Starcie w Sezonie Burz
W działach: recenzje | Odsłony: 460Starcia które odbyło się za szynkiem "Nowy Polterus" nie widziało wielu. Zamroczeni bywalcy zwykli bowiem rozsądnie patrzyło w stronę pozwalającą zachować w dobrym zdrowiu zęby i gnaty. Pojedyneku nie odnotowały roczniki miasta Palmyra prowadzone przez wielebnych Allegrusa oraz Merlinusa ani tym bardziej kronika Kerack zwana Meinstrimus. Bo i zapisywać ku potomności w zasadzie nie było czego. Wiedźmin szedł na spoczynek w kompanii barda Jaskra, gdy drogę zastąpił mu zbój miejski. Jak zauważył Jaskier drab wyraźnie uchybił manierom jednocześnie skłaniając się oraz łapiąc za trzon rękojeści.
- Mistrz Geralt jak sądzą?- wypowiedział zbój i widząc, że nie uzyska odpowiedzi kontynuował- Wiem że ty bohater i obrońca ludu Fantastyki, znany dzięki opowieściom w najdalszym świecie ale głowę tu położyć musisz.
Geralt milczał ale w duchu przeklinał swoją starość. Jeszcze kilka lat temu żaden z podrostków ledwo żelazo dzierżących nie śmiał by mu stanąć na drodze. Po chwili jednak zrzucił winę na fakt bandyckiej dzielnicy w jakiej się stołował. Na dalsze rozważania nie miał czasu bowiem zbój fundomowy rzucił się na niego z mieczem. Wiedźmin odepchnął wierszokletę i posłał w napastnika znak. Magiczne opisy jedzenia w tym okoni morskich i turbota w atramencie mątwy spowolniły lecz nie zatrzymały siepacza. Geralt nie czekał. Zanurkował w krótkim obrocie i ciął pod kolano. Poprawił pchnięciem pod pachę i nabrał dystansu szybkim piruetem. Zbój był magicznie opancerzony i dynamiczne opisy walki wydawały się nie robić na nim wrażenia. Kontratak szerokich cięć spadających na niedbałą miejscami zastawę zmusił wiedźmina do defensywy. Rozzuchwalony napastnik zaczął monologować:
- Po co te sceny na siłę dodane? Czemu patenty wciąż te same?
Jednak Geralt nie miał zamiaru odpowiadać. Zamiast tego ciął płasko a potem zwodniczo w szyje. Doprawił znakiem zabaw meta: ognisty fajerwerk nawiązań do poprzednich części, dyskusji o antykoncepcji, sądownictwie i władzy lokalnej rozbryzgał się o twarz zbira. Tym razem jednak znak nie był ułożony idealnie. Palec omsknął się lekko na symbolu językowym, przez co zbójowi nie opadła szczęka. Nie mniej widać było że dyszy i miecz argumentów nie porusza się ta szybko. Wycofując się w głąb alejki wysapał:
- Tym razem ci daruje, ale nie myśl że płazem ci to w przyszłości ujdzie.
Nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego to rzecz warta przeczytania w pociągu lub podczas długich jesiennych wieczorów. Znajdziemy ta wszystko, za co lubiliśmy wiedźmina- szybka akcja, ciągłe puszczanie oka do czytelnika, barwne opisy. Jednocześnie całość wydaje się skonstruowana trochę na siłę (czasem aż brakowało podpisu pod rozdziałem: side quest) i pachnie mocno odgrzewanym kotletem. 7/10