» Recenzje » Stalowe Serce

Stalowe Serce


wersja do druku

Obalić imperatora jeszcze raz

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Stalowe Serce
Brandona Sandersona biorę w ciemno. Nie bez podstaw zresztą, ciężką pracą zasłużył sobie na swoją renomę i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Stalowe Serce nic w tej kwestii nie zmienia, a nawet jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że spod jego pióra nic kiepskiego wyjść nie może.

Dwanaście lat temu na niebie pojawiła się Calamity, tajemniczy obiekt, który w przeszło rok zmienił niektórych mieszkańców Ziemi w Epików – ludzi obdarzonych przeróżnymi mocami. Niemniej jednak osoby te nie wpisały się w archetyp superbohatera: nie zaczęły pomagać innym, ani przyczyniać się do rozkwitu cywilizacji. Stały się natomiast superzłoczyńcami. I w taki sposób świat został rozerwany na domeny najpotężniejszych z nich, mających na usługi całe rzesze im podobnych, lecz słabszych. Na samym dole piramidy władzy znajdują się natomiast zwykli ludzie, z którymi każdy Epik może robić, co mu się żywnie podoba. W obronie uciśnionych stają jednak Mściciele, grupa osób (nie-Epików) sprzeciwiających się rządom tyranów. Acz nie do końca o nich jest ta książka.

Powieść opowiada o losach Davida, poczynając od traumatycznego wydarzenia z dzieciństwa, kiedy to miał osiem lat i widział, jak Stalowe Serce (jeden z najpotężniejszych Epików, uważany za niezniszczalnego) zabija mu ojca. Chłopiec jest jedyną osobą wiedzącą, że superzłoczyńca może krwawić. Od tego czas jego życiowym celem stała się zemsta oraz poznanie słabych stron mordercy i jemu podobnych. Jednak aby mieć szansę dopełnienia wendety, musi sprzymierzyć się z Mścicielami. Okazja ku temu nadarza się po dziesięciu latach.

Amerykański pisarz tylko pozornie stworzył oryginalne dzieło. Powieści o superbohaterach w roli głównej wprawdzie wciąż nie jest dużo, ale w Stalowym Sercu jest to tylko powierzchowna warstwa. Szkielet fabularny zbudowany został bowiem z wielu Sandersonowych (i nie tylko) toposów – czytelnik na początek otrzymuje motyw "boskiego władcy", oczywiście tyrana, stanowiący już bodajże wizytówkę autora, którą można znaleźć chociażby w Z Mgły Zrodzonym czy Siewcy Wojny. Prozaik ponownie kreśli też portret społeczeństwa uciśnionego, mocno zhierarchizowanego, gdzie Epików nie obowiązują żadne zasady, normalny człowiek musi pracować w pocie czoła, aby utrzymać się na względnie optymalnym poziomie, a absolutnym władcą jest tytułowa postać. Świat zaś opiera się na prawie siły, dlatego od czasu do czasu dochodzi do walk o dominację nad danym terytorium. Nie zabrakło również drugiego charakterystycznego dla Sandersona motywu – miasta (istotnego w Elantris oraz Ostatnim Imperium). Newcago to przemienione na typowo dystopijną lokację Chicago, w którym najniższe warstwy społeczne zmuszone są do zamieszkiwania podziemnych kondygnacji, zaś sama miejscowość została hermetycznie zasłonięta powłoką wiecznej nocy (za sprawą potężnego Epika, Władcy Ciemności).

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zasadniczo powieść bazuje na sprawdzonych już w Z Mgły Zrodzonym schematach, w które wpleciono – także znany z wyżej przytoczonej – motyw drużyny, bardzo przypominającej, choć mniejszej, ekipę Kelsiera. Mściciele, bo o nich mowa, przyjmują, początkowo niechętnie, Davida w swoje szeregi, co po trosze przypomina swoistą inicjację Vin, mającą miejsce w dość ekstremalnych warunkach – i tu pojawia się analogia do Stalowego Serca. Ponadto w obu drużynach znajduje się mentor: tu Profesor, w Z Mgły Zrodzonym Kelsier; mózg operacji: Tia, odpowiednik "mglistego" Docksona; oraz mięśniak, Cody – Ham. U Mścicieli jest jednak ktoś jeszcze: Megan, miłość protagonisty, co stanowi obrót o sto osiemdziesiąt stopni względem pierwszej części Ostatniego Imperium, tam bowiem obiekt westchnień głównej bohaterki znajdował się w obozie przeciwników, przynajmniej przez większość lektury. W tej książce, mimo, że David ma możliwość łatwiejszego kontaktu z ukochaną, to ich relacje nie wyglądają najlepiej – w owym aspekcie również historia przypomina stosunki między Vin a Elendem, lecz w przeciwieństwie do nich więź Megan i Davida niemal do ostatniej strony pozostaje raczej oziębła, a to za sprawą krnąbrnej, zadziornej dziewczyny.

Chociaż zdawać by się mogło, że Mściciele to bohaterowie wyraziści, z krwi i kości, to jednak w zestawieniu z antagonistami wypadają blado. W większości przypadków – za wyjątkiem Davida, który ma nazbyt prosty portret psychologiczny (marzy jedynie o morderstwie tyrana) – o członkach ekipy Profesora nie wiemy za wiele, poza zdawkowymi informacjami, przez co niezmiernie trudno jest się z nimi w jakimś stopniu integrować. Oczywiście Sanderson wyjaśnił ten zabieg fabularnie, ale po znakomitych kreacjach protagonistów z Ostatniego Imperium, w tej materii, spodziewałem się po autorze czegoś więcej. Na szczęście przeciwwagą dla nich okazali się antagoniści, co utwierdza mnie w przekonaniu, że amerykański pisarz urodził się do tworzenia schwarzcharakterów. Tych zaś w Stalowym Sercu jest naprawdę sporo. Na pierwszy plan wysuwa się tytułowa postać. Jej debiut w książce jest dość niejednoznaczny, ponieważ czytelnik przez pewien czas ma wrażenie, że okaże się on jednak superbohaterem, acz to właśnie sprytny zabieg Sandersona. Po paru stronach odbiorca zostaje utwierdzony, że pierwsze wrażenie bywa mylne. Stalowe Serce stanowi zagadkę, z kolei sposób pokonania go, pomimo usilnych prób, zostaje odkryty dopiero na ostatnich stronach (czyżby podobna sytuacja nie miała miejsca podczas starcia Vin z Ostatnim Imperatorem?). Summa summarum, nie można zapomnieć, że chociaż w pewnych aspektach jest tyranem i zachowuje się bestialsko, to w jego domenie zwykłym ludziom żyje się najlepiej w odniesieniu do innych terenów świata. Dlatego sylwetka Stalowego Serca jawi się bardzo ambiwalentnie. Na pewno równie ciekawą – jak nie ciekawszą – postać stanowi Władca Ciemności, prawa ręka samozwańczego imperatora Newcago, istoty panującej nad śmiercionośnymi cieniami i prawie przez cały czas będącej niematerialną, a co za tym idzie – nietykalną. Do tej dwójki należy dodać jeszcze Confluxa, najbardziej tajemniczego Epika, oraz Pożara, superzłoczyńcę podającego się za kogoś, kim nie jest.

Sięgając po Brandona Sandersona, sięga się po narrację na wysokim poziomie. Amerykański pisarz wyrobił sobie markę posługując się współczesnym, acz pięknym i bogatym językiem, plastycznie przedstawiającym świat oraz bohaterów. Autor jest również drobiazgowy, dlatego w jego prozie zachwycać może dodatkowo misterne dopracowanie detali, jak i skrzętne domknięcie i wyjaśnienie wszystkich wątków (choć tych w Stalowym Sercu zbyt wiele nie ma). Sanderson, trzeba zauważyć, że pomimo wspaniałej kreacji scenerii i ciekawego pomysłu na fabułę – nieco schematyczną wprawdzie, acz wciągającą i efektowną – szczędzi czytelnikowi zbędnych opisów czy introspekcji, ograniczając je do absolutnego minimum. Z dialogami sprawa ma się zgoła inaczej. Jest ich mnóstwo i chociaż napisane zostały bardzo dobrze, nie zmienia to faktu, iż miejscami są rozwlekłe i nie wnoszą zasadniczo nic do historii. Na koniec pozostaje kwestia przebiegu zdarzeń. Czytając powieść niejednokrotnie zostałem pochłonięty przez wir wartkiej akcji, pełnej dynamicznych scen, widowiskowych wybuchów i pokazów mocy, a także suspensu, który zaskakiwał w najmniej oczekiwanym momencie oraz nierzadko zmieniał kierunek dalszych poczynań protagonistów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Sanderson nie zawiódł mnie po raz kolejny. Wiedziałem, czego mogę oczekiwać zarówno od niego, jak i od lektury, której konwencja też nie była wielką tajemnicą, więc i nastawienie miałem do książki odpowiednie. Oczekiwałem intrygującego uniwersum, tajemniczości, jaskrawych antagonistów, akcji na przyzwoitym poziomie i przede wszystkim lżejszej lektury – otrzymałem wszystko z nawiązką. Niedosyt po Ostatnim Imperium został lekko zaspokojony, teraz czekam na więcej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Stalowe serce
Cykl: Mściciele
Tom: 1
Autor: Brandon Sanderson
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 8 czerwca 2015
Liczba stron: 444
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788377855263
Cena: 34,90 zł



Czytaj również

Stalowe serce
If all superheroes were supervillains
- recenzja
Warkocz ze Szmaragdowego Morza
Sanderson w stylu baśniowo-przygodowo-prześmiewczym
- recenzja
Zaginiony metal
Godne pożegnanie z Drugą Erą Zrodzonego Z Mgły
- recenzja
Rytm wojny. Tomy 1 i 2
Potęga nauki
- recenzja
Odprysk świtu
Ahoj morska przygodo
- recenzja
Tancerka Krawędzi
Zwinka na pierwszym planie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.