Skecz zwany morderstwem - Marcin Wolski

Nostalgia maskowana sensacją

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Skecz zwany morderstwem - Marcin Wolski
Kolejna książka Marcina Wolskiego nie rozczarowuje. Świetnie napisana, dowcipna i mocno osadzona w rzeczywistości, pokazuje świat dla wielu już dziś kompletnie egzotyczny. Trzeba przyznać, że czyni to naprawdę świetnie. Na fali coraz większej nostalgii za PRL-em, malowanym jako dziwny kraj rodem z filmów Barei i sklepów Pewexu, nowa powieść Wolskiego na pewno wyróżnia się czymś, co trudno uchwycić i nazwać, ale co bardzo łatwo poczuć. Zdecydowanie warto poświęcić jej odrobinę swojego czasu.

_________________


Wędrowna trupa artystów estradowych podróżuje po Polsce wystawiając liczne skecze. Dawno przebrzmiałe sceniczne sławy i drugorzędni przez całe swoje życie aktorzy próbują jakoś przetrwać w polskiej rzeczywistości lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Kiedy jednak ginie jedna z towarzyszek imprez po występach, milicja zaczyna interesować się zamkniętym kręgiem bohemy i przyglądać się uważniej temu, co dzieje się w ekipie. Samotny porucznik milicji Bogdan Zabielski nie podda się łatwo, zwłaszcza że od pewnego momentu zaangażuje się w śledztwo również prywatnie. Nie ustanie w wysiłkach, choć będzie musiał stoczyć walkę z wyjątkowo przebiegłym mordercą, a także z własnymi przełożonymi. Wszystko rozgrywa się na tle niezwykle barwnie odmalowanej epoki, która podobno porażała swoją szarością i beznadzieją.

Bardzo interesujący jest portret głównego bohatera, porucznika Zabielskiego. Zawód milicjanta u schyłku PRL-u prawie nikomu nie kojarzył się dobrze, o czym przypomina Wolski. Młody porucznik wychowany w rodzinie z tradycjami przedwojennej polskiej policji, chce po prostu dobrze wykonywać swoją pracę, przywodząc przed oblicze sprawiedliwości przestępców. Taka idealistyczna postawa nie znajduje zrozumienia ani wśród przełożonych oficera, ani wśród grona rówieśników, widzących w nim kolaboranta z totalitarnym reżimem. Wszystkie powyższe konflikty moralne, rozdzierające momentami od wewnątrz bohatera, dodają książce sporej dawki autentyzmu, co jest niewątpliwą zaletą powieści. Dzięki temu mamy do czynienia z bohaterem ulepionym z czegoś więcej niż jednowymiarowa kartka papieru.

Wolski bez wątpienia bawi się konwencjami. Kryminalna fabuła jest dla niego jedynie punktem wyjścia i zarazem czymś na kształt ram, w których zamyka swoje opowiadanie. Wypełnienie jednak odbiega od tego, czego zazwyczaj oczekujemy od sensacji. Mamy tu bowiem świetnie zarysowane postacie bohaterów, także tych drugoplanowych. Również pojawia się doskonały opis różnych światów, składających się na Polską Rzeczpospolitą Ludową u schyłku swojego istnienia. Dużo barwniejsi od przeciętności artyści, głupsi i nieco mądrzejsi milicjanci, przebiegli oficerowie tajnych służb oraz naiwne dziewczęta u progu dorosłości. Ta mieszanka tworzy coś w rodzaju opowieści z okresu młodzieńczego, który sam autor przeżył i dziś przedstawia nie tylko potomnym ku pamięci, ale także – jeśli nie przede wszystkim – swoim rówieśnikom, jako coś w rodzaju zaproszenia do wspólnego wieczoru wspomnień. Bo poza okrutną komunistyczną rzeczywistością z wszechobecną policją polityczną, cenzurą i brakami towarów na półkach, istniał także inny świat, w którym ludzie chcieli zwyczajnie po ludzku żyć, bawić się, kochać. I to właśnie na tym opiera się książka.

Dlatego jeśli ktoś szuka niebanalnej rozrywki, Skecz zwany morderstwem jest pozycją godną uwzględnienia na liście książek wartych przeczytania. Dzięki niej możemy nie tylko przeżyć chwile zapomnienia o rzeczywistości, ale także dowiedzieć się czegoś o świecie, którego już nie ma. Być może w efekcie popatrzymy na historię naszego kraju choć odrobinę inaczej.