekundy poświęconego czasu.


Mistrz i uczeń


Twórców należy bardzo pochwalić za sposób prowadzenie obu spraw. Pierwsza, dziejąca się w naszych czasach, ma miejsce w Chicago zimą, tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia. Barwne światła z choinek, wystaw sklepów i dekoracje świąteczne m.in. na posterunku policji perfekcyjnie kontrastują z mrocznymi zaułkami oraz obscenicznymi klubami sado-maso, jakie przyjdzie nam odwiedzić w trakcie prowadzenia śledztwa. W tym wszystkim odnajdujemy zmasakrowane ciała młodych kobiet, które po śmierci wypatroszono. Właśnie to połączenie dodaje grze realizmu. Nie ma słodzenia czy przejaskrawień – wszystko wydaje się żywcem wyjęte z prawdziwego świata.
Zupełnie inaczej autorzy gry podeszli do śledztwa prowadzonego przez dziadka Victorii, w Pradze w roku 1929. Miasto spowite delikatną mgiełką, brudne i odarte z kolorów, obrazujące idealnie czasy wielkiego kryzysu z okresu międzywojennego. Mieszkańcy są smętni, bezskutecznie szukają pracy, a ulice oraz parki zaniedbane. Zachowano realia podziałów klasowych, co uwiarygodnia otaczającą nas scenerię. Aby jeszcze lepiej podkreślić klimat tamtych lat, całość okraszono odrobiną sepii, nadając obrazowi widocznemu na monitorze nutę starości. Coś pięknego.
W rezultacie gra oferuje dwa różne światy. Zatapiając się w ten wir barw oraz fabułę, Still Life'm nie można się znudzić. Po przejściu całości, ma się ochotę powrócić do tego świata. Zwłaszcza, że zakończenie jest otwarte, co potęguje chęć poznania sekretu mordercy z Chicago oraz powodów, dla których zabijał.


Wysil główkę, znajdź wskazówkę


Jeśli chodzi o poziom zróżnicowania zagadek oraz ich stopień trudności, to Still Life prezentuje się bardzo dobrze. Dzięki umiejętnemu wyważeniu, gra jest idealna dla osób początkujących, nie mających wcześniej kompletnie styczności z tego typu produkcjami, jednocześnie będąc częstokroć wyzwaniem dla miłośników przygodówek. Efekt ten uzyskano zaskakująco prosto. Mianowicie: zwykłe zagadki logiczne mieszają się z bardziej wyrafinowanymi łamigłówkami. Oczywiście twórcy nie zapomnieli też o szukaniu oraz łączeniu przedmiotów, jak i rozbudowanych dialogach, jakie możemy prowadzić z napotkanymi osobami. To, co bardzo cieszy w tym ostatnim przypadku to fakt, że mamy możliwość wyboru dwóch "dróg" zadawania pytań. Pierwsza to czysto urzędowa, wymuszająca traktowanie cię jako poważnego detektywa. Może to doprowadzić do oschłości rozmówcy i ukrycia kluczowych faktów, przez co gracz będzie miał bardziej pod górkę. Druga opcja rozmowy to podejście do rozmówcy bardziej na luzie. Nie zachowujemy się wtedy jak śledczy, tylko zwykły ciekawski człowiek, potrafiący pomóc innym w potrzebie. Takie nastawienie może nam niejednokrotnie pomóc, choć w przypadku naszych zwierzchników często jest przyczyną kłótni.

Wszelkie dialogi zapisywane są w naszym dzienniku. Jest on bardzo ważnym elementem gry, gdyż dzięki niemu łatwo możemy znaleźć podpowiedzi czy istotne informacje potrzebne do śledztwa. Ich głównym źródłem są oczywiście przemyślenia naszych detektywów. Oprócz tego, w dzienniku zapisywane są zawartości wszystkich notatek, listów oraz teczek z aktami, na które wielokrotnie natkniemy się podczas gry. W tym miejscu umiejscowiono również okno ekwipunku. Możemy w nim przyjrzeć się opisom przedmiotów, wziąć je do ręki, obracać w dowolnym kierunku i łączyć z innymi komponentami.
Oprócz tych wszystkich zabiegów, twórcy stworzyli jeszcze jedną naprawdę ciekawą zagadkę. Polega ona na porównaniu zdjęć z miejsca zbrodni do lokacji, w której przebywamy. Musimy nie tylko znaleźć różnicę, ale i naprowadzić na nią naszą postać, dzięki czemu postara się ją zinterpretować. Takich sytuacji spotkamy dość mało, jednak są naprawdę ciekawym akcentem.


Szepty zmarłych


Oprawa audio nie ustępuje poziomem żadnemu z wyżej opisywanych elementów. Zarówno oryginalna, angielska wersja, jak i nasza, polska, są bardzo dobre. Osobiście uważam, że dubbing prześcignął oryginał. Dobór aktorów jest po prostu rewelacyjny. Osadzenie Jarosława Boberka w roli Gustava McPhersona było zagraniem genialnym. Aktor wykonał swą pracę idealnie wczuwając się w sytuacje, jakie odgrywał jego wirtualny bohater na ekranie. Zresztą swój kunszt w podkładaniu głosów postaciom z gier prezentował wielokrotnie, choćby wcielając się w osobę krasnoluda Korgana z drugiej odsłony sagi Baldur’s Gate i w szereg różnych postaci w Gothicu II(m.in. w maga Miltena). Dodajmy do tego bardzo dobre tłumaczenie tekstu, a otrzymamy to co najlepsze w kryminałach – klimat.
Odgłosy otoczenia również są wyśmienite. Szum wiatru czy stukot kroków po kamiennych płytach chodnika pięknie wkomponowują się w subtelną, a zarazem mroczną muzykę. Dodaje to całości smaku oraz nutkę niepewności.


Tylko dla dorosłych


Stil Life to produkt dla osób pełnoletnich. Jak na grę point&click zawiera bardzo dużo przemocy oraz wulgaryzmów. Nie ma wprawdzie natłoku przekleństw, mimo to pojawiają się one momentami dość gęsto. W zasadzie pasują do akcji, jednak może to zgorszyć rodziców młodszych pociech. Sam klimat gry również jest utrzymany w wyjątkowo mrocznej scenerii, co z pewnością wpływa na odbiór, zwłaszcza dla dzieci. Poza tym milusińscy niekoniecznie zrozumieliby sens i przesłanie fabuły gry. Może nie jest ono jakieś specjalnie trudne, ale specyficzne.


Drobne rysy


Niestety, jak to w bajkach bywa, zawsze musi pojawić się jakaś czarna owca. Pierwszą z nich jest mankament związany z grafiką naszej głównej bohaterki, Victorii McPherson. Mianowicie, gdy poruszamy się postacią widać wyraźnie na jej głowie, konkretnie na włosach, proste linie stosowane do tworzenia brył przedmiotów i postaci. Nie wiem, co powoduje ten błąd, ale potrafi naprawdę wkurzać. Sprawdziłem grę na kilku komputerach i na wszystkich ten bug występował.
Kolejnym potknięciem jest łatwość, z jaką można wywnioskować, kto jest mordercą w sprawie prowadzonej w Chicago. Wydaje się być to po części efektem zamierzonym, jednak nie jestem tego pewien. Całość można było ukazać z trochę innego punktu widzenia, co z pewnością utrudniłoby rozwiązanie tej zagadki. Niektórzy mogą jeszcze za wadę uznać otwarte zakończenie i formę w jakiej je przedstawiono. Osobiście uważam to za genialne posunięcie, gdyż zachęciło mnie do zagrania w drugą odsłonę gry.


Miejsce na podium


Still Life jest świetnym przykładem tego, jak należy robić tytuły przygodowe dla dorosłych. Gra wydana w 2005 roku nie straciła nic ze swego uroku oraz klimatu. Jeśli poznamy całą sprawę to i tak z pewnością wrócimy do tego tytułu, bo ma w sobie pewien magnetyzm. Mam nadzieję, że studio Microids zaskoczy nas jeszcze niejednokrotnie tworząc gry na miarę takich legend jak Syberia czy właśnie Still Life. Bo niewątpliwie są one legendami, nie tylko w swym gatunku, ale również w całym świecie gier komputerowych.


Plusy:


Minusy: