» Blog » Spellslinger, Deadlands, Wolsung
20-07-2006 17:52

Spellslinger, Deadlands, Wolsung

Odsłony: 5

W komentarzu do bloga bekona napisałem coś w deseń:

"Spellslinger jest przereklamowany. Hardcorowi miłośnicy fantasy nie będą w niego grać, bo tam są strzelby i dyliżanse, miłośnicy westernu nie będą w niego grać, bo gra jest "nierealistyczna", nie eksploatuje wszystkich możliwości jakie ten gatunek oferuje, no i jest mimo wszystko Deadlands."

Może skorzystam z okazji i napiszę, co szczególnego jest w każdym z tych systemów. Dorzucam też Wolsunga, a co mi tam.
Spellslinger jest grą króciutką, chudszą niż niejedna standardowa profesjoksiążka. Na kilkudziesięciu czarnobiałych stronach mieści się setting, trzy nowe klasy, i ścieżki magiczne.
Deadlands to trzy gry, cztery mechaniki, kilkadziesiąt podręczników i przygód. W Polsce jednak, wydano tylko kilka - jak na nasze warunki i tak sporo. Gra jest raczej dostępna, można ją dostać w empikach...
Wolsung to takie mityczne zwierzę - wielu grało na larpach czy na konach, a nikt jeszcze nie widział. Mechanika d20 się sprawdza w konwencji steampunkowej, choć deweloperzy (żeby zabłysnąć terminologią zachodnią) wsadzają na siłę jakieś gupoty w stylu ścieżek i systemu magii który uniemożliwi tworzenie porządnych enpeców. :)
Dlaczego Spellslinger się różni?
W Spellslingerze są elfy, są półorki i gnomy. Nieco irytujący jest fakt, że wszystkie rasy są żywcem wyjęte z podręcznika gracza - nie dodano nic od siebie, poza rasą Grey Runnerów - czyli inteligentnych dwunogich wilków, którzy zresztą w obrzydliwie schematyczny sposób opisywani są jako szlachetni Indianie. - W Deadlands mamy złych i dobrych Indian. Nie jak w życiu, ale przynajmniej ciekawiej.
Świat opisany w Spellslingerze to odpowiednik naszego wschodniego wybrzeża. (Elbląskie? nie, chodzi mi o wschodnią ścianę USA), co ogranicza graczy chcących np. pobłąkać się po preriach, czy zbadać ruiny miast Złota czy szukać Fontanny Młodości. W Deadlands mamy Wielką Tajemnicę, która zmienia w zasadzie każdy aspekt świata. Są tam i ufoludki i węże morskie.

Za to klejnotem lśniącym w koronie... no, nie przesadzajmy. W kapeluszu Spellslingera lśni system magii. Oparty na atutach, i na sześciu oddzielnych ścieżkach magii. Każda ścieżka ma własną wadę i znamię, które utrudnia życie czarownikom. Inni uzdrawiają dotykiem, inni przywoływują widmowe rumaki... Magia nawiązuje do standardowej magii D&D, podobnie jak szczątkowa zresztą historia świata.
Spellslingera pewnie kupię. Z grą kontaktu nie miałem, przeczytałem kilka recenzji... Dość mało pochlebnych.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.