» Różności » Publicystyka » Stereotypy w galaktyce

Stereotypy w galaktyce


wersja do druku

Czy Gwiezdne wojny muszą być czarno-białe?


Stereotypy w galaktyce
Jest wysoki. Dyszy. Jedni go kochają. Inni nienawidzą.

Tak, to Darth Vader. Tak, to moja ulubiona postać. Jest idealnie czarnym charakterem (dopóki nie zostaje dobry). Ma tylko jedną wadę, którą za często mu się wytyka. Mianowicie - dopóki nie zostaje dobry, jest idealnie czarnym charakterem. Wyprany z uczuć, w hełmie jak esesman i z bezduszną maską zamiast twarzy. Kreuje społeczeństwo zuniformizowane i rządzone przez armię, dyskryminuje nieludzi i nasuwa jasne skojarzenia z faszyzmem. Ale nie on jeden ma tę wadę - jest to ogólnie cecha całego uniwersum SW – wszystkie postacie są archetypiczne. Są dobrzy i są źli, tak samo jak w Westernach. I nie ma nikogo pośrodku.

Brak wśród głównych bohaterów szarej postaci o nieokreślonych celach. Wielu ludzi postrzega to jako wadę. Widocznie nie zdają sobie sprawy z tego, że Gwiezdne wojny polegają właśnie na przeciwstawieniu zła i dobra, a w takim przypadku nie ma miejsca na szarą strefę.

Bo czy to, że Vader obcina Luke'owi rękę niosłoby takie same emocje, gdyby wcześniej Luke bił i kopał dziecko, które niczym mu nie zawiniło? Wątpię. Albo czy równie wzruszające byłoby nawrócenie się Vadera przed śmiercią, gdyby żadna ze stron konfliktu nie była naprawdę dobra ani zła? Też nie. Buczenie mieczy świetlnych nie brzmiałoby tak samo, gdyby walczyli nimi dwaj żule w tramwaju.

To właśnie odwieczna, mityczna walka dobra ze złem, a nie codzienna wojna odcieni mdłej szarości jest tym, co chcemy oglądać. Dzięki temu można łatwiej opowiedzieć się po którejś stronie tej historii, łatwiej też wczuć się w akcję filmu, kiedy na wstępie wiemy kto jest dobry a kto zły. Z podobnych przyczyn lasery rebeliantów i imperium mają różne kolory – łatwiej zorientować się w przebiegu starcia i docenić dramatyzm chwili. Dlatego Han Solo ma śnieżnobiałe zęby – szeroki uśmiech "wybiela" postacie, przywodząc na myśl dziecko z sąsiedniej klatki, które dla rozrywki podpala szczury, ale tak właściwie jest dobre.

Gwiezdne wojny operują stereotypami, ponieważ są filmem dla mas. Aby przekazać swe przesłanie muszą wciągnąć widza. A najbardziej wciągające są właśnie filmy, gdzie wobec żadnego bohatera nie możemy zachować obojętności.

Jednak, gdyby spojrzeć z drugiej strony, bohaterowie są znacznie głębsi. "Tym złym" zdarzają się odskoki w stronę dobra, a z kolei "dobrzy" robią czasem rzeczy okrutne. Wszyscy główni bohaterowie mają znacznie więcej niż jedną warstwę, a niektórych z nich nie da się dostrzec po jednym obejrzeniu filmu (wszyscy - poza Lukiem, który, według mnie, zachowuje się jak maszyna do czynienia dobra i jest najpłytszą postacią filmu). W literaturze to wszystko jest jeszcze głębsze i nawet Luke dostaje swoją "tajemniczą" stronę. Każdy autor dorzuca coś od siebie, tak więc z każdą książką postacie wzbogacają się, pojawiają się nowe zależności między nimi.

Tak oto Gwiezdne wojny pozostają światem czarno-białym, a zarazem bardzo nieokreślonym i wielobarwnym. Właśnie dlatego są takie jakie są – bo naginają stereotypy, nie łamiąc ich i niszczą konwencje, które same narzucają. To bardo rzadka cecha, a posiadają ją tylko najlepsze dzieła. A Star Wars to jedno z nich.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Gwiezdne wojny. Klasyczna Trylogia – DVD (2004)
A long time ago in a galaxy far, far away...
Rogale, irokezy i warkoczyki, czyli sztuka fryzjerska w odległej galaktyce

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.