Split/Second: Velocity

Autor: Tomasz 'Landovsky' Mendyka

Split/Second: Velocity
Reality show przedstawiający wyścigi, w których rywalizujący ze sobą osobnicy… wysadzają się w powietrze. Czy takie coś jest możliwe? W prawdziwym życiu raczej nie, ale Black Rock Studio postanowiło udostępnić nam taką rozrywkę za pomocą gry. Przed wami zupełnie nowe podejście do rywalizacji samochodowej, czyli Split/Second: Velocity.


Witamy w Split Second!


Bohaterem gry, w którego przyjdzie nam się wcielić, jest bezimienny początkujący kierowca. Możemy domyślić się, że ma ogromne parcie na szkło , gdyż postanawia sprawdzić swoje umiejętności w programie rozrywkowym zatytułowanym "Split Second". Lecz co może być tak ciekawego w wyścigach samochodowych, by przyciągnąć rzesze widzów przed ekrany telewizorów (lub graczy przed monitory)? Oczywiście wybuchy. Dużo wybuchów. Wyjątkowość tych zawodów polega na tym, że trasy, po których przyjdzie nam rywalizować, najeżone są pułapkami. Te będziemy mogli aktywować, by doszczętnie zniszczyć pojazd naszego przeciwnika, a rywale nie pozostaną nam dłużni. Podstawą zabawy jest tryb "sezon", który pozwala nam przejść klasyczną drogę od zera do bohatera. By ze zwykłego żółtodzioba dostać się na sam szczyt, musimy przejść dwanaście epizodów, z których każdy to sześć wyścigów. Cztery z nich to podstawowe zawody, jedna impreza dodatkowa i wielki finał, zapewniający nam awans do kolejnej części zawodów "Split Second". Zaliczenie wszystkich atrakcji i tras w 100 % zajmuje ok. 20 godzin. Jeżeli jednak, chcesz mieć grę jak najszybciej skończoną, to powinno ci wystarczyć dwa razy mniej czasu. Nawiasem mówiąc, pierwsza opcja jest zdecydowanie lepszym wyborem. Dlaczego? Ano z tej przyczyny, że za każdy wygrany wyścig dostajemy (tylko jeden raz) punkty, które odblokowują kolejne fury do naszej kolekcji. Nie trzeba chyba wspominać, że im dalej w las, tym lepsze osiągi. Szkoda jednak, iż zdobywanie kolejnych aut jest w pełni liniowe – lepiej by było, gdyby gracz miał możliwość wyboru.


W dzisiejszym odcinku…


Dobra, mówiłem coś o pułapkach, ale na czym to właściwie polega? Otóż za wyczynową jazdę (drifty, skoki oraz siedzenie na ogonie przeciwnika ), napełnia się pasek siły . Ten podzielony jest na trzy części. Dwie pierwsze pozwalają korzystać z podstawowych przeszkadzajek. Jeżeli jednak uda nam się wypełnić wszystkie trzy, będziemy mieli okazję zrobić znacznie większe bum. Bum, którego skala jest w stanie zmienić przebieg trasy wyścigu. Podstawowym trybem rozgrywki w sezonie jest "wyścig", w którym uczestniczysz Ty, siedmiu przeciwników i trasa, którą trzeba przejechać określoną ilość razy. Tutaj na pierwszy plan wyłaniają się właśnie eksplozje – zarówno otoczenia, jak i naszych rywali. Podobną dyscypliną jest "eliminacja" – w nim jednak nie mamy okrążeń, a licznik . Gdy dobije on zera, zawodnik znajdujący się na ostatnim miejscu odpada. Niszczenie jest również punktem obowiązkowym. Kolejne dwie opcje roz(g)rywkowe dotyczą helikopterów. Pierwszą, na którą natrafimy w grze jest "Nalot". W nim to zadaniem gracza jest wymijać rakiety wystrzeliwane z helikoptera, który podąża za nim cały czas. Za unikanie pocisków dostajemy punkty, których musimy zdobyć odpowiednią ilość, aby odnieść zwycięstwo. Na późniejszym etapie gry dostajemy możliwość wzięcia udziału w imprezie zatytułowanej "Zemsta z nieba". W tym przypadku również unikamy ataków śmigłowca, z tym zastrzeżeniem, że za przetrwanie salwy wypełnia się pasek, znany już z pokazów siły . Służy to jednak nie tyle aktywowaniu pułapek, co odbijaniu pocisków. Oczywiście mamy tutaj też dwie skale uszkodzeń – niebieską (1/3 wskaźnika, małe uszkodzenia) i czerwoną (cały wskaźnik, duże uszkodzenia). Ostatnie tryby to "detonator" i "przetrwanie". W pierwszym musimy dojechać do mety w określonym czasie unikając samo-aktywujących się pułapek a w drugim wymijać ciężarówki, które wypuszczają wybuchowe beczułki (za każdą zostawioną z tyłu dostajemy punkty). Ogólnie rzecz biorąc, jedynym mankamentem w tym wszystkim jest "detonator". Jazda na czas jest po prostu irytująca i często progi czasowe osiągałem w jakiś naprawdę cudowny sposób . Często jednak jechałem bezbłędnie, a i tak nie udawało mi się osiągnąć progu czasowego. Reszta trybów daję jednak radę i do samego końca gry nie czułem się znudzony.


Gdzie i czym?


Akcja Split/Second rozgrywa się w fikcyjnym mieście. Podzielone jest one na jedenaście części przemysłowych, takich jak elektrownia, lotnisko czy centrum . Prawdę mówiąc liczba unikalnych kombinacji tras wyścigowych jest mała, ale w przypadku tej gry nie jest to wadą. Im bardziej poznajesz daną trasę, tym lepiej możesz rozplanować korzystanie z pułapek. Jeżeli jednak liczba ta cię nie zadowala, spodoba ci się na pewno ilość pojazdów, które oddali w nasze ręce panowie z Black Rock. Jest to 27 samochodów, które jednak nie są licencjonowane, co trochę mnie razi. Ale z drugiej strony, szkoda by było oglądać doszczętnie zniszczonego Nissana Skyline… Każdy z pojazdów ma swoją własną specyfikę, na którą składają się cztery cechy. Prędkości i przyspieszeniachyba nie trzeba tłumaczyć. Do tego dochodzi drift, który jest wyznacznikiem zdolności poślizgowych oraz siła – odporność na podmuchy wywoływane przez wybuchy. Nie jest tego dużo, ale w zupełności wystarczy – łatwo dobrać samochód do odpowiednich zawodów, nie przeglądając przy tym dziesiątek stron danych technicznych.


Sezon się skończył, więc..


Po ukończeniu kariery w Split/Second, możemy zabrać się jeszcze za inne tryby rozgrywki . Szybki wyścig umożliwi nam powrót na dowolną trasę, dowolnej dyscypliny, o ile wcześniej ukończyliśmy ją w grze. Możemy także powalczyć na sieciowym froncie (przez LAN albo Internet). Muszę przyznać jednak, iż multiplayer nie należy do tych rozbudowanych, co przekłada się również na małą ilość graczy. Miłym akcentem jest jednak możliwość wyścigu z kumplem przy podzielonym ekranie. Cóż, słowo Split w tytule zobowiązuje. Jeśli chodzi o samo menu, to jest ono przejrzyste, wygodne i miłe dla oka. Wszystko robimy za pomocą strzałek i "magicznego-znanego-lubianego" klawisza enter. Wśród innych zakładek, do których możemy wejść z poziomu menu, odnaleźć możemy opcje, sterowanie i dodatki. Zdecydowanie warto odwiedzić tą ostatnią opcje, ponieważ możemy tam przejrzeć nasze dotychczasowe statystyki, przejść jeszcze raz szkolenie oraz zobaczyć, jakie naklejki (swoiste achievementy, które po zdobyciu trafiają na karoserię w formie wlepy) udało nam się dotychczas zdobyć.


Sounds like…


Oprawa wizualna stoi na wysokim poziomie. Twórcy zrezygnowali z prędkościomierza i postawili na tzw. efekt szybkości. Trzeba przyznać, że jazda przy rozmazanym otoczeniu została świetnie zrealizowana. W ogóle, wszystko, co w grze zobaczymy nie powinno wzbudzać negatywnych odczuć. Mówiąc krótko – jest na co popatrzeć. Dźwiękowo również jest conajmniej bardzo dobrze. Zdecydowanie najlepiej wypada muzyka, która niekiedy zalatywała moim mistrzem soundtracków, czyli Jesperem Kydem. W szczególności melodia w trakcie wyścigów finałowych pozwala wczuć się w grę. Szkoda tylko, że nie udało mi się znaleźć twórcy OST'a, bo jest to jeden z mocniejszych punktów Split/Second.


It worth it!


Produkcja studia Black Rock to jedna z lepszych propozycji, które ukazały się w tym roku. Gra pomimo swojej prostoty przyciąga do monitora i się nie nudzi. Szkoda tylko, że tryb multi nie cieszy się większą popularnością, ponieważ to zdecydowanie przedłużyłoby moje obcowanie z tym tytułem. Jeżeli lubisz wybuchy rodem z Hollywood i poczucie prędkości – kupuj Split/Second bez wahania.


Plusy:



Minusy: