» Recenzje » Śmiercionośni

Śmiercionośni


wersja do druku

Oczywiste oczywistości

Redakcja: Michał 'ShpaQ' Laszuk

Śmiercionośni
Kilka dni temu rozmawiałem ze znajomym autorem komiksów i redaktorem jednego z serwisów poświęconych obrazkowym opowieściom. Wymiana zdań dotyczyła ostatniego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi, ze szczególnym uwzględnieniem jego części konkursowej. Ja zachwycałem się epizodem Blakiego, zaś mój rozmówca stanowczo stwierdził, że zwycięzcą powinien być Łukasz Ryłko, autor wydanego właśnie albumu Śmiercionośni. Nie byłby to zresztą pierwszy raz na podium – w minionych latach jego prace zdobywały uznanie i wyróżnienia. Równocześnie Ryłko stworzył własny styl, który czynił jego komiksy rozpoznawalnymi nawet pomimo wymaganej na wystawie anonimowości.

Nasza rozmowa chyliła się już ku końcowi, gdy zwierzyłem się, że nie wiem jeszcze, jak zabrać się do recenzji wydanego przez Kulturę Gniewu tytułu. Znajomy poradził mi, żeby "podkreślić, jak to wszystko jest przemyślane, i że się ładnie składa, a także, że jest bardzo dobrze narysowane, lecz najważniejsza jest umiejętność prowadzenia narracji komiksowej. I wymowa jedynej wypowiedzi bohatera, czyli mima." Niniejszym dziękuję za koncept.

Wszystko jest przemyślane i się ładnie składa

Lekturę Śmiercionośnych można w zasadzie zacząć od dowolnego z siedmiu rozdziałów, nawet ostatniego zatytułowanego "Koniec". Oczywiście, rozpoczynając od puenty, kolejne strony uzyskują inny kontekst, ale całość opowieści utrzymuje spójny sens. Wynika to przede wszystkim z faktu, iż poszczególne epizody łączą się poprzez, przekazujące sobie pierwszoplanową rolę, osoby bohaterów oraz "wędrujący" pomiędzy rozdziałami rekwizyt - zwiastujący śmierć kapelusz. Brak tu zbędnych kadrów i wątków, które istnieją same dla siebie: wszystko ma określoną przyczynę i konkretny skutek. Efekt: historia, którą można czytać bez przerwy. Dosłownie i w przenośni.

Jest bardzo dobrze narysowane

Prawda, lecz co to znaczy? Asteriks zapewne również narysowany źle nie jest. Jak wspomniałem wcześniej, ważne kroki dla zbliżającego się do debiutu rysownika Ryłko wykonał wcześniej. Stworzył charakterystyczny styl, w którym zazwyczaj więcej jest bieli, lecz to czerń określa sens obrazu. Ciemność i mrok są oddawane nie za pomocą jednolitych plam, lecz niezliczonych kresek i drobnych pociągnięć, które sprawiają, iż cała opowieść jest przesycona deszczową atmosferą. Śmiercionośnych z pewnością nie należy oceniać po kolorowej oprawie, która ma niewiele wspólnego z zawartością albumiku. Z jego klimatem znacznie lepiej koresponduje utrzymana w sepii ilustracja zamieszczona na ostatniej stronie okładki.

Najważniejsza jest umiejętność prowadzenia narracji

To prawda, taka z gatunku "oczywistych oczywistości". Jeśli ktoś nie posiadł tejże umiejętności, nie powinien w ogóle parać się komiksem, a recenzenci nie mieliby żadnego obowiązku zatrzymywać się choćby na chwilę nad jego twórczością. Łukasz Ryłko rzeczywiście posiadł tę sztukę, pokazując debiutanckim albumem, jak bez dialogów poruszać się po meandrach fabuły i budować siatkę wątków. Tam, gdzie można by wprowadzić parę słów wyjaśnienia, narysowane sytuacje okazują się na tyle wymowne, iż obywają się bez zbędnych przypisów. Jeśli istotę działania komiksu zdefiniować jako "opowiadanie obrazem", Śmiercionośni mogą stanowić manifest tego hasła.

Mój rozmówca dodał jeszcze, że dla niego najważniejszą (i jedyną) kwestię w niemym albumie wypowiada mim, mówiąc do przedrzeźniającego go przechodnia: "Idź pan do diabła!". Owszem, cytat ma swoją, nomen omen, wymowę, ale jest jednym z kilku ciekawych konceptów, które można znaleźć w Śmiercionośnych. Czerwień na cyrografie, gra znaczeń między tytułami rozdziałów a ich treścią, przenośne, opierające się na niecodziennych skojarzeniach zgony bohaterów, zagadkowy tytuł… Elementów, które mogą stać się ośrodkiem interpretacji, jest znacznie więcej.

Korci mnie, by wyrazić radość, że oto znowu Polak "pokazał, że potrafi", a jego dzieło mogłoby spokojnie konkurować z dokonaniami zagranicznych twórców. Wolę jednak uniknąć tego podszytego nieokreślonym kompleksem sformułowania i zwyczajnie ucieszyć się, że to dopiero początek drogi Łukasza Ryłko. Dokąd ta droga go zaprowadzi? Miejmy nadzieję, że do rychłych kolejnych publikacji i wpisania się na stałe w polski komiksowy krajobraz. Nie można pozwolić, by sukces Śmiercionośnych umarł śmiercią naturalną.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Śmiercionośni
Śmiercionośni
Śmiercionośni
Śmiercionośni

9.0
Ocena recenzenta
7.96
Ocena użytkowników
Średnia z 14 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Śmiercionośni
Scenariusz: Łukasz Ryłko
Rysunki: Łukasz Ryłko
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: wrzesień 2007
Liczba stron: 76
Format: B5
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 23 zł



Czytaj również

Komentarze


gilbaert
   
Ocena:
0
fajna recenzja, bardzo fajnego komiksu. Masz fajnych znajomych Repku :D
23-11-2007 12:08
Repek
    No...
Ocena:
0
....ba! :)
23-11-2007 17:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.