» » Starship: Bunt

Starship: Bunt

Starship: Bunt
Mike Resnick jest amerykańskim autorem cieszącym się popularnością także w Polsce, gdzie jego powieści ukazywały się nakładem już kilku różnych wydawnictw. Swego czasu zdobył prestiżową Nebulę oraz kilkakrotnie był laureatem nagrody Hugo. Czy rozpoczęty w 2005 roku cykl Starship można zaliczyć na poczet wielkich dokonań autora?

Akcja powieści umiejscowiona jest w roku 1966 Ery Galaktycznej, w okresie trwania wojny pomiędzy Republiką a Federacją Teroni, zaś głównym bohaterem jest komandor Republiki imieniem Wilson Cole, popularny bohater wojenny, którego dokonania są świetnie znane po obu stronach konfliktu. Problem w tym, że nie przepada za nim nie tylko wroga Federacja...

Cole jest osobą wręcz uwielbianą przez swoich podwładnych, ale wysoce niewygodną dla wierchuszki. Wykonuje rozkazy na swój własny sposób, często pomijając rozwiązania sugerowane przez "ludzi z góry", ryzykując i polegając przede wszystkim na swojej załodze i intuicji. Jakby tego było mało, nie znosi biurokracji, która jest dla niego wyłącznie żmudnym obowiązkiem, i co tu kryć – ma wyjątkowo cięty język, którego nie szczędzi absolutnie nikomu. Dlatego pomimo licznych sukcesów wojennych czeka go degradacja ze stopnia kapitana i dowódcy do rangi komandora i funkcji II oficera na okręcie "Teodor Roosevelt", jednej z najstarszych i najsłabiej uzbrojonych jednostek we flocie, nie nadającym się zbytnio do udziału w regularnych bitwach. Okręt wraz z całą załogą, mimo swojego kiepskiego stanu, zostaje wysłany na tzw. Obrzeża w celu patrolowania granic Republiki.

Służba na zdezelowanej jednostce znajdującej się lata świetlne od wszelkich działań wojennych sprawia, że załoga zaczyna popadać w narkomanię, a dyscyplina niemal przestaje istnieć. Cole jako oficer postanawia przywrócić nowych podkomendnych do porządku, przez co staje się wrogiem wielu osób służących na "Roosevelcie", w tym części jego kadry dowódczej, zwłaszcza I oficer, komandor Podok. Szybko okazuje się również, że Obrzeża nie są wcale takie opustoszałe, jakby się mogło wydawać, a odciągnięcie Cole'a od zmagań militarnych może skutkować przeniesieniem wojny w bardzo odległe miejsca kosmosu. Inną niespodzianką może być fakt, że "Roosevelt", mimo przestarzałego uzbrojenia i opancerzenia, stanowi groźną maszynę dla operujących na Obrzeżach prywatnych statków pirackich.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Akcja rozwija się w błyskawicznym tempie, autor nie traci zbyt wiele czasu na budowanie historii Republiki i Federacji Teroni, kładąc nacisk na kolejne bitwy kosmiczne i cięte dialogi. Opisy zmagań są całkiem przyjemne, choć sztuczki wykorzystywane przez komandora Cole'a nie należą do szczególnie wyszukanych, a na dodatek pod koniec powieści czytelnik może z czystym sumieniem zapytać, czy podobna sytuacja nie miała już miejsca wcześniej.

Wilson Cole jest postacią dosyć sympatyczną, humorystyczną i charyzmatyczną zarazem, ale ciężko uwierzyć, że pewne jego wybryki zakończyły się wyrokiem raptem jednego sądu wojennego, a dłuższy pobyt w więzieniu czy nawet przymusowe zakończenie służby w ogóle go nie dotyczą, co wpływa negatywnie na ocenę protagonisty pod względem realności. Najbardziej jednak irytują prowadzone przez niego konwersacje, ponieważ mało który dialog jest pozbawiony ironii bądź cynizmu. O ile w niektórych sytuacjach (jak chociażby żartobliwa rozmowa po latach z jednym ze swych dawnych oficerów) odrobina sarkazmu jest jak najbardziej zrozumiała, to jej ilość momentami wręcz przyprawia czytelnika o znużenie i zdegustowane kręcenie głową.

Bunt jest pierwszą powieścią pięcioczęściowego cyklu Starship i po jego lekturze mam wątpliwości, czy autor nie zanudzi czytelników tak szeroko rozciągniętą historią, biorąc pod uwagę, że nawet w obrębie pierwszego tomu mamy do czynienia z pewną wtórnością. Jest to militarna space opera, będąca tak naprawdę wstępem do większej, ale niestety sztampowej opowieści, nie wnoszącej przy tym niczego odkrywczego do gatunku. Powieść stanowi szybką i łatwą w odbiorze rozrywkę, na którą w ramach odskoczni można rzucić okiem.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
7.44
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Starship: Bunt (Starship: Mutiny)
Cykl: Starship
Tom: 1
Autor: Mike Resnick
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 6 listopada 2009
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka
Format: 125 x 205 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-168-1
Cena: 31,90 zł



Czytaj również

Starship: Bunt
Kierunek: Roszponka
Wszystkie te światy
Pewien koniec, a na pewno początek
- recenzja
Starship: Pirat
Od bohatera do pirata
- recenzja
Syndrom Everetta: Ulysses
Suma wszystkich strachów
- recenzja
Kraniec Nadziei
Bitwy, bitwy i jeszcze więcej bitew
- recenzja

Komentarze


earl
   
Ocena:
0

Wilson Cole przypomina bardzo bohatera innej space opery - Ethana Starka z książek Jacka Campbella. Bunt w obu przypadkach ma podobne podłoże, podobnie jak cele obu bohaterów i ostateczny finał cyklu.

17-08-2015 23:01
Karriari
   
Ocena:
0
Campbella osobiście nie czytałem, ale Rafał Dębski w Krańcu Nadziei wykreował Aidana Samuelsa, który bardzo przypomina Cole'a i nawet ich zadania wydają się podobne. Z tym że Cole ma patrolować Obrzeża, a Samuels Rubieża w trochę odmiennych celach, ale i tak w obu powieściach można dostrzec sporo podobieństw.
18-08-2015 01:17
earl
   
Ocena:
+1

W każdym razie przeczytaj trylogię o Ethanie Starku, polecam Ci. Sam rozpoznasz podobieństwa w kreacji fabuły, która, co zastrzegam, by nie być posądzonym o spoiler, jest  w szczegółach skonstruowana całkowicie odmiennie w obu powieściach. Ot, choćby dlatego, że Cole to doświadczony oficer floty kosmicznej a Stark - doświadczony podoficer wojsk lądowych.

18-08-2015 01:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.