» Recenzje » Spirit. Najlepsze opowieści

Spirit. Najlepsze opowieści


wersja do druku

Kawał historii

Redakcja: Julian 'Mayhnavea' Czurko

Spirit. Najlepsze opowieści
Z jak wielkim szacunkiem by nie podejść do cyklu Spirit Willa Eisnera, trudno powiedzieć, że jest to seria mogąca konkurować ze współczesnym głównym nurtem komiksu w USA. Nie tylko dlatego, że nadgryzł ją ząb czasu (lata czterdzieste i pięćdziesiąte to już daleka historia). Również dlatego, że siedmiostronicowe samodzielne historyjki nie sprawdzają się w medium innym niż swobodny gazetowy dodatek, a komiksy środka dawno już wyszły poza ciasne ramy porannej prasy. Dlatego, z dzisiejszego punktu widzenia, Spirit ma wartość głównie historyczną.


Zamaskowany sprawiedliwy

Kiedy Denny Colt – gliniarz czy raczej łowca głów z Central City – leżał bez tchu po walce z Doktorem Cobrą w kałuży tajemniczego płynu, wszyscy myśleli, że nie żyje. Ale naprawdę był tylko sparaliżowany i po swoim własnym pogrzebie wygramolił się z ziemi, swój grób zamienił w tajną kwaterę, prawdziwą tożsamość ukrył pod maską i jako nieoficjalny policjant rozpoczął walkę z przestępczością. Tak powstał Duch Miasta.

Spirit podbijał serca Amerykanów w tym samym czasie co Superman czy Batman. Podobnie jak Bruce Wayne, Denny Colt przybrał tajemniczą tożsamość, żeby walczyć z przestępczością tam, gdzie nie sięga policja. Jednak, w odróżnieniu od Nietoperza, Spirit nigdy nie wychodził ze swojej bohaterskiej tożsamości. Nigdy nie zdejmował maski. Spirit jest postacią maksymalnie uproszczoną. Pozostawanie non-stop zamaskowanym herosem odsuwa osobiste wątki jego życia, pozostawiając mu jedynie funkcję napędzania dynamicznych przygód.

Dwie ostatnie historie w zbiorze wyróżniają się na tle pozostałych. Spirit odsłania w nich nie tylko ważny wątek swojej przeszłości, ale również ujawnia się ze swoją emocjonalnością: prawdziwą miłością po przejściach, wyrastającą z dzieciństwa w slumsach Central City. Jego związek emocjonalny z Sand Saref jest o wiele silniejszy i bardziej złożony niż relacje z większością pozostałych bohaterek, najczęściej zbrodniczych femmes fatales, seksownych królowych półświatka. Eisner już wówczas przeniósł ciężar narracji z wątku przygodowego na emocjonalny. Główny nurt amerykańskiego superhero potrzebował na to jeszcze wielu lat.


Historie w pigułce

Poszczególne opowieści liczą po siedem stron. Z pośpiechu, aby każdorazowo zawrzeć w komiksie wszystkie elementy konieczne dla integralnej historii, Eisner musiał traktować wydarzenia bardzo skrótowo. Trudno więc poczuć dramatyzm sytuacji, bo historia ani na moment nie zwalnia. To kolejny powód, dla którego trudno dziś docenić Spirita. Drażni też nadmierny udział narratora opowiadającego wydarzenia wprost, ale maskowanie jego osoby trwało w historii komiksu jeszcze bardzo długo.

Rysunki, choć bezbłędne i nastrojowe, są z dzisiejszego punktu widzenia przestarzałe. Warto jednak spojrzeć na sposób, w jaki Eisner portretował kobiety. Zobaczyć, jak bardzo przez te wszystkie lata zmienił się wizerunek i charakter komiksowej seksbomby.

Spirit nie może konkurować z seriami wydawanymi dziś masowo za oceanem, jednak trudno nie docenić odwagi, z jaką Eisner przecierał ścieżki ponad sześćdziesiąt lat temu. Dzięki geniuszowi swojego autora, Spirit zwiastował zmiany, które miały w amerykańskim komiksie nadejść wiele lat później.

Ocenianie tego komiksu według dzisiejszych kryteriów to ślepa uliczka. Prawdziwą wartość Spirit pokazuje, jeśli spojrzymy na niego pod kątem znaczenia dla historii medium lub z punktu widzenia czytelnika jemu współczesnego. Wówczas wystawienie oceny staje się bardzo łatwe…


Blog Jarosława Kopcia
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Spirit. Najlepsze opowieści
Spirit. Najlepsze opowieści
Spirit. Najlepsze opowieści
Spirit. Najlepsze opowieści

10.0
Ocena recenzenta
8.43
Ocena użytkowników
Średnia z 14 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Spirit. Najlepsze opowieści
Scenariusz: Will Eisner
Rysunki: Will Eisner
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: styczeń 2009
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Liczba stron: 192
Format: 17x25 cm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 89 zł



Czytaj również

Sprawa rodzinna i inne historie
Doskonały portret ludzkich niedoskonałości
- recenzja
Nowy Jork. Życie w wielkim mieście
Czas, zapach, rytm, przestrzeń
- recenzja

Komentarze


Rastif
   
Ocena:
+2
Odniosłem wrażenie, że recenzentowi ni w ząb się nie podobało, a dziesiątkę wystawił, bo tak wypada...
07-02-2009 19:11
~Fan Spirita

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To nie chodzi czy mu się podobało czy nie podobało. Po prostu po lekturze komiksu wyciągnął takie, a nie inne wnioski. W dodatku powyższa recenzja to zbiór luźnych informacji na temat samego komiksu, co można znaleźć chociażby na wikipedii, czy w posłowiu znajdującym się w samym komiksie. Pierwszego zeszytu też nie trzeba było tak łopatologicznie streszczać klatka po klatce.
Autor także powtarza się - w jednym zdaniu pisząc, że bohater nigdy nie zdejmował maski, po czym zaraz dodaje ze jest herosem non-stop. Raz wystarczyło o tym napisać.
Z komiksem jest jak z filmem, Casablancę nadal ogląda się dużo przyjemniej niż któregokolwiek Matrixa, podobnie jest ze Spiritem. To tylko kwestia odbioru i gustu. Ale skoro komiks trąci już myszką i ma inne niedoskonałości to czemu tak wysoka ocena - według recenzji jest ona bardzo nieobiektywna.
Reedycji Spirita trochę było więc, jak pokazuje historia albumy spokojnie konkurowały z nowszymi pozycjami.
07-02-2009 22:30
beacon
   
Ocena:
0
Bardzo dziękuję za komentarze i wyjaśniam: ocena została wystawiona nie wg kryterium jak bardzo mi się podobało. Spróbowałem wczuć się w perspektywę czytelnika, który czytał Spirita w latach czterdziestych i pięćdziesiątych ("z punktu widzenia czytelnika jemu współczesnego." - cytat z recki), oraz z punktu widzenia pasjonata komiksu, którego interesuje dojrzewanie medium ("jeśli spojrzymy na niego pod kątem znaczenia dla historii medium" - j/w). Z obu tych punktów widzenia, komiks wydał mi się szczególnie wart uwagi. Stąd ocena.

Ale proszę, nie dyskutujmy o ocenie ;) Chętniej porozmawiam o samym komiksie. Ocena to tylko niewielka część recenzji.
07-02-2009 23:55
~Fan Spirita

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Spróbowałem wczuć się w perspektywę czytelnika, który czytał Spirita w latach czterdziestych i pięćdziesiątych"

Chyba każdy, kto czyta starsze dzieła doskonale zdaje sobie sprawę z tego ze z perspektywy czasu odbiera się je inaczej. I wątpię, aby 60 lat temu Spirit był odbierany tak samo, jak "Twoje wczuwanie się w perspektywę czytelnika tamtych lat". A słyszałeś o czymś takim jak ponadczasowość niektórych dzieł?

Czegoś nie rozumiem. Skoro ocena nie została wystawiona według kryterium podobania się czy nie, to co to za ocena? 10 dla pozoru, bo warto, bo tak trzeba (poprawność polityczna)? Co ma Twoje zdanie wyrażone w tekście do oceny, jak oceniasz to wyłącznie za wartość historyczną (sic!).
08-02-2009 00:28
Repek
    @Fan Spirita
Ocena:
0
Parę słów o tym, jak podchodzimy do ocen w naszym dziale.
http://komiks.polter.pl/repek,blog .html?5639

Pozdrówka
08-02-2009 00:35
beacon
   
Ocena:
-1
@Fan Spirita
Jeśli znajdujesz ten komiks ponadczasowym, to chyba przespałeś komiksowo całe swoje życie, bo nie sądzę, żebyś był starszy niż 60 lat.

Od czasów Spirita zmieniło się bardzo wiele. Emocjonalność i sprawy osobiste bohaterów, ich osobiste motywacje itd. wysunęły się na przód. To, co Spirit zwiastował w epizodach z Sand Saref, pociągnęły dalej i uczyniły z tego sedno opowieści.

Dlatego, że Spirit nie ma tej skromnej dozy emocjonalnego realizmu sprawia, że to komiks nie z tej epoki i oceniając go w porównaniu z współczesnymi komiksami należałoby wystawić mu nie za wysoką ocenę.

Moja ocena (tym kończę dyskusję nad nią samą) wynika z próby obiektywizacji. Wyobraź sobie, że niektórych czytelników niekoniecznie interesuje stricte subiektywna nota. Wystawiona ocena nie ma się nijak do mojego prywatnego gustu. Tak samo o wiele wyżej oceniłem Berlin: Miasto Kamieni niż mi się faktycznie podobał, bo doceniłem obiektywne wartości tego komiksu. Jak chcesz mojego prywatnego zdania, czy mi się podobało, czy nie, to daj znać na PW, albo popiszmy sobie mejle. Ale nie spodziewaj się tego po mojej recenzji.

Pozdrawiam
08-02-2009 11:19
~Fan Spirita

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Spoko repku dotarło i dziękuję za przypomnienie. Zastanawia mnie jedno. Jak produkt jest niedoskonały w oczach recenzenta, a także "Aby napisać składne parę słów o dowolnym utworze, trzeba już umieć nieco więcej." - to tylko przypominam, że istnieje coś takiego (wiem, nie odkrywam Ameryki :)) jak skala stopniowana - mamy 10, 9, 8, 7 itp. I dlatego "Recenzje w dziale komiksowym nie są pisane po to, by uzasadnić ocenę liczbową. Ani vice versa." - to po co ocena liczbowa? Bo cyferki ładnie wyglądają? Bo może ktoś się zasugeruje? Bo to teraz modne dać ocenę?
Kontynuując, "Mówiąc brutalnie i szczerze: ocenę liczbową rozumianą jako równorzędną z recenzją może wystawić każdy idiota." - nie posądzam o to recenzentów poltera, jednakowoż jeżeli coś się nie podoba a pod tekstem widnieje 10 to dla mnie to nie gra, albo trąci brakiem profesjonalizmu. To co przytoczone jest dalej, czyli 10 dla Hard Boiled i 10 dla Calvina jest dla mnie w 100 procentach zrozumiałe, bo podobnie to odbieram. Ale skoro produkt według recenzenta jest niedoskonały, ale kultowy czy posiada wydźwięk historyczny, to nie stawia mu się 1 ani 10. Skala jest stopniowalna - wyboru aż nadto. Ocena nie musi odzwierciedlać tego co napisał recenzent, ale też nie może stanowić zaprzeczenia. Rozumiem, że 10 jest przeznaczona dla wybitnych dzieł, a z marudnego tonu recenzji wnoszę, ze Spirit wybitny nie jest. Mam nadzieje, ze to rozumiesz.
08-02-2009 11:32
beacon
    @Fan Spirita
Ocena:
0
Rozumiem i bardzo dziękuję za uwagi. Postaram się wziąć je pod uwagę podczas wystawiania kolejnej oceny. Ale mam nadzieję, że rozumiesz powody, dla których wystawiłem taką a nie inną ocenę, nawet jeśli uważasz, że to złe kryterium.

Pozdrawiam i zapraszam do zarejestrowania się w serwisie ;)
08-02-2009 13:37
Repek
    @anonimowy Fan Spirita
Ocena:
0
to po co ocena liczbowa? Bo cyferki ładnie wyglądają? Bo może ktoś się zasugeruje? Bo to teraz modne dać ocenę?

Pewnie wszystkiego po trochu ale i nic w szczególności. Userzy się domagali, więc są. Ludzie lubią rankingi i chcą mieć mozliwość szybkiego oceniania, to ją otrzymali.

Co domnie: oceny są dla zabawy - ja tak to traktuję. I zachęcam do oceniania. :)

Co do podejścia beacona - recka jako całość (tekst plus ocena) to jego subiektywna sprawa. Nie do końca zgadzam się z beaconem w kwestii rozdzielenia oceny liczbowej (jakoby obiektywnej) i opisowej (subiektywnej). Pewnie kwestia podejścia i ciekawy temat do rozważenia. Mnie jak coś się nie podoba, to się nie podoba i liczbowo dostaje tyle, na ile to coś wyceniam. Liczy się tu i teraz, a nie emocje Amerykanów w latach 40.

Natomiast z jedną rzeczą się nie zgodzę. Można jak najbardziej napisać reckę o samych wadach i na koniec dać 10. To się wcale nie musi kłócić. Kłóci się tylko wtedy, gdy patrzysz na ocenę liczbową i zastanawiasz sie, jak ona odpowiada opisowej.

Pozdrówka
08-02-2009 16:35
~maryja 7

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Cóż, to już absolutna klasyka. A tego, jak wiele dla medium komiksowego zrobił Will Eisner nie da się wyrazić cyferką.
12-02-2009 16:55
~maryja 7

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A jeśli chodzi o obiektywność, to swego czasu Woody Allen powiedział: ,,w świecie ludzi tylko subiektywność jest naprawdę obiektywna'' :)
12-02-2009 16:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.