Skoki narciarskie

No i poleciał!

Autor: Oskar 'Fenran' Usarek

Skoki narciarskie
Powiem szczerze, że skoki narciarskie nigdy mnie nie pociągały. Owszem, wiem, o co chodzi, ale mimo tego że wielokrotnie próbowałem się zmusić do oglądania, nigdy nie dotrwałem do drugiej serii. Dlatego też nie rozumiałem szczególnie całej "Małyszomanii", która w kilku etapach przetoczyła się przez nasz kraj. Swojego czasu hitem była gra komputerowa dotycząca skoków, teraz zaś, parę lat później, wydawnictwo Portal planuje długim susem wstrzelić się na podium rozrywek około-narcarskich, prezentując grę Adama Kałuży o zaskakującym tytule Skoki Narciarskie.

Całe uprzedzenia do tej dyscypliny sportu odłożyłem na bok, kiedy sięgałem po pudełko z grą. Tutaj pierwsza niespodzianka – plansza to zaledwie tor punktów, symulujący narciarską skocznie typu K90. Przez krótką chwilę zastanawiałem się, do czego może się to nadać, aż trafiłem w pudełku na kawałki tektury, które po krótkiej chwili zabaw manualnych (przy pomocy instrukcji) zamieniły się w całkiem fajny, tekturowy model skoczni, z belką, progiem i wszystkim innym, co do skoków jest potrzebne. Jeśli dołożymy do tego tekturowe figurki skoczków oraz sędziów (w postaci karteczek z wynikami) – będziemy mieli już wszystko, czego potrzeba do stworzenia atmosfery mistrzostw świata w Zakopanem – pod warunkiem, że za rozentuzjazmowanych kibiców robią gracze. Karton, z którego wykonane są elementy planszy, jest gruby i na tyle wytrzymały, że nie zdążyliśmy go zedrzeć przez kilkunastogodzinne rozgrywki, całość zaś jest ładna, kolorowa i ciesząca oczy.

Gra, zgodnie z zapisem w instrukcji (bardzo zresztą czytelnej i nietrudnej do zrozumienia), przeznaczona jest dla różnych ilości graczy – od samotnego wilka, trenującego przed kolejnym turniejem, po ośmiu uczestników wielkich mistrzostw. Każdy z nich w swojej kolejce oddaje trzy skoki, punktowane w zależności od długości (każdy metr na torze oznacza dodatkowy punkt), oraz tego jak dobrze udało mu się wylądować (o czym decydują karty sędziów). Następnie gracz wybiera dwa z trzech najlepszych wyników, sumuje je, i oddaje skocznię następnemu w kolejce. I tak dalej, aż skończy się nam miejsce na pomocniczej kartce do notowania punktów, albo aż gracze znudzą się zabawą.

Nieskomplikowana rozgrywka, szybkie przechodzenie od gracza do gracza i wesołe "pstrykanie" w zawodnika, aby zmusić go do jak najdalszych lotów – to plusy tej zabawnej gry. Po krótkim wyjaśnieniu zasad przechodzi się do zabawy, zapisywania i porównywania wyników, a następnie – kiedy wszyscy gracze "wypstrykają" ustaloną liczbę serii – sprawdzenie zwycięzcy i runda się kończy.

Jedyny problem w tym, że ciężko zachęcić graczy do kolejnej serii. Zabawa jest dobra i wesoła, ale krótka, i po piętnastu minutach jej uczestnicy zaczynają prosić o wyciągnięcie jakiejś innej, bardziej wymagającej gry. Skoki narciarskie to przyjemna zabawa na rozgrzewkę przed kolejnymi pozycjami, ale nie można się spodziewać, że spędzimy z nią cały wieczór po pokazie skoków. Inaczej mówiąc - zabawa jest świeża i obiecująca, niczym Klimek Murańka, ale w praktyce lot jest krótki jak u Roberta Matei.

Kolejnym mankamentem gry są oceny sędziowskie - element losowy, który silnie wpływa na wynik rozgrywki. Gracz, który leciał dalej, a miał mniej szczęścia w ocenach sędziów (nawet gdy lądował dobrze i poprawnie), może przegrać całą rozgrywkę. Ostateczne wyniki są sobie bardzo bliskie, i niestety losowość staje się tutaj kluczowym elementem. Z pomocą przychodzi nam tryb zaawansowany, gdzie kartki z ocenami sędziów nie biorą udziału w rozgrywce, a ilość punktów zależy od jakości lądowania – i ten tryb bardziej przypadł nam do gustu, mimo początkowych trudności z wyznaczaniem linii, określających dobry, czy też zły upadek

Recenzja jest tak krótka, jak sama rozgrywka w Skoki Narciarskie – które są znakomitym, piętnastominutowym wstępem do wieczora z planszówkami, ale nie nadają się na dłuższą rozgrywkę, bez ryzyka ziewania u poszczególnych graczy. Polecałbym ją także starszym wiekowo odbiorcom, gdyż bez żartów w narciarskim temacie gra jest jedynie zabawą w pstrykanie pionkiem. Można powiedzieć, że Skoki zaskakują na początku dobrym wyjściem z progu, ale Ci, którzy spodziewali się lądowania telemarkiem – zawiodą się.