Sługa Boży - Jacek Piekara

Inkwizycja rządzi światem

Autor: Agnieszka 'kudłata' Kawula

Sługa Boży - Jacek Piekara
Długo zbierałam myśli do napisania recenzji Sługi Bożego Jacka Piekary. Zastanawiałam się jak zachęcić do czytania o brutalnym świecie zdominowanym przez Kościół oraz jego inkwizytorów, w którym Chrystus zszedł z krzyża, aby panować nad ludzkością i mścić się na wrogach. Zadanie okazało się trudne.

Książka składa się z pięciu opowiadań. Można je traktować jako kolejne rozdziały lub odrębne całości. Jedna część jest lepsza od drugiej. Jak się już zacznie czytać, to kończy się na ostatniej stronie.

Głównym bohaterem i narratorem jest inkwizytor Mordimer. Wierzy w siebie i swoją mądrość, potrafi perfekcyjnie wykonać powierzone zadania. Jego rola w znacznym stopniu sprowadza się do działań prywatnego detektywa. Mordimer lubi popić do późnej nocy i długo spać w dzień, dobrze zjeść i odwiedzać domy uciechy. Umie zrezygnować z własnych przyzwyczajeń, by poświęcić się sprawie, jakakolwiek by nie była. Łączy przyjemność zarabiania pieniędzy z obowiązkiem inkwizytora... Chwilami przypomina gliniarza pokroju Brudnego Harrego, którego wszyscy się boją i jednocześnie szanują. Czasem jego działania nie są do końca zrozumiałe. Okazują się służyć rozgrywkom politycznym, w których cel uświęca środki. Bohater ma do pomocy trzech zdegenerowanych typów spod ciemnej gwiazdy, którzy słuchają go tylko dlatego, że można przy nim dobrze zarobić, a czasem zabawić się.

Cechy postaci czytelnik poznaje tylko z opowiadań Mordimera. Ze względu na pierwszoosobową narrację znamy tylko jego myśli. Bohaterowie nie posiadają głębokiej osobowości. Styl książki jest prosty, pozbawiony liryzmu i niezbyt wyrafinowany. Czasem trafiają się wulgaryzmy, na szczęście w rozsądnych ilościach. Wszystko to podkreśla surowość opisanej rzeczywistości.

Świat, w którym żyje Mordimer przypomina czasy wczesnego średniowiecza, gdzie człowiek pełzał u stóp państwa kościelnego. Rządy Świętego Officjum opisane są bez ogródek. Polityka Inkwizycji działa na zasadach Urzędu Bezpieczeństwa w państwie totalitarnym. Nikt nikomu nie ufa, korupcja szaleje, a za odpowiednią cenę można się wywinąć od "skwierczenia" na stosie.

Inkwizycja tępi inne wyznania, jak i magię z wszelkimi jej przejawami. Niszczone są religie wymagające krwawych ofiar, a jednocześnie każdego dnia torturuje się (czytaj przesłuchuje się) oraz pali na stosie bluźnierców. W imię Boga i Kościoła oczywiście.

W świecie Mordimera mało kto modli się do swojego Anioła Stróża. Aniołowie słyną z marnego poczucia humoru. Nigdy nie wiadomo jak zareagują na prośby o pomoc. Sam pomysł wprowadzenia do akcji aniołów doskonale pasuje do opisanych realiów. Zderzenie z tradycyjnym pojmowaniem wiary i Kościoła dostarcza interesującego tematu do przemyśleń, które mogą prowadzić do pytań w rodzaju: "Co by było, gdyby nasze modlitwy zostały naprawdę wysłuchane? Jak wyglądałoby nasze życie ze świadomością, że sąd ostateczny na pewno nastąpi?"

Sługa Boży to niezła proza i warto po nią sięgnąć. Piekara dobrze poradził sobie z połączeniem różnych gatunków literackich. Jego wizja świata zawiera w sobie elementy fantastyki, kryminału i horroru. Do tego wszystkiego trzeba dodać specyficzne poczucie humoru. Ze Sługą Bożym nie można się nudzić. Książka trzyma cały czas w napięciu, czyta się ją lekko i nadzwyczaj szybko. Mroczne opisy sprawiają, że momentami powiewa prawdziwą grozą rodem z E. A. Poe, a wyłaniające się obrazy przerażają swą brutalnością.

W książce zabrakło mi jednak opisu historii alternatywnej po zejściu Chrystusa z krzyża. Pod tym względem czuję wyraźny niedosyt. Ten wątek pozostaje bardzo daleko w tle i szkoda, że nie został szerzej rozwinięty. Nota z tyłu okładki może wprowadzić w błąd, gdyż, sugeruje fizyczną obecność Syna Bożego na ziemi.

Serdecznie polecam Sługę Bożego. Uważam, że sam pomysł jest niezwykle oryginalny, a dynamiczna i zaskakująca akcja równoważy drobne potknięcia autora. Warto sięgnąć po tą lekturę, jakże bluźnierczą i kontrowersyjną jak na polskie realia. Książka ma tylko jedną poważną wadę: jest stanowczo za krótka.