» Blog » Spokojnie jak na wojnie
11-09-2011 21:40

Spokojnie jak na wojnie

W działach: Pomysły na przygody | Odsłony: 4

Drużyna składa się z żołnierzy bądź bojowników uczestniczących we współczesnym konflikcie zbrojnym. W moim przypadku był to rodzaj wojny domowej, gdzie oddziały lojalne dyktatorowi walczyły z buntownikami. Skojarzenia z wydarzeniami w Afryce Północnej? Całkiem słuszne. Ale to na tyle.

Tak więc oddział graczy, byli to bojownicy, otrzymał rozkaz przechwycenia zwiadu wroga. Miejsce akcji: średniej wielkości wioska, na tyle duża, że miała własną szkołę. Wioska leży na linii frontu.

Gracze docierają do szkoły nocą. Chodziło o to, by nie zaalarmować znajdujących się w okolicy wioski oddziałów wroga. Niezbyt licznych, może w liczbie kilku plutonów – mniej więcej 10 razy więcej wojska niż liczebność drużyny.

Zadanie było tym trudniejsze, że:

1. Nie ma pewności komu sprzyjają mieszkańcy wioski. Ucierpiała w czasie ostrzałów artyleryjskich, ale nie wiadomo, która strona strzelała. Wieśniakom jednak raczej wszystko jedno. Pociski przeorały znaczny kawałek zabudowań.

2. Nie wiadomo, którędy będzie wysłany zwiad. Za najlepsze miejsce do obserwowania okolicy i jednocześnie nie rzucanie się w oczy, jest lekko zrujnowana szkoła.

3. Na froncie panuje kilkudziesięciogodzinne zawieszenie broni. Chodzi o to, że walki wstrzymano na czas negocjacji między stronami. Od ich powodzenia zależy zakończenie wojny domowej. A więc drużyna powinna unikać jawnych zachowań ofensywnych.

4. W drodze do wioski drużyna natrafia na zmasakrowane zwłoki. Na wojnie nic dziwnego niby, ale gracze odkrywają, że zabójcą raczej nie jest człowiek, lecz jakieś inne stworzenie. Duże, silne i… głodne.

5. Po kilku godzinach w wiosce jest jasne, że po okolicy krąży „coś”. W nocy gracze słyszą krzyki człowieka dobiegające ze strony obozu wroga. Tortury? A może „coś” przydybało kolejną ofiarę.

6. W trakcie przypadkowego spotkania jeden z mieszkańców wioski, u mnie był to chłopak, opowiada graczom legendę o dziwacznym potworze, który podobno niegdyś występował w tej okolicy. Legenda miała pewną regularność: bestia pojawiała się raz na kilkadziesiąt lat i dokonywała rzezi. Potem znikała. Czyżby najedzona szła spać na kolejne lata? A może wioska była na jej szlaku łowieckim? W każdym razie bestia dopadła już przynajmniej dwóch mieszkańców wsi.

Co dalej? Czy bojownicy będą czekali na zwiad wroga, by wykonać zadanie? A może zdecydują się zameldować o tym dowództwu (u mnie wprowadzono absolutną ciszę w eterze)? Co jeśli odgłos zwiadu okaże się… odgłosem bestii? Czy gracze będą chcieli skontaktować się z wrogiem, by wspólnie pokonać potwora?

Komentarze


Klebern
   
Ocena:
+1
Świetny pomysł na przygodę. A właśnie na jakiej mechanice to rozgrywałeś u siebie? Czy bez mechaniki?

Rzadko kiedy wykorzystuję czyjeś pomysły [na ogół mi się one nie podobają] ale ten z całą pewnością wykorzystam.

Za to masz polecajkę.
12-09-2011 06:36
earl
   
Ocena:
+1
Pewne nawiązania widzę tutaj do "Predatora" ale pomysł wart uwagi. Też polecam.
12-09-2011 14:17
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Dobry pomysl. Gralem w takie scenariusze kilka razy, i zawsze milo wspominam.

Z innych inspiracji - polecam Screamers, czyli jakze dobrze przetlumaczone na polski - Tajemnicę Syriusza :)
12-09-2011 15:50
Glodny
   
Ocena:
0
@Klebern

Mechanika tu pasuje każda, bo nie o mechanikę chodzi :)
14-09-2011 15:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.