Sprane dżinsy i sztama

"Trochę Kojak, trochę Gomułka"

Autor: Jarosław 'beacon' Kopeć

Sprane dżinsy i sztama
Na okładce chłopaki kroczą jak na albumie Beatlesów, a za nimi rozciąga się warszawskie osiedle Za Żelazną Bramą – szare i siermiężne, jak tylko tam i tylko wtedy, na początku lat osiemdziesiątych być potrafiło.

Stan wojenny, czy PRL w ogóle, to dla coraz szerszej grupy Polaków temat odległy. Każdy słyszał o kolejkach, kartkach, esbekach i MO, ale do niedawna nikt nie próbował opowiadać ludziom wychowanym już w wolnej Polsce o tym, jak w PRL-u wyglądało zwyczajne życie. Paweł vel Szaweł Płóciennik właśnie z perspektywy człowieka, który z tamtej epoki nie może niczego pamiętać (rocznik 1987), opracował wspomnienia swojego ojca, Jarosława, i opowiedział je poprzez znakomity komiks.

Bohaterami tej historii jest grupa kumpli, rozkochanych w zachodniej muzyce, tworzących gitarową kapelę i grzmocących tanie winiacze. Chłopaki wakacje spędzają pod namiotem na Mazurach albo, jak rodzina zamożniejsza, w Bułgarii. Po szkole szwendają się po szarych warszawskich blokowiskach, kołują przywiezione z Berlina Zachodniego winyle, naparzają z intruzami z obcych osiedli albo przesiadują wśród marihuanowych oparów w ciasnym mieszkaniu na Woli.

Zachodnia muzyka oraz wyrażające każdym włoskiem bunt i niezadowolenie fryzury zderzają się z otępiającą szarzyną peerelowskiego blokowiska. Bohaterowie nie przejmują się atmosferą polityczną, zwłaszcza, że 1980 rok to czas niezgaszonych jeszcze stanem wojennym nadziei. Są zaradni, ciągle coś "kołują" i w ten sposób udaje im się oszukiwać system, który odbiera im czasami święte prawo do obalenia siarczystego "alpożura". Uciekają na Zachód także z zamkniętymi oczami, kiedy z kasprzaka wydobywają się dźwięki przegranej sto razy taśmy Deep Purple.

Dodatkowym atutem Spranych dżinsów jest "warszawskość". Chociaż wielu polskich komiksiarzy mieszka dzisiaj w stolicy, z wyjątkiem Grzegorza Janusza i ekipy Komiksu W-wa mało kto nadaje swoim historiom stołecznego kolorytu, nie sięgając po Powstanie. W komiksie Szawła widać trudną miłość do tego miasta, która czerpie ze studni mitologii zupełnie jeszcze niewyeksploatowanej. I tak, jak Wszystko, co kocham Jacka Borcucha zasłużyło na swoje wyróżnienia i uznanie widzów, tak zasłużył Szaweł z tatą na szczerą polecankę.