» Recenzje » Star Wars Komiks #12 (8/2009)

Star Wars Komiks #12 (8/2009)


wersja do druku

Płyniemy w dół...

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Star Wars Komiks #12 (8/2009)
14 sierpnia to dla Star Wars Komiks data w pewnym sensie szczególna. Poprzednie egmontowskie czasopismo, Gwiezdne wojny – komiks, przetrwało rok – od sierpnia 1999 r. do sierpnia roku 2000, co dało w sumie jedenaście numerów. Wraz z nowym wydaniem Star Wars Komiks przekroczył tę granicę, co powinno ucieszyć wszystkich fanów, nawet tych, którzy nie przywiązują wagi do podobnych "przesądów". Ci zaś, którzy takową wagę przywiązują i nieopatrznie będą próbowali przewidzieć dalsze losy czasopisma na podstawie jakości tego numeru, mogą dojść do wniosku, iż serię czeka szybka śmierć.

Pierwszą w dwunastym odcinku Star Wars Komiks jest historia zatytułowana Towarzysze broni. Dokumentuje ona przygodę Obi-Wana Kenobiego i Anakina Skywalkera, którzy w czasie Wojen Klonów (a jakże) rozbili się na planecie Ruhe, gdzie mieli przeprowadzić uderzenie na twierdzę hrabiego Dooku. Opowieść jest, niestety, o niczym, ponieważ podstawowym motywem nie jest tu pojedynek, który rycerze Jedi mają stoczyć u kresu swej misji, a podróż przez planetę, by ów kres osiągnąć. Scenarzysta zdecydował się więc skupić się na relacji ucznia i mistrza, którą postanowił urozmaicić niejako zamieniając jej bohaterów rolami. Mimo iż to wciąż Obi-Wan jest mistrzem Jedi, a nawet jest w odpowiednim stopniu marudny, jak na Obi-Wana przystało, z czasem całość wymyka się spod kontroli. Kenobi zaczyna tracić nerwy, daje ponosić się emocjom, nie radzi sobie w walce… do czego ładnym kontrastem jest jego padawan, który przejawia wszystkie cechy dobrego Jedi. Oczywiście można taką konwencję traktować jako miłą odmianę od typowego układu pomiędzy wspomnianymi bohaterami, choć nie jestem wcale pewny czy odbrązawianie Obi-Wana w takim stylu to coś, co chciałem tu zobaczyć. Szczególnie, że historia żadnymi innymi szczególnymi elementami się nie charakteryzuje.

Słabo jest również w warstwie graficznej. Jej autorką jest Nicola Scott, wówczas (komiks pochodzi z 2005 roku) jedna z potencjalnych wschodzących gwiazdek starwarsowego komiksu. Niestety jej występ w Towarzyszach broni wypadł równie mało obiecująco, co w przypadku "Generała" Skywalkera z serii Empire wydanego niegdyś przez Mandragorę. Podobieństwo Obi-Wana do filmowego pierwowzoru jest czysto symboliczne, natomiast w przypadku Anakina co najwyżej średnie. Różnie sytuacja przedstawia się jeśli chodzi o dynamiczne kadry, których w opowieści nie brakuje – na części z nich postaci przedstawione są dość pokracznie albo też zachwiana jest perspektywa, na innych zaś wszystko jest w jak najlepszym porządku i rysunki są małymi dziełami sztuki. Choć tych ostatnich jest zdecydowanie mniej, a ogół sprawia wrażenie sztucznych.

Ślicznotka to opowieść, na którą czytelnik trafia w drugiej kolejności. Jej głównym bohaterem jest Lando Calrissian, zaś opisuje ona, w jaki sposób ciemnoskóry amant został zarządcą Miasta w Chmurach. Jak łatwo się domyślić szczególną rolę odegrają tu karty i piękne kobiety, bez towarzystwa których Lando nie byłby wszak sobą. Fabuła jest dość przewidywalna i niestety nie wywiera większego wrażenia – z łatwością można przewidzieć bieg wydarzeń, punkty zwrotne oraz sposób, w jaki historia się zakończy. Nie zachwyca także konstrukcja postaci, które są jednowymiarowe i schematyczne. Do tego choć raz prosiłoby się o wplecenie do opowieści antagonisty, który nie jest nieokrzesanym, mało subtelnym frustratem. Cóż, nie tym razem.

Kreska Chrisa Brunnera kontrastuje z tym, co widzieliśmy w Towarzyszach broni – a różnica jest widoczna choćby w tym, iż Lando jest do siebie całkiem podobny; z Lobotem jest już ciut gorzej, ale niewidocznej nie można mieć wszystkiego. Wyraźny kontur pomaga przy odpowiednim nakreśleniu twarzy postaci w zbliżeniach, natomiast w szerszych planach i przy zabawach ze światłem i cieniem cierpi szczegółowość plansz.

W tym miesiącu short, zatytułowany Kamienie, zamieszczony na końcu zeszytu opowiada o jednym z najpopularniejszych mistrzów Jedi z Nowej Trylogii i jego przejściach podczas budowy miecza świetlnego. Jego silną stroną nie jest zawiłość konstrukcji fabularnej, a to, w jak bezpośredni i nieskomplikowany sposób mówi o kluczowych zagadnieniach z życia członków Zakonu Jedi, co zdaje się być jednym z poważniejszych atutów serii Tales (która jest głównym źródłem komiksów dla czasopisma Egmontu). Haden Blackman (scenarzysta) kolejny raz zastosował prosty schemat początkowego uśpienia czujności czytelnika, by następnie w całkiem sympatyczny sposób go zaskoczyć. Prostota ta jednak jak wspomniałem nie przeszkadza w odbiorze komiksu, a wręcz przeciwnie.

Pozytywnym aspektem Kamieni jest również żywa warstwa rysunkowa, tworząca specyficzny klimat opowieści i dobrze wspierająca konwencję, gdyż jej szczegółowość pozostawia sporo do życzenia, co pomaga poniekąd zamaskować tożsamość głównego bohatera. W kresce Michaela Zulliego jest także pewna doza oryginalności, odróżniająca ją od komiksów czytanych uprzednio.

To zaś składa się na podstawową zaletę dwunastego numeru Star Wars Komiks, który daje przekrój różnych stylów i koncepcji graficznych. Ponadto, niestety, zeszyt niczym szczególnym się nie wyróżnia. Twórczość scenarzystów nie porywa, nie zachwycają też w dużej mierze rysunki. Solidnie wypada jedynie ostatnia z przedstawionych historii, jednak i ona nie ratuje ogólnego obrazu. Przeczuwam, iż o Star Wars Komiks #12 długo pamiętać nie będziemy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Star Wars Komiks #12 (8/2009)
Redaktor naczelny: Jacek Drewnowski
Scenariusz: Haden Blackman, Miles Lane, Rich Handley, Darko Macan
Rysunki: Michael Zulli, Nicola Scott, Chris Brunner
Kolory: Michael Zulli, Michael Atiyeh, Michelle Madgen, Dave Stewart
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 14 sierpnia 2009
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski, Jarosław Grzędowicz
Liczba stron: 44
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 5,90 zł
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics



Czytaj również

Star Wars Komiks #22 (6/2010)
Włochate historie
- recenzja
Star Wars Komiks #18 (2/2010)
Mistrz Jedi poleca
- recenzja
Star Wars Komiks #17 (1/2010)
Nie wszystko złoto, co ma w sobie Bobę
- recenzja
Star Wars Komiks #08 (4/2009)
Vader i Vongowie na celowniku
- recenzja
Star Wars Komiks #05 (1/2009)
Komiks "wszystkomający"
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.