Smutna historia braci Grossbart - Jesse Bullington
Powieść Bullingtona, choć posiada braki warsztatowe, jest ciekawym eksperymentem literackim i powinna wyzwolić silne emocje, szczególnie u co bardziej konserwatywnych czytelników.
Jeff VanderMeer nazwał Smutną historię braci Grossbart książką "bluźnierczą, sprośną, imponującą erudycją i niegodziwie wciągającą". Trudno nie zgodzić się z dwoma ostatnimi stwierdzeniami, ponieważ Bullington stworzył powieść osadzoną w pieczołowicie odtworzonym średniowieczu (mediewiści niech zerkną do bibliografii, parę naprawdę ciekawych pozycji można tam znaleźć), oglądanym przez krzywe zwierciadło, oraz z, momentami, naprawdę dziwną, a jednocześnie przykuwającą, historią rodzeństwa antybohaterów, co do których nie sposób żywić jakichkolwiek pozytywnych uczuć.
Dwa pierwsze przymiotniki również wydają się sprawdzać – śledzimy opowieść pełną wulgaryzmów, bezeceństw, plugawych i obrzydliwych stworów, amoralnych i odrzucających zachowań, naładowaną profanacją sfery sacrum i heretyckimi przemyśleniami. Jednak, kiedy pierwszy szok/zdziwienie/zaróżowienie policzków i chęć wyzywania autora od bezbożników miną, okazuje się, że powieść jest w swej bluźnierczości niezbyt wyrafinowana i, choć dla niektórych pewnie miała to być główna atrakcja tej pozycji, nie jest ona celem autora samym w sobie. Bohaterowie Bullingtona przedstawiają sprofanowany i spaczony obraz Matki Boskiej, a także odnoszą się wulgarnie do instytucji Kościoła rzymskokatolickiego i papieża. Pełnię nieobyczajnych elementów dopełniają obrzydliwe (i zwykle groteskowe) sceny seksu i morderstw oraz kilka wynaturzeń zawartych na kartach powieści.
Także protagoniści – bracia Hegel i Manfried – mogą okazać się dość problematyczni czytelnikowi. To amoralni rabusie grobów, nieposiadający żadnych zasad ani skrupułów, którzy już na pierwszych stronach mordują młodą kobietę i jej małe dzieci na oczach zrozpaczonego ojca i męża. Są antypatyczni i świetnie sprawdziliby się jako antagoniści jakiegoś bohaterskiego i szlachetnego księcia (choć i tutaj obserwujemy nagonkę na tytułowe rodzeństwo). Od samego początku wzbudzają niechęć i obrzydzenie, nie zdziwię się również, jeżeli w czasie lektury ktoś będzie im życzył szybkiego i bolesnego zgonu. Może to rzutować na przyjemność czerpaną z lektury – zżycie się z bohaterami często stanowi kluczowy element odczuwania frajdy z czytania.
Całkiem usatysfakcjonowani powinni być za to fani zwiedzania świata i późnego średniowiecza. Bullington ciągnie akcję przez sporą część Europy, zahacza także o kontynent afrykański. Podczas podróży autor wielokrotnie mruga, odwołując się do wydarzeń i osób znanych z historii (niewola awiniońska papieży, epidemie czarnej śmierci, moda na herezję i świętość, krucjaty), przeinaczając niektóre oficjalnie znane wersje wydarzeń. Dodaje do tego jeszcze kilka istot mniej lub bardziej legendarnych oraz, oczywiście, obleśną wiedźmę. I, chociaż od początku Grossbartowie prą do swojego celu, jakim są niezrównane skarby Giptu, to ich wędrówka, co chwilę komplikowana, wydaje się pretekstem do przedstawienia kolejnych miejsc, odwołań, zabłyśnięcia erudycją autora oraz ukazania jeszcze większej ilości obrzydliwości. Fabularnie Smutna historia braci Grossbart jest uboga, ale nie w tym leży jej siła, którą tak zachwyca się VanderMeer.
Właśnie pomimo słabości samej opowieści, Bullington napisał książkę fascynującą. Ten przewodnik po okropieństwach intryguje konsekwencją kreacji oraz pomysłowością autora. Każda kolejna strona jest testem poczucia estetyki czytelnika, igraniem z tradycyjną konwencją fantasy, w której to Ci Źli, nawet jeżeli zajmują znaczące miejsce w historii, ustępują ostatecznie bohaterom pozytywnym. Do dalszej lektury pcha również ciekawość – jakie granice dobrego smaku i tabu przekroczy pisarz w następnym rozdziale i czy uda mu się wywołać naszą jakąkolwiek reakcję?
Chociażby z tych powodów warto sięgnąć po Smutną historię braci Grossbart – bo testuje wrażliwość, wyzwala emocje, sprawdza, jak bardzo literatura może być liberalna i jakie granice obyczajowe może przekroczyć.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
____________________________
Jeff VanderMeer nazwał Smutną historię braci Grossbart książką "bluźnierczą, sprośną, imponującą erudycją i niegodziwie wciągającą". Trudno nie zgodzić się z dwoma ostatnimi stwierdzeniami, ponieważ Bullington stworzył powieść osadzoną w pieczołowicie odtworzonym średniowieczu (mediewiści niech zerkną do bibliografii, parę naprawdę ciekawych pozycji można tam znaleźć), oglądanym przez krzywe zwierciadło, oraz z, momentami, naprawdę dziwną, a jednocześnie przykuwającą, historią rodzeństwa antybohaterów, co do których nie sposób żywić jakichkolwiek pozytywnych uczuć.
Dwa pierwsze przymiotniki również wydają się sprawdzać – śledzimy opowieść pełną wulgaryzmów, bezeceństw, plugawych i obrzydliwych stworów, amoralnych i odrzucających zachowań, naładowaną profanacją sfery sacrum i heretyckimi przemyśleniami. Jednak, kiedy pierwszy szok/zdziwienie/zaróżowienie policzków i chęć wyzywania autora od bezbożników miną, okazuje się, że powieść jest w swej bluźnierczości niezbyt wyrafinowana i, choć dla niektórych pewnie miała to być główna atrakcja tej pozycji, nie jest ona celem autora samym w sobie. Bohaterowie Bullingtona przedstawiają sprofanowany i spaczony obraz Matki Boskiej, a także odnoszą się wulgarnie do instytucji Kościoła rzymskokatolickiego i papieża. Pełnię nieobyczajnych elementów dopełniają obrzydliwe (i zwykle groteskowe) sceny seksu i morderstw oraz kilka wynaturzeń zawartych na kartach powieści.
Także protagoniści – bracia Hegel i Manfried – mogą okazać się dość problematyczni czytelnikowi. To amoralni rabusie grobów, nieposiadający żadnych zasad ani skrupułów, którzy już na pierwszych stronach mordują młodą kobietę i jej małe dzieci na oczach zrozpaczonego ojca i męża. Są antypatyczni i świetnie sprawdziliby się jako antagoniści jakiegoś bohaterskiego i szlachetnego księcia (choć i tutaj obserwujemy nagonkę na tytułowe rodzeństwo). Od samego początku wzbudzają niechęć i obrzydzenie, nie zdziwię się również, jeżeli w czasie lektury ktoś będzie im życzył szybkiego i bolesnego zgonu. Może to rzutować na przyjemność czerpaną z lektury – zżycie się z bohaterami często stanowi kluczowy element odczuwania frajdy z czytania.
Całkiem usatysfakcjonowani powinni być za to fani zwiedzania świata i późnego średniowiecza. Bullington ciągnie akcję przez sporą część Europy, zahacza także o kontynent afrykański. Podczas podróży autor wielokrotnie mruga, odwołując się do wydarzeń i osób znanych z historii (niewola awiniońska papieży, epidemie czarnej śmierci, moda na herezję i świętość, krucjaty), przeinaczając niektóre oficjalnie znane wersje wydarzeń. Dodaje do tego jeszcze kilka istot mniej lub bardziej legendarnych oraz, oczywiście, obleśną wiedźmę. I, chociaż od początku Grossbartowie prą do swojego celu, jakim są niezrównane skarby Giptu, to ich wędrówka, co chwilę komplikowana, wydaje się pretekstem do przedstawienia kolejnych miejsc, odwołań, zabłyśnięcia erudycją autora oraz ukazania jeszcze większej ilości obrzydliwości. Fabularnie Smutna historia braci Grossbart jest uboga, ale nie w tym leży jej siła, którą tak zachwyca się VanderMeer.
Właśnie pomimo słabości samej opowieści, Bullington napisał książkę fascynującą. Ten przewodnik po okropieństwach intryguje konsekwencją kreacji oraz pomysłowością autora. Każda kolejna strona jest testem poczucia estetyki czytelnika, igraniem z tradycyjną konwencją fantasy, w której to Ci Źli, nawet jeżeli zajmują znaczące miejsce w historii, ustępują ostatecznie bohaterom pozytywnym. Do dalszej lektury pcha również ciekawość – jakie granice dobrego smaku i tabu przekroczy pisarz w następnym rozdziale i czy uda mu się wywołać naszą jakąkolwiek reakcję?
Chociażby z tych powodów warto sięgnąć po Smutną historię braci Grossbart – bo testuje wrażliwość, wyzwala emocje, sprawdza, jak bardzo literatura może być liberalna i jakie granice obyczajowe może przekroczyć.
Mają na liście życzeń: 7
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Tytuł: Smutna historia braci Grossbart
Autor: Jesse Bullington
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 maja 2012
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
Format: 135x202 mm
ISBN-13: 978-83-7480-253-6
Cena: 39,00 zł
Autor: Jesse Bullington
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 maja 2012
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
Format: 135x202 mm
ISBN-13: 978-83-7480-253-6
Cena: 39,00 zł