» Blog » "Shutter Island"
02-04-2010 01:53

"Shutter Island"

W działach: film | Odsłony: 22

Mały wycinek mojego zdania na temat "Wyspy Tajemnic" ("Shutter Island")

Dobry film to taki, o którym będziesz chcieć rozmawiać, wychodząc z kina. Taki, którego sceny stają ci przed oczami przez całą drogę do domu. Taki, po którym chcesz płakać, czy to ze względu na dziko rozpasane rozczulenie czy też zachwyt nad pięknem obrazu.
Takim filmem jest "Shutter Island".

Wychodząc z kina, słyszałem przeróżne opinie. Sam byłem wstrząśnięty i zapatrzony w dal, bo klimat po prostu mnie przytłoczył. Wokół miotały się "och, nie było czego się bać" i "nie taki straszny", przecinane ustawicznie przez "no, ale zabić własne dzieci?". Nie miałem nawet siły się zirytować. Dlatego, miast zwrócić ludziom uwagę wtedy, napiszę teraz: nic dziwnego, że nie było strasznie. Nie zaskakuje mnie, że odkryliście w tym niczego przerażającego. A tak poza tym, wracajcie do swoich wysokich obcasów i gorącego popcornu.
"Shutter Island" nie ma straszyć i przerażać, a zarazem ma przerażać i straszyć bardziej niż cokolwiek. Siła filmu leży gdzie indziej. To nie horror, to dramat.

Fabuła brzmi dość banalnie: są lata 50-te, dwu szeryfów federalnych (takie niegdysiejsze FBI) przyjeżdża na odizolowaną wyspę, do domu dla psychicznie chorych złoczyńców, by rozwikłać sprawę ucieczki morderczyni. Przyznam ze skruchą, że do filmu skłonił mnie głównie dom wariatów, bo ten motyw we wszelkiej twórczości uważam za szczególnie pobudzający wyobraźnię. Warto nadmienić, że mój głód klimatu szaleństwa został zaspokojony.

Dlaczegóż to? Ano dlatego, że ten prosty szkic fabularny to jedynie wymówka dla zupełnie innego rozwiązania opowieści. Na wyspie coś się dzieje, rząd snuje spisek, a bohater powoli popada w otchłanie szaleństwa. Za to na koniec i tak wszystko widzimy inaczej.
Główny bohater ma jaja. To nie jest kolejny z chodzących ideałów, nieskazitelnych Don Kichotów z magiczną różdżką, która prędzej czy później rozwiąże wszystkie ich problemy. Teddy to były żołnierz, który walczył na ostatniej wojnie i ma stamtąd straszne wspomnienia. To mąż tragicznie zmarłej żony, która spłonęła w pożarze. To również były alkoholik, do którego (choć film wspomina o tym bardzo subtelnie) co jakiś czas wraca chęć napicia się.

Klimat domu dla psychicznie chorych jest świetny. Wyspa Shutter na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako motor wyobraźni, siedliszcze agresji, samotności i wariactwa, perpetum mobile dla dziwacznych scen.

Sceny. To one są sercem tego filmu. W konstrukcji fabuły coś nie gra; napięcie i emocje widza są nagle wywrócone na lewą stronę w finałowej scenie, jednak coś się nie zgadza. Nie takiego zakończenia oczekiwałem. Ale sceny! "Shutter Island" to właśnie zbiór świetnych scen, które nie dają nam się nudzić. Na palcach jednej ręki wyliczyłbym te, w których nie było porywającego dialogu, buńczucznej wizji albo wartkiej akcji.

Pierwszy raz po "Goodfellas" spotkałem się z reżyserią Martina Scorsese. Po tym filmie mam już spisane dwa kolejne tytuły tego pana, które muszę obejrzeć jak najszybciej. Z drugiej strony, doceniam w końcu grę Leonarda DiCaprio, którego wcześniej uważałem za gołodupca i młodego ślicznotka, grającego w romantycznych uniesieniach dla rzeszy wrażliwych panien. O nie, tutaj DiCaprio pokazuje, co to znaczy być aktorem - a jeśli chodzi o miejsce przy boku Scorsese, godnym następcą Roberta DeNiro.

Przy tym filmie ani razu nie ziewnąłem, choć byłem już zmęczony. Ciężar emocji, jakie wyniosłem po jego obejrzeniu, nie spadał mi z serca przez kolejne dni. To jest dobry film, jeden z lepszych, jakie można dziś oglądać. Nie jest też łatwy, dlatego nie polecam go każdemu. Jednak gdy wymagasz od kina dużego ładunku emocjonalnego i masz w sobie na tyle wrażliwości, że docenisz cierpienie drugiego człowieka, gdy je widzisz, to jeden z obrazów, który powinien się znaleźć w twojej domowej biblioteczce.

Moja ocena - 9/10
3
Notka polecana przez: Alkioneus, Puszon, Repek
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Puszon
   
Ocena:
0
Fajna definicja dobrego filmu :)

Jeśli chodzi o Martina S. to trzeba obejrzeć:
Koniecznie: Taksówkarz, Chłopcy z Ferajny, Gangi Nowego Jorku
Powinno się: Infiltracja, Przylądek strachu, Kasyno

W ramach spamowania podrzucę linka do mojej o tym filmie krótkiej refleksji:
http://puszon.polter.pl/,blog.html ?8494
02-04-2010 02:30
~musk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Nieskazitelnych Don Kichotów z magiczną różdżką"? Proszę nie obrażać Don Kichote. ;P
02-04-2010 12:51
Khil
   
Ocena:
0
Trudno było znaleźć lepsze słowo porywających się na wielkie czyny szaleńców. Tak oprócz tego, Don Kichote jest świetną postacią literacką.
02-04-2010 23:32
~Sveniu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak tylko napomknę, że Leonardo już wcześniej pokazywał klasę. Co gryzie Gilberta Grape'a czy Złap mnie jeśli potrafisz to przykłady świetnych kreacji aktorskich, ambitnych i przyjemnych w odbiorze filmów. Ja wiem, że obiegowa opinia łączy Leo ze słodkim amantem - ale cóż, jest ona błędna.
27-08-2010 23:19
~Tixon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przy tym filmie ani razu nie ziewnąłem, choć byłem już zmęczony. - ja ziewałem co chwilę, czego byłeś sam świadkiem :P
Ale film dobry.
29-08-2010 23:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.