» Recenzje » Stalker: Zew Prypeci

Stalker: Zew Prypeci

Stalker: Zew Prypeci
Był rok 1986. W nocy z 25 na 26 kwietnia w elektrowni czarnobylskiej trwały przygotowania do pewnego eksperymentu. Zadanie polegało na sprawdzeniu, czy reaktor jest w stanie pracować po wyłączeniu turbin parowych. Zakładano, że wszystko odbędzie się spokojnie i bezpiecznie. W kabinie kontrolnej normalnie miały znajdować się tylko cztery osoby, ale z racji rangi próby, w pomieszczeniu znajdowało się ich aż tuzin. Przy półkolistym pulpicie zasiadał naczelnik zmiany, Akimow. Po jego lewej stronie znajdował się starszy inżynier Toptunow, a prawą część, odpowiedzialną za sterowanie turbinami elektrowni, obsługiwał Igor Kirszenbaum. Powoli do kabiny operatorskiej przybył Antoni Diatłow i nakazał rozpoczęcie całej operacji... Parę minut później, dokładnie o 1:24, blokiem numer IV targają dwie potężne eksplozje. Miała miejsce największa katastrofa atomowa w dziejach ludzkości, która pochłonęła kilka tysięcy istnień, a życie kolejnych setek tysięcy zmieniła w koszmar.

20 lat później...



Po wielu zapowiedziach, zawirowaniach i problemach, nareszcie, w 2007 roku, na sklepowe półki trafił S.T.A.L.K.E.R: Cień Czarnobyla. Było to połączenie pierwszoosobowego FPSa ze średnio rozbudowanym RPGiem. Za produkcję odpowiadało ukraińskie studio GSC, a więc ludzie, którzy z racji na swoje pochodzenie najlepiej rozumieli klimat strefy czarnobylskiej. Natomiast za tło fabularne posłużyła książka braci Strugackich – "Piknik na skraju drogi". Czym tak naprawdę zachwyciła gra naszych wschodnich sąsiadów? Przede wszystkim klimatem. Odwzorowanie autentycznych miejsc z okolic elektrowni między innymi "miasta widma", Prypeci, czy samego Sarkofagu było strzałem w dziesiątkę, ale wykreowanie atmosfery przygnębienia, spaczenia i uczucia, że tu kiedyś było normalne życie, a teraz wszystko opustoszało oraz zostało opanowane przez szumowiny, dawało kapitalny efekt. Nowością w kwestii mechaniki był system A-Life, czyli moduł, który kierował interaktywnymi wojnami między frakcjami w zonie. Największą bolączką były jednak olbrzymie dystanse jakie musieliśmy pokonywać pieszo z lokacji do lokacji, bo twórcy nie uwzględnili żadnych pojazdów ani teleporterów. To się miało wkrótce zmienić...

Chmurzy się, a po chwili nastaje Czyste Niebo...



Rok później pojawił się tajemniczy dodatek o nazwie Czyste Niebo. Sygnowany był on jako prequel do wydarzeń z podstawowego wydania gry. Tym razem kierowaliśmy losem najemnika Szramy, który za zadanie miał zniszczyć znaną w całej zonie grupę Strieloka. Nasze zadanie realizowaliśmy zarówno w nowych, jak i starych lokacjach. Nowością był Limańsk, Czerwony Las czy Stary Szpital, ale zabrakło między innymi Prypeci. System rozgrywki również znacznie się zmienił. Przede wszystkim, został rozwiązany największy problem z poprzedniej odsłony, czyli przemierzanie długich dystansów na piechotę. Teraz mogliśmy skorzystać z tzw. przewodników, którzy teleportowali nas za odpowiednią sumę w wybrane miejsce. Odkrywanie linii fabularnej też odbywa się w inny sposób. By ukończyć główny wątek nie wystarczyło jedynie wypełniać odpowiednie zadania, ale trzeba było również dołączyć do jednej z ośmiu frakcji i doprowadzić do jej dominacji w Zonie. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż dopiero tutaj w pełni wykorzystano możliwości modułu A-Life.

Lecz końcu należy odpowiedzieć na Zew Prypeci...



I tak 27 listopada 2009 roku po raz kolejny udaliśmy się do zony za sprawą drugiego rozszerzenia do ukraińskiego dzieła. Zew Prypeci, bo tak brzmi jego nazwa, pozwala wziąć udział w wydarzeniach dziejących się po wątku z Cienia Carnobyla. Głównym bohaterem jest major Alexander Degtyarev z Ukraińskiej Agencji Ochrony. Jego zadaniem jest sprawdzenie dlaczego zaplanowana operacja "Tor Wodny", mająca na celu przejęcie władzy w czarnobylskiej elektrowni, nie powiodła się. Pierwotnie zakładano, że oddział komandosów przeprawi się przez zonę za pomocą helikopterów, które wystartują tuż przed emisją, ale coś poszło nie tak i śmigłowce z nieznanych przyczyn zaczęły spadać na ziemię.

Я расскажу тебе брате – Opowiem Ci historie bracie...



Motyw fabularny wygląda na strasznie mało oryginalny... i taki niestety jest. Niewiele pola do popisu mieli twórcy głównego wątku, ale zrobienie Modern Warfare w klimatach S.T.A.L.K.E.R-a to już jednak lekka przesada. Nawet motyw ze zmianami zachodzącymi w zonie po odnalezieniu Monolitu przez Striełoka byłby lepszy. Skąd porównanie do produkcji Infinity Ward? Otóż jedna z ostatnich misji wygląda całkowicie tak jak ucieczka Soapa z Czarnobyla. Ale wróćmy do tego co mamy. Na początku musimy odnaleźć wraki śmigłowców, przejrzeć ich czarne skrzynki i sprawdzić czy ktoś przeżył katastrofę. Następnie udamy się do Prypeci, gdzie rezydują resztki komandosów. Tam dowiemy się, że jedną z przyczyn wypadku jest... działo gaussa, którego używali bojownicy Monolitu. Resztę musicie odkryć sami. Uważam jednak, że ta odsłona ma najgorszą linię fabularną ze wszystkich części.

Город – Prypeć



Jak w każdym rozszerzeniu, tak i w Zewie Prypeci twórcy zaimplementowali nowe lokacje. Główną atrakcją jest tytułowe "miasto widmo" - Prypeć. Zanim jednak opowiem o nim, zacznę od dwóch wcześniejszych, w których przyjdzie nam rozwiązywać zagadkę porażki operacji "Tor Wodny". Otóż na początek trafiamy do Zatonu  to okolice wyschniętej rzeki, a samo miejsce ma niepowtarzalny klimat. Znajdziemy tam wraki starych statków i barek, które teraz pełnią rolę miejscowych centrum spotkań. Ponadto zwiedzimy również starą pogłębiarkę, oczyszczalnię wód, a nawet legowisko pijawek! Jedynym minusem tego miejsca jest szczelina z kłębiącymi się snorkami  wygląda jakby była zaprojektowana na siłę, a twórcy nie mieli lepszej koncepcji zagospodarowania przestrzeni. Kolejnym miejscem naszej przygody są okolice opuszczonej fabryki Jupiter. Co tutaj znajdziemy? Wyróżnić można parę obiektów. Podstawowym ośrodkiem spotkań wszystkich stalkerów jest stacja Janów. Prócz niej zwiedzimy wcześniej wspomniany kompleks fabryczny, bunkier naukowców, stację przekaźnikową i tajne laboratorium. Twórcy niestety nie popisali się tworząc wirtualną fabrykę Jupiter, ponieważ sfora psów oraz parę korytarzy to nie jest coś, czego spodziewałem się po tak dużej placówce. Na koniec trafiamy w końcu do opuszczonego w 1986 roku miasta. Warto na wstępie zaznaczyć, że zostało ono odwzorowane z bardzo dużą dokładnością. Sadzę jednak, iż jest to niestety najnudniejsze miejsce w grze. Większość wygląda schematycznie, a trzy wyróżniające się budynki nie zmieniają odczucia co do całości: Prypeć w Cieniu Czarnobyla wyglądała zdecydowanie efektowniej.

У меня для тебя задача – zadania



Zadania poboczne to była druga największa wada poprzednich S.T.A.L.K.E.R-ów. We wcześniejszych odsłonach generowano je losowe, ale tym razem przyłożono się do tego solidnie i widać efekty. Jest ich co prawda mniej, ale każdy quest poboczny ma własny wątek, często ciągnący się przez kilka następnych zadaniach, które wykonamy w innych lokacjach. Czasami nasze decyzje mają odbicie w głównej linii fabularnej, aczkolwiek to zdarza się sporadycznie, a co ważne, w żaden sposób nie wpływa na niemożliwość ukończenia gry. Ogólną ilość zadań pobocznych szacuje się na 70. Czy ten sposób opracowania wątków poza główną linią fabularną sprawdził się lepiej niż wcześniej? W mojej opinii tak, ale wciąż brakuje dużo do doskonałości.

Это Роман – to jest Roman.



Jak na grę z elementami RPG przystało, w Zewie Prypeci znajdziemy wiele postaci niezależnych, czyli tzw. NPCów. Już na wstępie zaznaczę, że postacie autentycznie zapadają w pamięć. Skąd taki wniosek? Dlaczego tak się dzieje? Na pewno nie jest to zasługa modeli. Sadzę, iż wpływ na taki stan rzeczy mają przede wszystkim okoliczności, w których znajdują się poszczególni bohaterowie. Teksty przez nich wypowiadane nie zawierają jakichś błyskotliwych zwrotów, aczkolwiek wiernie oddają nastrój i charakter danego NPC. Oczywiście poza wyróżniającymi się postaciami znajdziemy dziesiątki tzw. "szaraków", czyli powielanych osób pokroju bandyty czy stalkera. Stanowią oni jednak jedynie element wystroju świata.

Как путешествие? - jak podróż?



Teraz przejdźmy do samego modelu rozgrywki. Nie różni się praktycznie niczym od wcześniejszych odsłon serii. Wciąż większość czasu spędzamy na przemieszczaniu się pomiędzy lokacjami i ich eksploracji. Interfejs nie uległ większym zmianom i wciąż zachowuje przystępność dla kogoś, kto styka się z zoną po raz pierwszy. Najważniejszym elementem systemu rozgrywki Zewu Prypeci jest odejście od systemu wojen frakcji. Tutaj mają one marginalne znaczenie  spotkamy jedynie przedstawicieli Wolności i Powinności na stacji Janów, których obecność zaznacza się jedynie podczas wykonywania pewnego questa. Co do roli przewodników, to wciąż pozostaje ona taka sama, ale wato wspomnieć, że tutaj są oni jedyną opcją przemieszczania się pomiędzy Zatonem, Jupiterem oraz Prypecią i to za niemałe pieniądze. Cały system komunikacji z NPC również jest identyczny jak ten z poprzednich odsłon, brak tutaj jakichkolwiek możliwości wywarcia wpływu na rozmówcę albo zastosowania przekupstwa. Arsenał, który oddano nam do użytku jest zdecydowanie mniejszy niż ten z Cienia Czarnobyla, a dodatkowo trudno odnaleźć jakiś nowy rodzaj broni. Istnieje możliwość modyfikacji naszego sprzętu za pieniądze, ale jedynie do pewnego stopnia, bo gdy chcemy ulepszyć lub dodać coś ponadprzeciętnego musimy dostarczyć technikowi narzędzia, a te trudno znaleźć. Uspokoję Was jednak, mówiąc że używając podstawowych ulepszeń spokojnie damy sobie radę ze wszystkimi przeciwnikami. Skoro jesteśmy przy wrogach to wspomnę, iż w najnowszym dodatku uświadczymy tylko dwóch nowych-starych przeciwników: chimerę i brurera. Zostali oni przywróceni po nieobecności w Czystym Niebie. Pozostali rywale zyskali nowe umiejętności oraz ulepszoną inteligencję, której... w ogóle nie odczułem. Mimo tego pojedynek z pojedynczą pijawką bez odpowiedniego zapasu apteczek może zakończyć się śmiercią nawet dla doświadczonego gracza. Ostatnim elementem, który poruszę są występujące emisje. W poprzednich odsłonach miały one jedynie za zadanie budowania klimatu, teraz stanowią podstawę rozwiązania powierzonego nam głównego zadania i występują zdecydowanie częściej. Za każdym razem, parę minut przed wystąpieniem zjawiska, zostajemy poinformowani o zagrożeniu. Gdy nie uda nam się znaleźć odpowiedniego schronienia czeka nas rychła śmierć. Zapomniałem wspomnieć, że w Zewie Prypeci istnieje funkcja snu, a niektóre questy są możliwe do wykonania jedynie o określonej godzinie. Jeżeli ją przegapimy to automatycznie zadanie nie zostaje zaliczone.

Красивый вид – X-Ray Enigne 1.6



W 2007 roku silnik graficzny S.T.A.L.K.E.R-a imponował. Teraz, po dwóch latach od premiery i kolejnych ulepszeniach (pierwsze miały miejsce za Czystego Niebia i miały numer 1.5) na tle konkurentów wypada słabo. Tekstury są tragiczne, modele postaci natomiast trzymają poziom, ale ich animacja woła o pomstę do nieba. Podczas biegu postacie sprawiają wrażenie jakby miały coś drewnianego zamiast kręgosłupa. Lokacje wciąż zapierają dech w piersiach i czuć piętno socjalizmu, które tu pozostało po 1986 roku. Imponujący jest jednak system cyklu dobowego. Ruch słońca po niebie oraz zapadające powoli ciemności stwarzają niepowtarzalną atmosferę. Kończąc kwestie grafiki, najnowsze przygody w Zonie pozostają lata świetlne za Crysisem.

Ты слышал этот шелест? - dźwięk.



Dźwięk zawsze był mocnym atutem w rękach ukraińskich twórców. Nie inaczej jest tym razem. Muzyka rewelacyjnie oddaje klimaty lokacji, a przygrywki gitarowe stalkerów są rewelacyjne (niektóre utwory posiadam na własnym MP4, polecam!). Postacie wygłaszają swoje kwestie w języku rosyjskim, co dodaje pikanterii klimatowi produkcji. Potwory również mają swoje unikatowe odgłosy, które niejednokrotnie przyprawiają o ciarki na plecach. Niesamowitą rzeczą jest zmiana dźwięku, gdy przemieszczamy się po różnych powierzchniach tzn. idąc po trawie słyszymy charakterystyczny szelest, a krocząc po betonowej podłodze dobiega nas stukot butów. Efekty wystrzału również trzymają poziom. Każda broń ma swoje indywidualne brzmienie podczas wyrzucania pocisku z lufy. Odniosę się również do polskiej wersji językowej, w której po raz kolejny genialny występ zaliczył Pan Mirosław Utta. To jedna z najbardziej klimatycznych polonizacji ostatnich lat.

дневник – podsumowanie.



Podsumowując nowego S.T.A.L.K.E.R-a nasuwa się jedna myśl – to najlepsza odsłona serii, ale pod względem systemu rozgrywki. Osobiście bardziej do gustu przypadło mi Czyste Niebo. Tam wszystko wyglądało na bardziej rozbudowane i klimatyczne. Nie mogę jednak powiedzieć, iż Zew Prypeci wyraźnie ustępuje poprzedniemu dodatkowi. Tutaj również utrzymuje się genialna atmosfera towarzysząca nam od 2007 roku. Zawodzi przede wszystkim fabuła oraz odwzorowanie Prypeci. Sam osobiście dogłębnie poznałem temat, czytałem wiele relacji, widziałem mnóstwo zdjęć i na podstawie tego mogę sądzić, że zaprzepaszczono genialną okazję na stworzenie najlepszej lokacji ze wszystkich odsłon serii. Zdecydowanie na plus natomiast wyróżniają się questy poboczne. Wreszcie zrobiono z nich coś więcej niż prostą okazję do zarobienia grosza. Recenzję zakończę taką sentencją – jeżeli podobały Ci się poprzednie S.T.A.L.K.E.R-y to możesz śmiało wybrać się do sklepu po własny egzemplarz. Natomiast jeżeli nie przemówiły do Ciebie Cienie Czarnobyla, ani urok Czystego Nieba pozostań głuchy na Zew Prypeci.



Plusy:

  • klimat!
  • lokacje
  • krótko mówiąc: stary, dobry Stalker


Minusy:

  • zmarnowany potencjał Prypeci
  • fabuła
  • grafika



A oto zwiastun gry:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci
Producent: GSC Game World
Wydawca: Namco Bandai
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 2 października 2009
Data premiery (Polska): 27 listopada 2009
Wymagania sprzętowe: Core 2 Duo 2.8 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 9800 lub lepsza), Windows XP/Vista
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.stalker-game.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 119,90 zł

Komentarze


Charger
   
Ocena:
+1
Moim osobistym zdaniem gra jest dużo słabsza od Czystego Nieba. Brakuje jej klimatu i spójności. Mnie osobiście irytowały liczne bugi jak chociażby skrytki z przedmiotami, których nie można dosięgnąć. Mnóstwo bez sensownych miejscy stawiących rolę tylko wypełniaczy. Miejsca, gdzie pełno budynków do, których nie można wejść czy zrobić cokolwiek ciekawego. Tak naprawdę myślę, że jeśli zawęzimy grę tylko do miejsc gdzie można coś zrobić, obszar rozgrywki zmniejszy się dwukrotnie. Sztuczna inteligencja czy to przeciwników czy to NPC dalej leży i kwiczy. To wszystko doprawione dziwną fizyką i zerową interakcją - spróbujcie rozbić jakąś szybę, choćby granatami, życzę powodzenia.

Podsumowując wszystkie te wady pomijałem wcześniej bo dwie pierwsze części miały genialny klimat. Tutaj tego już nie czuję, tym samym Zew Prypeci to tylko średnio smaczny odgrzewany kotlet. Polecam tylko najbardziej zagorzałym fanom.
19-02-2010 15:27
Specu
   
Ocena:
0
Także nie podzielam stanowiska Autora. Gra jest totalnie wtórna. O ile Cień Czarnobyla jest grą solidną (aczkolwiek nie zachwycającą), to Czyste Niebo już nie zrobiło żadnej furory i pozostaje produktem tylko dobrym. pozycja coraz bardziej przypomina mi serię Medal of Honor, gdzie po bardzo dobrej jedynce, solidnej dwojce zaczeła się staczać po równi pochyłej.
19-02-2010 16:14
Dante
   
Ocena:
0
Może wpływ na moje odczucie dotyczące klimatu ma mocne zainteresowanie Katastrofą Czarnobylską. Każdy ma swoje zdanie. Jedno jest pewne, jeżeli polubiłeś wcześniejsze wyprawy dookoła elektrowni to ta też Ci przypadnie do gustu. Przynajmniej tak w moim przypadku było. ;)
19-02-2010 17:10
~Ezz

Użytkownik niezarejestrowany
    Veto!
Ocena:
0
Ja dla odmiany stanę w obronie gry. Jednak najpierw kilka uwag w kwestiach formalnych.

Bardzo dziękuję Autorowi za umieszczanie spoilerów w treści recenzji. Nie ma to jak przeczytać sobie finał gry komputerowej.

Recenzji przydałaby się korekta. Każdy zapytany "Brurer" by to potwierdził.

Recenzja to nie poradnik ani almanach gry. Streszczanie intra czy też szczegółowe opisywanie lokacji - wszystko to mamy dostępne na stronach poświęconych grze.

Co do samej gry - nie ukrywam, że jestem jej miłośnikiem, co z pewnością czyni mnie nieco ślepym na ewentualne wady. Zew Prypeci podoba mi się najbardziej ze wszystkich odsłon, bo jako jedyna z nich daje nam namiastkę prawdziwego "stalkerowania" - t.j. kompletowania i udoskonalania sprzętu (jest go mało, co wymusza skupienie się na modyfikacjach, a nie polowaniu na kolejne wunderwaffe), dobierania sobie zleceń, planowania wypadów (co zabrać; jaką broń i amunicję, kiedy wyruszyć, sprawdzić czy po drodze jest gdzie ukryć się przed Emisją, etc.). Jest to podejście o wiele bardziej nastawione na "życie" światem gry niż na typowo FPSową rozgrywkę - kiedy to od gry oczekuje się dynamiki, odpowiednio urobionych leveli i intrygującej fabuły. Te cechy jednak wiążą się nieuchronnie z liniowością a nowy Stalker rekompensuje ich brak właśnie swobodą poruszania się i wolnością wyboru.

Fabuła jest szczątkowa i podzielona na kolejne segmenty (każde odnalezienie wraku śmigłowca), aby między nią móc wtopić się w Zonę i dowolnie realizować zadania poboczne. Widać tu odejście od tego, co zaprezentował Cień Czarnobyla, gdzie fabuła (skądinąd chyba najciekawsza ze wszystkich odsłon) pchała nas do przodu, niczym nie uzasadniając zwiedzania lokacji, dłuższych postojów a wracani do lokacji już odwiedzonych nie miało najmniejszego sensu.

Czyste niebo odrzuciło mnie od siebie właśnie próbami dorównania ówczesnym shooterom, co zaowocowało masą skryptów lub lokacjami-polami bitew (vide Limańsk). System wojen frakcji (notabene - nie będący częścią A-life) także uzasadniał niezdejmowanie palca ze spustu.

W odniesieniu do podsumowania recenzji dokonanego przez autora, zasugeruję więc coś innego. Jeśli pierwszy Stalker zachęcił kogoś do zwiedzania Zony i pozostawił uczucie niedosytu, Czyste Niebo rozczarowało strzelankowością, to Zew Prypeci będzie udanym powrotem do źródeł i jedyną grą, która udanie daje namiastkę bycia Stalkerem.Gra wymaga zaangażowania i wyobraźni, za to każdy miłośnik postapokaliptycznych klimatów zostanie wynagrodzony klimatyczną i satysfakcjonująca rozgrywką.

W recenzji razi mnie pominięcie wszelkich wiążących się z tym smaczków, jak chociażby świetnego motywu z poszukiwaniem artefaktów, zmianami jakie pociąga w rozgrywce poprawienie trybu dzień/noc, oraz całej masy innych detali, jak zmiany w PDA w tym wprowadzenie systemu osiągnięć. Mam wrażenie, jakby recenzent potraktował grę jak zwykłą strzelankę i tłukł w nią nieco na ślep (zachwyt CoD'owym Czystym Niebem oraz kilka błędów merytorycznych - jak np. ten, że mutantów Burera i Chimery nigdy nie było w żadnej z niezmodowanych odsłon, więc ich powrotu nijak się doszukiwać, za to kompletnie pominięto faktycznie nowe Chomiki - tylko potwierdza moje przypuszczenia). Każdy ma prawo grać jak chce, jednak siadając do recenzji, jesteśmy zobowiązani wnikać głębiej.

Podsumowując - recenzja mało wnikliwa, pominięto istotne nowości, ciągłe porównania do poprzednich odsłon (w tym pierwszej, naprawdę starej części oraz gry-franczyzy zrobionej przez inne studio) w większości bezzsasadne i nużące, styl przyciężkawy, zaś próba wprowadzania klimatu do recenzji i wejścia na ambitniejszy poziom zniweczona przez błędy, braki i chybione uwagi - co Autor posiada na swoim MP4 lub o czym zapomniał by nagle sobie przypomnieć i o tym niezwłocznie napisać, niechaj zostanie opisane w dzienniczku, nie recenzji.

Powodzenia w szlifowaniu warsztatu - mimo zgryźliwego tonu doceniam wysiłek włożony w napisanie recenzji i szanuję każdą formę tworczości fanowskiej. Im więcej spojrzeń na dany temat tym lepiej, byle tylko były one choć odrobinę wnikliwe. Pobieżne sądy ocierają się często o dezinformację, wobec której brak jakiejkolwiek staje się nagle plusem :)




24-02-2010 14:24
Charger
    Do postu powyżej :)
Ocena:
+1
~Ezz wybacz ale jesteś troszkę nie spójny. Początkowo piszesz, że głównym smaczkiem gry jest swoboda działanie i eksploracji, połączona z planowaniem i kolekcjonowaniem. Trochę niżej zarzucasz autorowi, że przeszedł ją na szybko jak shootera. Teraz odpowiedz sobie na pytanie jak dobrze zostały przygotowane te elementy skoro można je całkowicie pominąć? Uważam, że w tej grze nie ma swobody działania, bo czy znalazł się quest, którego można by wykonać na 2 lub więcej sposobów, każdy z innymi konsekwencjami dla fabuły? I tak by posunąć się w rozgrywce dalej muszę robić to co przewidzieli dla mnie twórcy. A to, że mogę wybrać kolejność questów pobocznych jest dla mnie raczej marną namiastką swobody. Ja nie zauważyłem tutaj ani planowania (nigdy np. nie zdarzyło mi się nie zdarzyć do kryjówki przed emisją) ani jakiegoś wielkiego zbierania artefaktów lub broni. IMO jest to częściowo wina niskiego poziomu trudności, przez co nie robiło mi gigantycznej różnicy czym strzelam, bardziej liczyła się celność i szybkie palce.

Czyste Niebo mi się podobało, tutaj wieje nudą. Niestety autorzy nie mieli czasu/okazji/umiejętności by dopracować tą grę.
24-02-2010 15:32
Dante
    Czytamy uważniej. ;)
Ocena:
+1
Ezz, o jakich ty istotnych nowościach mówisz? Kompletowanie artefaktów, cykl dnia i nocy czy inne to jedynie chory wymysł, który autorzy próbują wcisnąć nam, by kupić gre, bo jest coś nowego. Elementy przez Ciebie wymienione mają wpływu na fabułę, a tak naprawdę sztucznie wydłużają grę. Planowanie wyprawy i ekwipunku ze względu na emisje? Phi. Nigdy tego nie robiłem, a wszystkiego miałem aż nadto. Spoilery w recenzji są, ale nie służą jedynie pokazania potencjalnemu nabywcy, że tej gry ze względu na fabułę nie warto kupować. Na koniec odniosę się do wstawek, które Twoim zadaniem są zbędne. Jeżeli szukasz sztywnego opisu to może lepiej sięgnąć po encyklopedię PWN i tam zapewniam, iż wstawek mieć nie będziesz. ;)

Pozdrawiam.

PS. Przeczytaj uważnie post Savry, bo dobrze prawi. ;]
27-02-2010 17:34
~Ezz

Użytkownik niezarejestrowany
    :)
Ocena:
+1
Skoro gra Ci się nie podobała aż tak, to skąd ocena 8/10? Co innego piszesz, co innego wrzucasz w stopkę - kolejny objaw braku wprawy w uprawianiu recenzenckiego rzemiosła. To jest dopiero niespójność.

Spoilerów nie masz prawa umieszczać i kropka. Tak się zwyczajnie nie robi.

Ominąłeś nie tyle ISTOTNE co FAKTYCZNE nowości. Ani słowa o zmianach w PDA, systemie osiągnięć, ani nowych mutantach. Wypadałoby wspomnieć - to jest recenzja, minimum obiektywności nie zaszkodzi.

Wstawki mają sens, ale jeśli odpowiednio połączysz je z treścią recenzji. Jeżeli chcesz "wczuć" czytelnika w klimat, to nie wybijaj go potem z rytmu akapitami w stylu "co ja to miałem napisać" albo "a oto szybkie kopiuj-wklej ze strony z opisami leveli". A przede wszystkim - sam poczuj "klimat" :).

Opisy planowania, kompletowania etc. wynikają z mojego sposobu gry. Nikomu go nie narzucam, pokazuję tylko, że gra broni się lepiej, jeśli potraktować ją jako coś więcej niż strzelankę. Zwłaszcza, że strzelania w tej części najmniej - nie ma już wielkich kompleksów napakowanych niemilcami jak Agroprom czy Mroczna Dolina (obie z Cienia Czarnobyla). Co nadal pozostaje luźną uwagą na marginesie - nie to jest przedmiotem moich wypowiedzi.

Post Savry owszem, dobry i rzeczowy, ale niezgodny z zadanym tematem, jakim było udowodnienie niżej podpisanemu niespójności :).

Masz prawo podchodzić do tej gry jak tylko Ci się podoba, jak każdy zresztą. Ty jednak wziąłeś na siebie odpowiedzialne zadanie zrecenzowania jej i przedstawienia potencjalnym nabywcom, okazyjnym graczom oraz fanom serii na poczytnym serwisie i strasznie w mojej opinii sprawę pokpiłeś. Dobra recenzja to coś więcej niż kilka wstawek od czapy, luźne sugestie, garść opisów i spoilerów. Nie apeluję o jakieś tam straszne recenzenckie "uduchowienie" - ale o zwykłe dbanie o warsztat.

Pozdrawiam

01-03-2010 14:55
Dante
   
Ocena:
0
Wskaż dokładny fragment mojej wypowiedzi, w której piszę, że gra mi się nie podobała. Powodzenia. Gra dostała 8/10, bo gra się w nią przyjemnie, a elementy przez Ciebie przedstawione nie są istotne w produkcji jak np. alchemia w Wiedźminie. Także kolejny strzał w stopę. ;) Jeżeli nie pasują Ci wstawki to już Twój indywidualny problem. Każdy ma prawo lubić to co chce. ;P

Pozdrawiam.
01-03-2010 15:53
~Ezz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pozwól, że przytoczę całą recenzję. Gdybym, jako miłośnik Cienia i gracz rozczarowany Czystym Niebem ją przeczytał, nie potrafiłbym uzasadnić takiej oceny. Pomijając subiektywne aspekty takie jak klimat czy grywalność, pod względem rozwiązań technicznych, Zew Prypeci stoi najwyżej z całej serii, jak wspomniałeś - nie wysilając się na trud wspomnienia o istotnych - bo nowych - elementach. Byłoby to o wiele ciekawsze i z punktu widzenia recenzji bardziej zasadne, niż krytykowane przeze mnie wcześniej elementy - vide opisy poziomów czy fabuły.

Jeszcze co do spoilerów - co dokładnie miałeś n a myśli pisząc: "Spoilery w recenzji są, ale nie służą jedynie pokazania potencjalnemu nabywcy, że tej gry ze względu na fabułę nie warto kupować." Dodatkowe "nie" Ci się wpisało, czy spoilerowanie w reckach ma wg. Ciebie jeszcze jakieś inne, tajemnicze uzasadnienie?

I tak, każdy ma prawo lubić co chce - mądrze prawisz. Ja dla przykładu lubię czytać recenzje, których autorzy przykładają się do pracy tak jak należy, nie próbując zalepiać dziur w treści subiektywizmem, a braków w warsztacie indywidualnymi problemami czytelników.

W domyśle - pozdrawiam :)
01-03-2010 22:10
Charger
   
Ocena:
0
Ezz celem mojego postu było przedstawienie osobistej opinii, a nie udowadnianie Ci błędu. Dla mnie Twoje wcześniejsze argumenty są niejasne. Zwyczajnie uważam, że nie warto robić czegoś co nie da nam wymiernych efektów. Nie zamierzam "planować podróży" skoro wiem, że zawsze zdążę przed emisją. Nie będę planować wymyślnego ataku, skoro wiem, że wystarczy celne oko, jakaś osłona i przyzwoita broń. Mogę tak wymieniać dalej. Niestety w podsumowaniu muszę stwierdzić, że ta gra ma za słabą fabułę, zbyt dużo wtórności i niski poziom trudności, przez co nigdy raczej nie nabiorę ochoty by się w nią "wgryzać". Dlatego właśnie zawiodłem się.

Pozdrawiam :)
02-03-2010 11:43
Dante
   
Ocena:
0
A ja dla przykładu lubię czytać komentarze z konstruktywną krytyką, a nie lamentem bez pokrycia. ;)

Pozdrawiam i kończę ze swojej strony dyskusję, bo nie mam zamiaru powtarzać 10 razy tego samego.
02-03-2010 14:43
~Morsu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moim zdaniem Dante ma racje. Ezz, elementy, które przytaczasz mają znikomy wpływ na grę (przynajmniej dla mnie) i rozumiem tutaj postępowanie autora, aczkolwiek każdy ma swoje zdanie. Dla przykładu artefakty. Tak naprawdę większość jest nie do użytku bo nie opłaca się ich nosić (ze względu na wysokie promieniowanie) W sumie wystarczy Seva albo Egzoszkielet z możliwością biegania.(co jest jednak nowością). Najbardzie opłacalne artefakty dla mnie to Grawi,Złota Rybka i Bąbel.
02-03-2010 21:45
~Ezz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dante, gdzież tam lament bez pokrycia?

Całkiem dzielnie poradziłeś sobie z argumentami dotyczącymi samej gry, jednak nigdzie nie ustosunkowałeś się do zarzutów warsztatowych - to one skłoniły mnie do napisania komentarza. I nie ze względu na czcze czepialstwo - po prostu, recenzja z prawdziwego zdarzenia to niezupełnie to, co tu zaprezentowałeś, bez względu na rodzaj gry, książki, filmu, dzieła naukowego itp. etc., które jest recenzowane. Nie tego się spodziewam jako czytelnik, co może uznasz za warte wzięcia pod uwagę. Jeszcze gotów jestem pomyśleć, że wydaje Ci się, że czytelnicy są tu dla Ciebie?

Zamiast kończyć dyskusję, wyciągnij minimum wniosków, z życzliwej, jak zapewniam, krytyki.
Z niecierpliwością oczekuję następnych Twoich recenzji, mogę to obiecać :)

I także nie mam nic przeciwko kończeniu dyskusji. Wypisałem, co mi leżało na sercu, z indywidualnym odbiorem gry nie miałem zamiaru polemizować (każdy niech się nią bawi, jak lubi), uwagi, mam nadzieję, podałem rzeczowo i czytelnie, minimalizując złośliwostki, za które z góry przepraszam.

P.S.
Co do gry - wreszcie dotarłem do Prypeci. Faktycznie - nieco trąci myszką, do tego nudnawą. Ale może zasugerowałem się Waszym zdaniem? :)
02-03-2010 23:43
Dante
   
Ocena:
0
Nie, mylisz się. Ja piszę dla Was. Część krytyki uwzględniłem i z ręką na sercu oznajmiam, że postaram się poprawić w elementach przez Ciebie wskazanych. Warsztat jak warsztat, mało stażu i brak doświadczenia jednak daje po sobie, ale błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi.

Pozdrawiam.
03-03-2010 15:19
Czarny
   
Ocena:
0
Hej, dawno nie czytałem tak sensownej dyskusji krytycznej. Gratuluję wszystkim. Serio.
07-03-2010 19:52

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.