» Blog » Siara na Festiwalu Muzyki Filmowej
22-05-2009 23:39

Siara na Festiwalu Muzyki Filmowej

W działach: Muzyka | Odsłony: 2

Jest 23:17, powinienem być na koncercie Tan Duna na krakowskim II Festiwalu Muzyki Filmowej. Skoro to piszę, to znaczy, że mnie tam nie ma. Czemu? O tym poniżej.

Pogoda dzisiaj nie sprzyjała, przelotna burza na półtorej godziny przed koncertem sprawiła, że zaczęliśmy się zastanawiać czy w ogóle zmierzać na krakowskie Błonia. Jednak w ostatniej chwili się przejaśniło, więc raźno ruszyliśmy w tamtą stronę.

Na miejscu okazało się, że koncert przesunięto o godzinę na 22:30 i przeniesiono do krakowskiej Filharmonii. Na pytanie jak zamierzają pomieścić tyle ludzi w budynku, który ma, według moich pewnych źródeł, 821 miejsc, odpowiedź brzmiała „Przecież duża część i tak nie przyjdzie”. Wtedy jeszcze nie podejrzewaliśmy, że FMF zaliczy takiego epic faila.

Pod Filharmonią o 22:00 przywitał nas spory tłumek ludzi stojących pod wejściem. Po kwadransie wpuszczono z trzydzieści osób, po czym kolejka znów się zatrzymała, jak się miało okazać, już na dobre. 22:30 – planowany czas rozpoczęcia koncertu – dzwonię do Cravena, który jest już w środku. Potwierdza, że wszystkie miejsca są już zajęte. Czekamy dalej, może są puste te, których nie widzi, na przykład loże.

22:50. Pani organizatorka powiadamia nas, że jednak miejsc już nie ma. Pieniążki za bilety zostaną zwrócone. Można także spróbować wymienić na bilety na jutrzejszego Władcę Pierścieni, ale to się okaże jutro przed koncertem. Następnie pani znika, ochroniarze próbują zamknąć drzwi mimo tłumu, który chciałby jeszcze zadać kilka pytań (na przykład co się stanie jak jutro też będzie padać? Czy zamierzają ten tłum ludzi też wrzucić do budynku, który ma 821 miejsc?).

Niby wszystko gra, pieniążki wracają, ale! Po pierwsze mamienie ludzi, że są miejsca dla wszystkich, to po prostu kłamstwo w żywe oczy. Po drugie, kiedy miejsca się skończyły, trzeba było ludziom powiedzieć to od razu, a nie czekać 45 minut nie wiadomo na co. Po trzecie, organizatorka, która poinformowała ludzi, że miejsc już nie ma, zrobiła to cichutko zza drzwi i ściany ochroniarzy, w związku z tym usłyszało ją całe pięć osób z tłumu czekających. Po czwarte, chciałbym być potraktowany jak klient, który kupił bilet, a nie jak petent w polskim urzędzie – opryskliwość ochroniarzy nie była jakoś fascynująco miła. Po piąte – Elcia musiała krzyknąć do pani organizatorki, że przydałoby się jakieś przepraszam, dopiero wtedy ta się zreflektowała i przeprosiła. I po ostatnie – brak jakiegokolwiek planu awaryjnego na wypadek złej pogody (bo rzeczywiście jest to rzecz nie do przewidzenia) to już zupełny skandal.

Światowej sławy kompozytorzy i reżyserzy, dotacja z Unii Europejskiej, prezenterka ubrana w kostium ze studia Plich (kto był na wczorajszym koncercie, ten wie) – a tu ciągle wieś.

Komentarze


996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Z mojej strony pewnie będzie relacja pełna, powiem tylko, że na sali było sporo pojedynczych wolnych miejsc mimo apeli organizatorów, żeby zajmować je bo na zewnątrz czeka duża ekipa ludzi...
23-05-2009 01:20
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Urwałem się w połowie "The Map". Drugi dzień II Festiwalu Muzyki Filmowej okazał się straszną wiochą - przesunięcie dałoby się jeszcze przełknąć, gdyby:
a) nie zmuszano by ludzi do stania w kolejkach
b) wpuszczono wszystkich
c) nie zaczynano drugiej części o północy

Tygrysa i Smoka słuchało się fajnie, ale na drugiej części można było albo spać albo wyjść.
23-05-2009 02:11
Tarkis
   
Ocena:
0
heh, rzeczywiscie fail - jedyny problem to ten plan awaryjny, to najwieksza chyba porazka jesli chodzi o Krakow- nie ma duzej sali koncertowej...
23-05-2009 02:26
kilroy
   
Ocena:
0
rzeczywiście wieś -_-'
23-05-2009 07:32
Ainsel
   
Ocena:
0
Rzucam na to zasłonę milczenia...
23-05-2009 08:59
~iamarebel rmf classic

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-1
przesada w ocenie. nikt nie mamił oczu tym że wszyscy ludzie wejdą każdy normalny człowwiek umi sobie sam wyobrazic że jak na błoniach było 6 tysięcy miejsc siedzących a w sali widowiskowej jest 693 miejsca ( a nie jakieś 821 ) to wejdzie do środka tylko 1/10 ludzi .
do końca technicy starali się uratować scene na wieczór ale po prostu scena była w takim stanie że ogłosili "stan zagroenia " i nie mogli wpuszczać bo w każdym momencie mogło coś kogoś zabić. Wszyscy narzekają że czemu w takim razie nie został przeniesiony na inny dzień - a w takim że że było mnóstwo obcokrajowców , ludzi z zaroszeniami z calej Polski więc taka opcja odpadła.
a co do filharmonii najpierw wpuszczali malymi grupkami które musiały sie wszystkie razem tłoczyć w holu i czekać ponad godzine(!) aż zostanie ktokolwiek wpuszczony na sale . Dlateog dawali ludziom na zewnatrz jeszcze nadzieje że może ktoś wejdzie . Gdy wkoncu wpuszczono na sale - zapełniła się ona w 3 minuty. nie było wolnych miejsc, jedynie kilka ludzi pozajmowało miejsca dla kogoś kto jeszcze nie wszedł.
Sami muzycy mieli straszny problem bo nie mogli się pomieścić wszyscy na scenie. w sumie koncert skonczył się dopiero o 1 w nocy.
i Nie bylo żadnej WSI . wieś byla wtedy kiedy ludziez Tan Duna okupywali filharmonie kiedy jeszcze w srodku grał Kaczmarek . ale to wina ludzi. Koncert udal sie w 100 % , a z ludzmi bylo wiadomo od poczatku ze wszyscy sie nie zalapią.
23-05-2009 12:31
neishin
    cóż
Ocena:
+1
Pani z organizacji kierująca ludzi z Błoń do Filharmonii twierdziła, że wszyscy się zmieszczą. Ja rozumiem, ze to niemożliwe i nie dziwie się, że wszystkich nie wpuszczono (co jest niemożliwością), krytykuje tylko strone organizacyjną.
I z tego co wiem do Cravena, który dostał się do środka były jeszcze miejsca w środku. Patrz pierwszy komentarz pod tą notatką.
Hm, z tym "dawaniem nadzieji" to bym się wstrzymał. Wpuścili powiedzmy tyle osób ile było miesc (tak twierdzisz) - to gdzie tu "dawanie nadzieji"? Przecież wiadomo było, że trzeba wyjść do tych co czekają na zewnątrz i powiedzieć im, że nie ma miejsc, a nie czekać z tym godzinę.
Heh, jasne, najlepiej zrzucić wszystko na ludzi, którzy sami z siebie okupowali Filharmonię czekajać na Tan Duna gdy jeszcze trwał Kaczmarek. Moim zdaniem to organizacja właśnie powinna się zająć takim zorganizowaniem wszystkiego, żeby jak najwięcej osób było zadowolonych. IMO polegli, bo przecież po co komu plan B?
23-05-2009 14:07
Bagheera
   
Ocena:
+1
Co do stwierdzenia "nikt nie mamił oczu tym że wszyscy ludzie wejdą każdy normalny człowwiek umi sobie sam wyobrazic" - no cóż, nie wiem, co "umisz" sobie wyobrazić, ale zadaniem organizatorów nie jest poleganie na wyobraźni uczestników. Tuż przed 21:00 przedstawiciel organizatora na Błoniach osobiście poinformował nas, że wszyscy w filharmonii się zmieszczą. Założyliśmy więc, że sprzedali niewiele biletów, zdają sobie z tego sprawę i po prostu wiedzą, że wszyscy się zmieszczą.

Absolutna porażka organizacyjna, brak szacunku do widzów i brak pomyślunku.
23-05-2009 14:13
~vite

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
ba. sprawny organizator stworzyłby kolejkę z jednej (!) strony a nie z każdej, wyszedł na ten cholerny balkon na górze i udzielił informacji o sposobie wpuszczania od razu. bo atmosfera w kolejce to przede wszystkim niewiedza i zażenowanie.
23-05-2009 14:29
   
Ocena:
+1
Pomyślcie co by się stało jakby powiedzieli:
"Przykro nam, w filharmonii zmieści się tylko jedna dziesiąta z was, więc kto pierwszy ten lepszy". Wtedy mielibyśmy małe zamieszki przed filharmonią bo ci mniej kulturalni ludzie walczyliby o pierwsze miejsca w kolejce. Przecież nie powiedzieli tego ze złośliwości ale aby uniknąć ewentualnych problemów.
23-05-2009 17:48
neishin
    Tytko
Ocena:
+1
Ja rozumiem.
Tylko, po pierwsze, po co godzina stania, kiedy już było wiadomo, że miejsc nie ma? No i to na nas spadł przykry obowiązek poinformowania ludzi, którzy ciągle stali w kolejce kilkanaście metrów dalej. Nie tak się takie sprawy załatwia.
A po drugie - przecież wiedzieli ile mniej więcej osób można się spodziewać na koncercie, trzeba było to uwzględnić z planie B (Opera Krakowska? strzelam tutaj, nie mam pojęcia ile tam jest miejsc). Ja wiem, że w krakowie nie ma sali konertowej z prawdziwego zdarzenia (to bolączka zresztą całej Polski). Still, nie moja w tym głowa, żeby myśleć co i jak kiedy pogoda nawali.
23-05-2009 19:04
suzysparrow
    no to pomyślmy... (@tytko)
Ocena:
+1
Pomyślmy, co by się stało, gdyby ktoś spróbował powiedzieć ludziom, "Houston, mamy problem" i ukorzyć się.

Organizacja takiej imprezy to "organizacja" właśnie - czyli zaplanowane i skoordynowane działania zmierzające do realizacji celu >> w tym wypadku koncertu.

Organizatorzy nie powinni chować się w gmachu filharmonii w celu uniknięcia odpowiedzialności cywilnej jaką na siebie biorą podejmując się organizacji festiwalu. Jeśli ktoś dał ciała - to powinien to jasno omówić.

W przypadku każdego działania tego typu - poza uganianiem się za VIPami, gośćmi i prasą (żeby co najmniej jej przedstawiciele nie mieli niesmaku) - organizatorzy powinni pomyśleć także o szerokiej publiczności. Trudno budować dobry wizerunek, gdy ma się swoich odbiorców w głębokim poważaniu - i nie ma się na tyle kultury i wyobraźni PR-owej, żeby wyjść do ludzi i powiedzieć: przepraszamy, nie stanęliśmy na wysokości zadania.

Ochrona próbowała zamknąć drzwi, żeby odciąć się od "nieprzyjemnych" ludzi, którzy nie mieli powodu do zadowolenia. Nikt nie chciał wyjść, żeby podjąć trudny temat. Odesłano nas na stronę internetową. Na której, z resztą, nie ma miejsca żeby podjąć debatę o poziomie organizacji całej imprezy.

i jeszcze... ad vocem wątku, że koncertu nie przeniesiono z powodu obecności turystów.
Wspomniani turyści/obcokrajowcy również stali wśród nas w tłumie i już na pewno mało rozumieli z całego tego zamieszania.

Ja rozumiem, że filharmonia nie jest z gumy. Może opera byłaby w takim wypadku lepszym miejscem - byłoby mniej chętnych, żeby pofatygować się dalej; a przy okazji sala jest większa.
Nie rozumiem jednak, dlaczego potraktowano mnie, wraz z innymi osobami pod filharmonią jak stado baranów/natrętów. Kupiliśmy bilety, wiążąc z tym jakieś oczekiwania. Jeśli nie udało się znaleźć dla nas miejsc w środku i dotrzymać umowy między organizatorem a widzem jaką jest bilet, należy nam się przynajmniej słowo wytłumaczenia.
Jedyne co pojawiło się na stronie festiwalu to "przepraszamy za utrudnienia" -> w czym niby? W odzyskiwaniu pieniędzy? Przeprosić za utrudnienia mogą koleje państwowe, za to - że trzeba do pociągu przejść na inny peron. Tu należą się przeprosiny za złamane oczekiwania, zepsuty wieczór i niekulturalne potraktowanie samych widzów oraz za niekompetencję. A przecież mamy od kilkunastu już lat biuro festiwalowe, które może zmienia nazwy - ale nie zmienia podejścia i w żaden sposób nie profesjonalizuje swoich działań.
23-05-2009 19:17
Giżol
   
Ocena:
0
ehhh... najgorsze jest to że nie tylko w biurze festiwalowym dają ciała... ostatnio byłem w teatrze na premierze z ZAPROSZENIEM i siedziałem na parapecie z powodu zbyt dużej ilości widzów... nie skomentuje bo słów mi brak do organizacji widowni

a jak myślę o koncercie Tan Duna od strony organizacyjne to przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo: KLAPA

nie wiem jak ja bym wybrnął z takiej sytuacji będąc organizatorem ale na pewno trzeba mieć plan B... jeśli to był ich plan B to już nic więcej nie powiem...
23-05-2009 20:58
18

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Jest 21:35, pięć minut temu powinien się zacząć koncert Dwóch Wież. Ale się nie zaczął. "Z powodu silnego wiatru koncert został przeniesiony na 23:00. Wejście na sektory będzie możliwe od 22:00" - powiedziała o 20:30 jedna z organizatorek.

Sprzedaliśmy bilety, na wypadek gdyby silne wiatry nie ustały. Na III FMF na pewno się nie wybiorę.
23-05-2009 21:37
Lenartos
    Tarkis
Ocena:
0
Bo trza było inwestować w Qlturę W., a nie Galerię K. :P A tak nie ma hali, jest tylko handel. Innymi słowy: Może się nie opłaca?
25-05-2009 15:07
~

Użytkownik niezarejestrowany
    porazka
Ocena:
0
kurcze, jak dla mnie to klapa na maxa. ciekawe czy ktos ich z tego rozliczy. przeciez dostali dofinansowanie na tę impreze ze srodkow unijnych. dostali je dzieki rzekomej innowacyjnosci, ktora wprowadzili. Innowacyjnosc miala polegac na tym, ze impreza odbywac sie miala w plenerze (tak powiedział konferansjer w dniu kiedy puszczali muzyke z Pachnidla. swoja droga konferansjerzy chyba w ogole sie nie przygotowali). czy nikt z tych trampków nie orientuje sie jaka pogoda bywa w Polsce w maju? ja juz nigdy nie pojde na te impreze. zmarzlam jak nigdy w zyciu i do teraz nie moge sie wyleczyc z anginy. ludzie na niektorych forach smieja sie z tych co do opery wchodzili w polarach, a co oni mieli zrobic, dwa stroje przygotowac na wieczor? na bloniach polar i rekawiczki to bylo malo, zeby nie zmarznac! smieja sie tez z tych co wyszli od razu po zakonczeniu, a co mieli dalej siedzec i udawac zadowolenie, jak im dupy marzły? I na cos takiego idzie kasa z uni, posrednio naszych podatkow.
03-06-2009 18:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.