Smocze leże

czyli gdzie leży smok

Autor: bjorn

Smocze leże
Drogi Mistrzu!
Przed Tobą krótki artykuł przedstawiający zarys dosyć nietypowej przygody. Została ona stworzona z myślą o WFRP, ale po kosmetycznych przeróbkach można ją przenieść do dowolnego świata fantasy. Proszę zapiąć, pasy, startujemy... Usiądź wygodnie, rozeprzyj się w fotelu i wyobraź sobie taką sytuację: drużyna pod Twoim kierownictwem postanowiła się wybrać w labirynt podziemnych korytarzy. Czemu?- być może szukają wszechmocnego artefaktu, dostali zlecenie na zabicie Wielkiego Goblina Feliksa, stado bezmyślnych acz krwiożerczych budyniów czy innych galaretek .Jakby nie było, w końcu gracze zejdą pod ziemię.. a wtedy....

Na początku, żeby pokazać im, że będzie niemiło, poszczuj ich bandą goblinów, powiedzmy czterdziestu. I to będzie delikatny przedsmak, rzekłbym uwertura. Niech uciekają po nieznanych im, małych, zatęchłych korytarzach. Niech zgasną im pochodnie, niech czują na plecach śmierdzące oddechy zielonych. W końcu gracze wpadną do głębokiego na sześć stóp jaru(tylko ich nie połam- jeszcze nie czas na to). Gobosy postoją trochę nad brzegami dziury, wyszczerzą żałosne resztki zębów, po czym zostawią graczy w spokoju. Na dole znajduje się jeden, bardzo wąski korytarz, prowadzący w górę. Wyraź się jasno: ten korytarz jest NAPRAWDĘ za mały, by przeczołgać się przezeń w płytówce i dwuręcznym mieczem na plecach. Coś trzeba będzie zostawić...

Jeśli Twoi gracze wpadną na jakiś naprawdę dobry pomysł, jak przetransportować ekwipunek, pozwól im na to. Przecież wiesz, jak oni się cieszą, gdy wydaje im się, że Cię przechytrzyli. Niech sobie pomyślą, że się udało. Twoja biedna drużynka pnie się w górę - niech kamienie rozorają graczom skórę, piasek i pył wpada do oczu, a nosy drażni zapach siarki… Właśnie. Odór ten winien być tak silny, by naszym bohaterom odechciało się zapalać pochodnie(nie muszę chyba mówić, co się stanie, jeśli to zrobią?). Zapach ten będzie się nasilał, w końcu bohaterowie będą mieli trudności z oddychaniem- może nawet ktoś zemdleje?

Kiedy zauważysz, że gracze będą błądzić rękoma w poszukiwaniu ostrych przedmiotów i patrzeć na Ciebie spode łba, powiedz, że korytarz się rozszerza, robi się jaśniej, a odór siarki nie jest już tak dotkliwy. Następnie, kiedy korytarz powiększy się jeszcze bardziej, słychać będzie coś jakby… Chrapanie? W końcu niech dojdą do wielkiej pieczary, a w niej będzie leżał... smok. Ogromne bydlę pokryte złotą łuską, z długim na pięć metrów ogonem i dymem buchającym z nozdrzy. Opisz go tak, by gracze mówili szeptem, przedstaw grozę sytuacji - przed nimi leży śpiący smok, który w kłębie ma pięć metrów...

Jedyną szansą jest przejście obok straszydła. I, chyba nie muszę mówić, że trzeba to zrobić to bardzo, bardzo cicho... Niech po kolei przemykają się obok smoka, opierając się o ścianę i modląc się do wszystkich bóstw naraz, by nie potknąć się. Rzuć kostkami, musisz grać im na nerwach turkotem wielościanów. I tak komuś się nie uda- czy to osobie, która Ci się naraziła, czy określonej losowo- Twoja wola. W każdym bądź razie, postaraj się dobrze odegrać ten moment, jest on bowiem punktem kulminacyjnym całego scenariusza…

Idziesz powoli, trąc plecami o granitową ścianę. Obserwujesz miarowo oddychająca poczwarę, pot zalewa Ci czoło. O, bogowie, myślisz, zrobię wszystko, byleby to przeżyć. Przystajesz na chwilę, zamykasz oczy, próbujesz uspokoić oddech. Nogi drżą jak trzcina na wietrze. Jeszcze kilka kroków, jeszcze kilka metrów. Ruszasz znowu. Jeszcze tylko dwa metry... jeden... Nagle zastygłeś w bezruchu. Kopnięty przez Ciebie kamień poturlał się tuż pod pysk potwora. Smok otworzył ślepia, przez chwilkę wpatrywał się w Twoje przerażone oczy... Zamknąłeś je. Życie powoli się przewija, a ty zastygasz w bezruchu, ryk smoka miesza się krzykiem twoich przyjaciół. Koniec, żegnajcie, już nic nie czuję... Wszystko ucichło...

-Ekhm, Henryku... Żyjesz? Otworzył oczy. -Ty też zginąłeś? To tak wygląda raj?- rzekł zniesmaczony- to ci dopiero. -Jakby Ci to powiedzieć...- powiedział czarodziej hamując śmiech- ten smok... To była iluzja. -Że Co?!!


Rozumiesz, o co chodzi? Zapewniam, że gracze po prostu oniemieją ze wściekłości... Aha, i jeszcze jedno. Skąd tak właściwie ta iluzje się tam wzięła?
Iluzję rzucił pewien mag, wynajęty przez radę miasta, położonego nieopodal pieczar. Owi szlachetni obywatele zrobili to zaniepokojeni częstymi wypadami goblinów w stronę miasta, które atakowały niewinnych mieszczuchów. Dlatego też postanowiono je zatrzymać czarem do czasu wytrzeźwienia miejscowego murarza, który miał zatkać wylot korytarza (tak, zdaję sobie, że jest to trochę naciągane..)
Uff, to wszystko, więcej nie pamiętam i za wszystko serdecznie żałuję.

P.s. Mam taka prośbę, drodzy MG- dajcie graczom odpocząć po tym scenariuszu- może jakieś ratowanie dziewicy, zabicie bazyliszka, albo odwrotnie? Oni muszą odreagować...
P.s.2. Tylko żadnych txt-ów w stylu: „przecież oni mogli przejrzeć te iluzję” Nie, nie mogli. Czemu? Bo nie :)


Powiązane z tym tekstem: Czerwone żagle - scenariusz przygody w słonecznej Estalii
Co tam, Panie, słychać? - plotki z karczmy podstawą do poprowadzenia przygody
Niestety, jestes za głupi... - rozważania na temat odgrywania cech społecznych
Widzenie w ciemności - dyskusja na naszym forum