» Recenzje » Smutna historia braci Grossbart - Jesse Bullington

Smutna historia braci Grossbart - Jesse Bullington


wersja do druku

Dasz się zgorszyć?

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Smutna historia braci Grossbart - Jesse Bullington
Powieść Bullingtona, choć posiada braki warsztatowe, jest ciekawym eksperymentem literackim i powinna wyzwolić silne emocje, szczególnie u co bardziej konserwatywnych czytelników.
 
____________________________

 
Jeff VanderMeer nazwał Smutną historię braci Grossbart książką "bluźnierczą, sprośną, imponującą erudycją i niegodziwie wciągającą". Trudno nie zgodzić się z dwoma ostatnimi stwierdzeniami, ponieważ Bullington stworzył powieść osadzoną w pieczołowicie odtworzonym średniowieczu (mediewiści niech zerkną do bibliografii, parę naprawdę ciekawych pozycji można tam znaleźć), oglądanym przez krzywe zwierciadło, oraz z, momentami, naprawdę dziwną, a jednocześnie przykuwającą, historią rodzeństwa antybohaterów, co do których nie sposób żywić jakichkolwiek pozytywnych uczuć.
 
Dwa pierwsze przymiotniki również wydają się sprawdzać – śledzimy opowieść pełną wulgaryzmów, bezeceństw, plugawych i obrzydliwych stworów, amoralnych i odrzucających zachowań, naładowaną profanacją sfery sacrum i heretyckimi przemyśleniami. Jednak, kiedy pierwszy szok/zdziwienie/zaróżowienie policzków i chęć wyzywania autora od bezbożników miną, okazuje się, że powieść jest w swej bluźnierczości niezbyt wyrafinowana i, choć dla niektórych pewnie miała to być główna atrakcja tej pozycji, nie jest ona celem autora samym w sobie. Bohaterowie Bullingtona przedstawiają sprofanowany i spaczony obraz Matki Boskiej, a także odnoszą się wulgarnie do instytucji Kościoła rzymskokatolickiego i papieża. Pełnię nieobyczajnych elementów dopełniają obrzydliwe (i zwykle groteskowe) sceny seksu i morderstw oraz kilka wynaturzeń zawartych na kartach powieści.  
 
Także protagoniści – bracia Hegel i Manfried – mogą okazać się dość problematyczni czytelnikowi. To amoralni rabusie grobów, nieposiadający żadnych zasad ani skrupułów, którzy już na pierwszych stronach mordują młodą kobietę i jej małe dzieci na oczach zrozpaczonego ojca i męża. Są antypatyczni i świetnie sprawdziliby się jako antagoniści jakiegoś bohaterskiego i szlachetnego księcia (choć i tutaj obserwujemy nagonkę na tytułowe rodzeństwo). Od samego początku wzbudzają niechęć i obrzydzenie, nie zdziwię się również, jeżeli w czasie lektury ktoś będzie im życzył szybkiego i bolesnego zgonu. Może to rzutować na przyjemność czerpaną z lektury – zżycie się z bohaterami często stanowi kluczowy element odczuwania frajdy z czytania.
 
Całkiem usatysfakcjonowani powinni być za to fani zwiedzania świata i późnego średniowiecza. Bullington ciągnie akcję przez sporą część Europy, zahacza także o kontynent afrykański. Podczas podróży autor wielokrotnie mruga, odwołując się do wydarzeń i osób znanych z historii (niewola awiniońska papieży, epidemie czarnej śmierci, moda na herezję i świętość, krucjaty), przeinaczając niektóre oficjalnie znane wersje wydarzeń. Dodaje do tego jeszcze kilka istot mniej lub bardziej legendarnych oraz, oczywiście, obleśną wiedźmę. I, chociaż od początku Grossbartowie prą do swojego celu, jakim są niezrównane skarby Giptu, to ich wędrówka, co chwilę komplikowana, wydaje się pretekstem do przedstawienia kolejnych miejsc, odwołań, zabłyśnięcia erudycją autora oraz ukazania jeszcze większej ilości obrzydliwości. Fabularnie Smutna historia braci Grossbart jest uboga, ale nie w tym leży jej siła, którą tak zachwyca się VanderMeer.
 
Właśnie pomimo słabości samej opowieści, Bullington napisał książkę fascynującą. Ten przewodnik po okropieństwach intryguje konsekwencją kreacji oraz pomysłowością autora. Każda kolejna strona jest testem poczucia estetyki czytelnika, igraniem z tradycyjną konwencją fantasy, w której to Ci Źli, nawet jeżeli zajmują znaczące miejsce w historii, ustępują ostatecznie bohaterom pozytywnym. Do dalszej lektury pcha również ciekawość – jakie granice dobrego smaku i tabu przekroczy pisarz w następnym rozdziale i czy uda mu się wywołać naszą jakąkolwiek reakcję?
 
Chociażby z tych powodów warto sięgnąć po Smutną historię braci Grossbart – bo testuje wrażliwość, wyzwala emocje, sprawdza, jak bardzo literatura może być liberalna i jakie granice obyczajowe może przekroczyć.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
6.86
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Smutna historia braci Grossbart
Autor: Jesse Bullington
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 maja 2012
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
Format: 135x202 mm
ISBN-13: 978-83-7480-253-6
Cena: 39,00 zł



Czytaj również

Komentarze


~kowal

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
U mnie tą ciekawość, która pchała mnie do dalszej lektury, potrafię nawet określić - 39 pln :)
Podejrzewam, że Twoja ambiwalentna recenzja wynika z podobnych emocji, tylko przymus przeczytania wynikał z innej przyczyny.
08-07-2012 23:01
Melanto
   
Ocena:
0
Dam się zgorszyć, jak biblioteka nabędzie - nie mam za bardzo miejsca na nowe tomy, recenzje książka ma zachęcąjące, okres historyczny ciekawy - więc chcę spróbować, zanim się zdecyduję na kupno własnego egzemplarza.
08-07-2012 23:23
Małozły
   
Ocena:
0
39 pln to cena narmalna, nie oszukujmy się są wydawnictwa wydajace ksiązki w miękkiej oprawie w takiej cenie.
09-07-2012 07:19
KFC
   
Ocena:
0
Gorzej jak wydasz te 40 zł i stwierdzisz że książka to totalny gniot, nie wart nawet 3.. i pewnie dlatego kowal czuł mimo wszystko przymus ;)
09-07-2012 08:29
Małozły
   
Ocena:
0
Możliwe KFC, jak na razie mi książka podeszła choć jestem dopiero na 150 stronie. Widziałem już kilka recenzji gdzie głónym zarzutem jest to że ksiazka jest niesmacza i brutalna. A przecież na książce jest nspisane że zawiera sceny brutalne i wulgaryzmy.
09-07-2012 08:41
Dawidek
   
Ocena:
0
Tak do połowy było w miarę, potem niestety coraz gorzej i jakby mniej niesmacznie ^^
09-07-2012 09:11
KFC
   
Ocena:
0
Ja ostatnio tak się zmuszałem z Wrotami Ahrimana, słabe strasznie, no ale jak się już wydało te xx zł to doczytać trzeba... ;)
09-07-2012 09:15
baczko
   
Ocena:
0
@kowal
Hm, trochę mnie męczyła momentami lektura (opisy+słabości fabularne), ale zawsze chętnie do niej wracałem, właśnie po to aby przekonac się o kolejnych pomysłach autora :)
09-07-2012 15:11
blublu
   
Ocena:
0
Mnie bardzo podobał się wątek religijny czyli to, jak bracia tworzą własny, naginany do potrzeb obraz Maryi. Wątek wiedźmy - bardzo ciekawy, zarówno historia jej życia jak i scena z braćmi. Miał w sobie klasycznie średniowieczne elementy polane fantastycznym sosem w dobrej proporcji. Również przygody w mieście opustoszałym przez zarazę, moim zdaniem, były dobrze osadzone w epoce, biorące z niej to co najlepiej pasowało.
Żałuję tylko że pod koniec książki akcja przenosi się w "wyższe sfery" - chodzi to o część cypryjską. Zderzenie hien cmentarnych z królem czy arystokracją wydawało mi się raczej nieautentyczne.
Koniec końców oceniłabym pierwszą połowę jako bardzo dobrą a drugą jako najwyżej średnią.
16-07-2012 19:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.