» Recenzje » Skalp, tom 3

Skalp, tom 3


wersja do druku

Z FBI wśród Indian

Redakcja: Camillo

Skalp, tom 3
Seria Skalp zdecydowanie wyróżnia się na tle całej masy komiksów wydawanych w Polsce. Brutalna i ponura historia rozgrywa się w rezerwacie indiańskim, gdzie poszukiwania osoby o czystym sumieniu to zajęcie na całe wieki. Nic więc dziwnego, że kryminał przywdziany w czerwonoskórą otoczkę intryguje od pierwszych chwil.

Jeśli ktoś śledzi rynek komiksowy, z pewnością nie umknęło mu nazwisko Jasona Aarona. Amerykanin wielokrotnie współpracował z Marvelem, tworząc historie z tak ikonicznymi herosami, jak Thor, Doktor Strange czy Wolverine. Swego czasu trafił też do kosmosu za sprawą romansu z Gwiezdnymi Wojnami. Mimo iż większość tworów  Aarona należy uznać za co najmniej udane lub nawet bardzo dobre, to nie da się ukryć, że najbardziej pomocny w budowaniu zasłużonej renomy okazał się Skalp.

Dashiell Zły Koń, agent FBI, którego przyszło nam poznać w pierwszym tomie, kontynuuje niebezpieczną misję, uporczywie poszukując dowodów na łamanie prawa przez Lincolna Czerwonego Kruka, przywódcę plemienia zamieszkującego rezerwat Prairie Rose oraz właściciela mieszczącego się tam kasyna. I tak już niełatwa misja Dashiella staje się jeszcze bardziej utrudniona przez wzgląd na dochodzące do Czerwonego Kruka pogłoski, jakoby po jego miasteczku krążyła federalna wtyczka. Pętla zawęża się coraz bardziej. Pytanie brzmi: kto zawiśnie na jej końcu?

Album można podzielić na kilka części, które różnią się od siebie nie tylko przez ich oryginalny podział na pomniejsze zeszyty, ale też na odmiennie rozłożone akcenty i przewodnich bohaterów. Na początku przyjdzie nam poznać cwanego oszusta Winslowa Griffitha, który przybył po pieniądze należące do kasyna Czerwonego Kruka. Pierwszy zeszyt można potraktować jako wprowadzenie do gry kolejnej postaci, ale życzyłbym sobie i czytelnikom więcej tego typu wejść. Wstęp wyśmienicie obrazuje, z czym mamy do czynienia w każdej odsłonie cyklu – gorzką wizją życia w rezerwacie, brutalnością świata i zasiedlających go postaci, nie mniej brudnym językiem i częstym sarkazmem unoszącym się nad dialogami. Dobre wrażenie pozostaje dopełnione przez narrację, w której odbiorca zostaje zmuszony do równoczesnego śledzenia myśli bohatera i faktycznie wypowiadanych przez nań słów. Później wprawdzie ten sposób prowadzenia fabuły ustępuje bardziej tradycyjnemu spojrzeniu na poczynania bohaterów, ale poziom zainteresowania nie opada, zwłaszcza gdy obraz przesuwa się na Dashiella zaczynającego wątpić w wykonalność swego zadania. Nawet mocodawcy zdają się tracić pokładaną w niego wcześniej wiarę, na czele z odgrywającym istotną rolę agentem Nitzem. W przypadku tego ostatniego Aaron skupił się przede wszystkim na kłopotach osobistych i udokumentowaniu napędzającej federalnego motywacji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Bohaterów przewija się naturalnie więcej, mamy wśród nich jeszcze chociażby Czerwonego Kruka, samotnika Catchera czy odsiadującego wyrok w celi mordercę dwóch agentów FBI. Duże wrażenie robią same zmiany, które zaszły w bohaterach od momentu ich poznania w pierwszym tomie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że głębi nabierają właściwie wszyscy protagoniści, choć z tych najważniejszych w mniejszym stopniu dotyczy to Dashiella. Za to w przypadku pozostałych bohaterów stale dowiadujemy się czegoś nowego.

Przykuć uwagę może także atmosfera okalająca rezerwat, nie pozwalająca dopuścić do siebie myśli, że w takim miejscu mógłby żyć człowiek prawy czy pozbawiony zdolności samoobrony. Wszechobecny egoizm, chciwość i łamanie prawa czynią Prairie Rose idealną scenerią dla czarnego kryminału. Inna sprawa, że częste wulgaryzmy, sceny intymne i nieludzkie zachowania ograniczają grono potencjalnych odbiorców do osób dorosłych. Inwektywy mogą urazić także starszych czytelników, bo są rzucane przez bohaterów niemal na każdym kroku, a dla bohaterów je wypowiadających nie ma zbyt wielu świętości. To nie koniec wad – kilka rozwiązań fabularnych to miłe powiewy oryginalności, ale można też znaleźć parę solidnie już wyeksploatowanych.

Przygodom rdzennych mieszkańców Ameryki ponownie towarzyszą ilustracje autorstwa R. M. Guera, którego w dwóch zeszytach wyręczyli Davide Furno i Francesco Francavilla. Całe trio zaprezentowało się z dobrej strony, czego efektem są plansze szczegółowe, choć statyczne. Świetną pracę wykonano zwłaszcza przy bohaterach, ich mimice i właściwie całokształcie mowy niewerbalnej. Bez problemu wyłapujemy ich nastrój i emocje, wzmacniające i tak już rozbudowane osobowości. Na słowa pochwały zasługują również barwy Giulii Brusco, szczególnie w nocnej scenerii, gdzie zyskują charakter poprzez umiejętne wykorzystanie światłocienia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Trzeci tom Skalpa oferuje fanom to samo, za co mieli okazję polubić poprzednie albumy. Mnóstwo klimatu rodem z czarnego kryminału, oryginalna sceneria, w której dochodzi do konfliktu interesów wielu wyrazistych, chociaż trudnych do polubienia person. Historia stale rozrasta się o nowe szczegóły, postacie czy pomniejsze wątki, nie tracąc przy tym nic ze swych zalet. Wszystko to okraszone korespondującą z klimatem fabuły oprawą graficzną powoduje, że mówimy o pozycji obowiązkowej dla każdego fana kryminału lub po prostu mocnych historii.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Skalp #3
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: R.M. Guerra i inni
Wydawca: Egmont Polska
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-281-1819-5
Cena: 79,99 zł
Wydawca oryginału: Vertigo



Czytaj również

Skalp t.4
Życie osobiste Indian
- recenzja
Avengers #03: Wojna wampirów
Czy naprawdę trzeba niszczyć obraz Draculi?
- recenzja
Avengers #01: Ostatnia fala
A więc kto jest silniejszy?
- recenzja
Conan Barbarzyńca: Życie i śmierć Conana. Księga pierwsza
Sceny z życia Cymmeryjczyka
- recenzja
Moon Knight (wyd. zbiorcze)
Ilu Spectorów zmieści się w kaftanie?
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.