» Blog » Skrobanie Quentinowe
29-02-2008 13:13

Skrobanie Quentinowe

W działach: RPG, scenariusz, sentymentalnie | Odsłony: 6

Skrobanie Quentinowe
Hmmm

Quentin się zbliża. Zostało kilka tygodni, a u mnie z motywacją cieniutko. Pomysł jest, historia jest, nastrój jest, nawet wizja poszczególnych scen jest, tylko kurde motywacji nie ma. Bo pisanie scenariuszy dla innych to naprawdę ciężka praca i nie wiele ma z przyjemnością o jaką apelują pomysłodawcy konkursu.

Przyślij nam przygodę taką jaką lubisz i jaka wydaje ci się fajna. Tylko, że co innego jest napisać fajną przygodę, taką jaką lubię dla siebie i swojej drużyny, a co innego zrobić z tego scenariusz dla innych. Moje drużynowe scenariusze składają się z kilku chaotycznych punktów a to przecież nie jest forma konkursowa. Spisanie tych kilku zdań daje mi sporo przyjemności i wewnętrznej satysfakcji z kolejnego ciekawego pomysłu - a pisanie na Quentin? Cała satysfakcja z fajnego pomysłu minęła jakieś 3 tygodnie temu, kiedy wymyśliłem fabułę. Wtedy, gdy obmyślałem co i jak to faktycznie czułem wiele radości z kreowania, moim zdaniem, naprawdę fajnej historii. A teraz? Trzeba wziąć i to spisać na papier. I to jest najgorsze.

Teraz wiem co czuł Sapkowski pisząc w którymś wywiadzie, że pisanie to ciężka harówa i nie wiele ma wspólnego z radosną twórczością. Niezależnie od tego czy chcesz, czy nie, musisz siadać przed klawiaturą i stukać literki, nawet gdy w obecnej chwili tego nie cierpisz. Musisz coś pisać, bo nie można czekać wiecznie na natchnienie. To nie sztuka tylko zwykłe rzemiosło gdzie twój nastrój niewiele ma do powiedzenia.

Czekałem dość długo by jakieś nieopisane natchnienie na mnie spłynęło i by tekst sam mi wyrósł spod palców. Wystarczyło czekania. Czas zacząć pisać nawet jak się nie chce. W ten sposób powstała już 1/3 pierwszej płaszczyzny scenariusza. Chciałbym skończyć na tydzień przed terminem, żeby zostawić sobie 7 dni na dorabianie po malutku drobiazgów do drugiej płaszczyzny, ale nie wiem czy się wyrobię. Bo pisanie przychodzi mi z wielkim trudem.

W głowie to wygląda idealnie. Kilka chwil i masz całą plejadę pomysłów, postaci, miejsc i po paru chwilach wszystko układa się w całość. Ale przy mozolnym spisywaniu szczegółów takie obrazki w głowie nie wiele pomagają. Trzeba siedzieć z Wikipedią i wygrzebywać odpowiednie miejsca, daty, nazwiska, żeby te obrazki z głowy były jak najbardziej prawdziwe. Trzeba przekopywać różne strony często dla poszukiwań jednej głupiej daty, by sprawdzić czy wybrany budynek naprawdę istniał w tamtych czasach i czy aby nie został zbudowany już po danej dacie? A nie łatwo znaleźć daty powstania pierwszego lepszego budynku. Niby można to olać, ale chciałbym by wszystko miało ręce i nogi.

To samo z postaciami. Myśląc nad przygodą po chwili pojawiają się w głowie różni bohaterowie. Łatwo wyobrazić sobie ich wygląd czy ich zachowanie oraz kilka drobiazgów z przeszłości istotnych dla fabuły. Ale gdy siadam przed otwartym Wordem, wypisuje tych kilka zdań opisu wyglądu i zachowania to wiem, że to za mało. Że trzeba te postacie opisać lepiej, bardziej drobiazgowo, dokładniej. Trzeba im nadać jakiegoś unikalnego charakteru, a to wymaga ciężkiej pracy. Znowu grzebiemy po książkach i stronach, szukając informacji, które można by zaadoptować do historii naszych bohaterów. Tworzymy powiązania z innymi postaciami, przez co musimy zmieniać opis poprzednich osób i tak dochodzi do tego, że nad skleceniem kilku sensownych linijek tekstu spędzam kolejne pół dnia.

A i tak najlepsze są pierwsze zdania. Każdy z nas chyba widział w głupim filmie czy serialu scenę gdy autor przez tydzień siedzi nad pierwszym zdaniem, co chwila miętosząc kartkę i wyrzucając do śmieci. Podobne problemy mam z napisaniem pierwszego zdania po dłuższej przerwie. Powiedzmy nie pisałem od 2-3 dni i kiedy siadam potrafię przez bite 20 minut napisać 20 wersji pierwszego zdania, by co chwila je usuwać. Naprawdę frustrująca sprawa. Czasem machnę ręką i pozostawię fragment, który nie do końca odpowiada moim oczekiwaniom, z myślą, że poprawię go w przyszłości, choć wtedy gryzie mnie sumienie, że coś zrobiłem nie tak.

I jak w takich warunkach pisać to co się lubi i tak jak się lubi? Przecież pisanie konkursowego scenariusza, nie ma nic, ale to zupełnie nic wspólnego z pisaniem prawdziwego scenariusza na sesje. Ale napisać trzeba, bo pomysł jest i warto go wykorzystać.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


kaduceusz
   
Ocena:
0
Pisałem to już na forum, napiszę i teraz :-P

> Przecież pisanie konkursowego scenariusza, nie ma nic, ale to zupełnie nic wspólnego z pisaniem prawdziwego scenariusza na sesje.

Mylisz pojęcia i jeszcze wartościujesz w taki sposób, jakbyś chciał zniechęcić ludzi do pisania scenariuszy. Spisywanie scenariusza tak, by pokazać go innym to zuełnie co innego niż Tworzenia scenariusza do rozegrania na Twojej sesji. Sobie nie musisz nic tłumaczyć, bo wszystki i tak masz w głowie; szkic, który tworzysz, jest tylko przypominajką na czas sesji. W przypadku spisywania musisz jednak włożyć o wiele więcej pracy z samej definicji, gdyż musisz przekazać to, co wymyśliłeś innej osobie - czytelnikowi.

Natomiast co do radości tworzenia z mojej strony - u mnie zawsze było tak, że najpioerw wymyślałem szkic, potem dopracowywałem szczegóły, ale już w trakcie spisywania powstawało mnóstwo drobnych detali i modyfikacji, co samo w sobie było ciekawe i zachęcao do pracy. To trochę tak, że kiedy tłumaczysz coś komuś innemu samemu zaczynasz to lepiej intuicyjnie rozumieć. Wiele szczegółów Bitwy na Mokradle Roasz powstało dosłownie w ostatniej chwili, już podczas spisywania tekstu. Także nie, nie narzekałem na nudę i żmudne poszukiwania detali. Może przesadzasz z perfekcjonizmem? :-P
29-02-2008 13:39
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@kadu

Jasne że chce ich zniechęcić. Przecież dzięki temu łatwiej będzie mi wygrać nie? :P

A co do dorabiania szczegółów to często daje to frajdę, ale nie wiem czemu nie teraz. Może tematyka przygody jest dla mnie zbyt obca? Może za mało zależy ode mnie w tekście? A może po prostu jestem trochę wypalonym MG i muszę się naładować :]
29-02-2008 13:55
Noth
   
Ocena:
0
To tylko konkurs.
29-02-2008 13:55
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Współczuję, bo dla mnie spisywanie scenariusza było sympatyczną i dającą satysfakcję rzeczą. Teraz co jakiś czas wprowadzam poprawki i to już nie daje aż takiego kopa. Ale z pewnością nie brałbym udziału w Quentinie, gdyby nie sprawiało mi to przyjemności.

Teraz ja Cię poznięchęcam - może skoro to takie potworne męczarnie, to sobie odpuść? :D niah niah niah. U mnie jest jedna celowa nielogiczność i przyznam, że prawdopodobnie jej nie będę na siłę kamuflował / wyjaśniał, bo nie jest to istotne dla tego scenariusza.
29-02-2008 16:42
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dla mnie również pisanie scenariusza na Quentina jest fajną zabawą. Co prawda na tą chwilę mam niezbyt wiele tekstu (głównie zarys i statystyki) i czeka mnie ciężka praca nad samą treścią, ale w między czasie powinienem móc przetestować przygodę dwukrotnie, nie będzie to więc sama "sztuka dla sztuki".
29-02-2008 16:55
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fajnie że też chcesz być Ałtorem, a masz Prafników? zeby wygrać konkurs?
29-02-2008 21:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.