» Recenzje » Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1: Zew krwi

Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1: Zew krwi

Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1: Zew krwi
Współczesna moda na przedziwne hybrydy przygód znanych bohaterów literackich z rozmaitymi potworami nie ominęła również wykreowanej przez Arthura Conan Doyle'a postaci błyskotliwego detektywa i wybitnego uczonego, a jednocześnie miłośnika skrzypiec i narkomana, Sherlocka Holmesa. W przypadku komiksu Sherlock Holmes i Wampiry Londynu wybór autorów padł na nocnych krwiopijców. Z początku pomysł może budzić pewne obawy, jednak w ogólnym rozrachunku opowieść prezentuje się dość ciekawie. Oczywiście jeśli czytelnik podejdzie do niektórych spraw z przymrużeniem oka.

Akcja tomu Zew krwi inaugurującego dyptyk Sherlock Holmes i Wampiry Londynu zawiązuje się tuż po rzekomej śmierci geniusza dedukcji, który stoczywszy walkę ze swym największym wrogiem, profesorem Moriartym, rozmyśla nad planami podróży po świecie. Podczas wizyty jego starszego brata Mycrofta dochodzi do dziwnego zdarzenia. W paryskim domu detektywa bracia spotykają grupę wampirów, które twierdzą, że ich mistrz pragnie, aby Holmes udzielił im pomocy. Ten oczywiście nie ma zamiaru dać się przeobrazić w potwora i po zaciętej bitwie, z której wychodzi zwycięsko, postanawia rozwikłać nową zagadkę. Jak się z czasem okazuje, sprawy obierają jednak wyjątkowo nieoczekiwany obrót.

Komiks Sherlock Holmes i Wampiry Londynu jest pierwszym opublikowanym w Polsce tytułem scenarzysty Sylvaina Cordurié, odpowiedzialnego za serie takie, jak Ravermoon czy Acriboréa. Fabularna osnowa Zewu krwi nie jest zbyt skomplikowana, choć z czasem akcja znacząco nabiera tempa. Finał również prezentuje się ciekawie, a to za sprawą głównego oponenta detektywa, którego rys dostrzegalny jest już na pierwszych kartach albumu. Czołowy antagonista jest wyjątkowo sprytny i świadomy własnej siły, a w dodatku nie kwapi się, aby zacierać ślady dokonywanych zbrodni. Z drugiej strony nie dają one detektywowi wyraźnej przewagi nad przeciwnikiem – dowiaduje się on z nich tylko tych rzeczy, które poznał już wcześniej. Sherlockowi brak przełomu lub ważnego punktu zaczepienia, czas ewidentnie gra na jego niekorzyść, a mimo to czytelnik od początku może zaobserwować, że wampir boi się detektywa, choć sam nie ma pojęcia dlaczego, zresztą tak samo jak tytułowy bohater. To wraz z kompilacją smaczków nawiązujących do książek Arthura Conan Doyle'a – pojawiających się w postaci specyficznych upodobań protagonisty czy jego wielkiej miłości do pewnej kobiety – sprawia, że odbiorca chce wiedzieć, co wydarzy się dalej, nawet jeśli może się tego domyślać. Bolączką jest jednak fakt, że sporą część zdarzeń może on przewidzieć z dużym wyprzedzeniem, co w kryminałach zawsze jest źle odbierane. Całość trochę ratuje zakończenie opowieści oraz ciągłe dążenie Sherlocka do zrozumienia natury wampirów, co jest o tyle intrygujące, że z reguły nie wierzy on w żadne zjawiska nadprzyrodzone.

Od strony wizualnej Zew krwi broni się natomiast bardzo skutecznie. Za rysunki odpowiada Vladimir Krstic Laci, serbski rysownik, który nad Wisłą póki co jest znany tylko za sprawą serii o Holmesie i wampirach. Efekty jego pracy są naprawdę przejrzyste i miłe dla oka. Artysta potrafił uchwycić brud slumsów, urok oświetlonych bulwarów Paryża czy mrok samotnego zamku skąpanego w deszczu. Udanie ukazał również osobę tytułowego bohatera oraz osób z nim powiązanych. Dzięki temu czytelnik ma do czynienia z idealnymi tworami tamtych czasów: wyniosły detektyw Scotlant Yardu, którego twarz byłego kokainisty jest zawsze opanowana, kiedy jego światły umysł pracuje na najwyższych obrotach, a jednocześnie spokojny agent wywiadu brytyjskiego, który potrafi gołymi rękami skręcić kark nie tylko człowiekowi. Szkoda tylko, że tego wszystkiego jakby trochę zabrakło w kreacjach postaci wampirów. Są one narysowane bardzo dokładnie, trafnie zobrazowano także ich ludzki kamuflaż i role w społeczeństwie, ale w pewnych scenach brakuje w nich mroku czy aury strachu, którą powinny rozsiewać dookoła siebie. Czytelnik ma tutaj bardziej do czynienia z klasycznym wyobrażeniem wampira, jaki przedstawiano już wielokrotnie. Z jednej strony pasuje on do fabuły i przygód spod znaku Sherlocka Holmesa, z drugiej jest niezbyt przekonujący, a wręcz nieautentyczny.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Mimo wszystko Zew krwi czyta się całkiem przyjemnie. Wizja nowych przygód Sherlocka Holmesa ścierającego się z siłami nadprzyrodzonymi – a po zapoznaniu się z bibliografią Cordurié widać, że napisał ich całkiem sporo – jest interesująca. Dyptyk Sherlock Holmes i Wampiry Londynu został wydany we Francji w 2010 roku, więc można zakładać, że wydawnictwo Egmont spolonizuje też kolejne odsłony przygód detektywa, które pojawiły się na Zachodzie w latach 2011-2014. Należy podkreślić, iż nie jest to dzieło wybitne, lecz na wskroś zajmujące. Jeśli ktoś lubi przygody mistrza dedukcji z Baker Street oraz umie przymknąć oko na przewidywalność niektórych elementów fabuły, to dostanie lekką i ciekawą lekturę, do której można wracać dla zabicia czasu. W sam raz na jeden wieczór.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
6
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1 Zew krwi
Redaktor naczelny: Tomasz Kołodziejczak
Scenariusz: Sylvain Cordurié
Rysunki: Vladimir Krstic Laci
Wydawca: Egmont
Data wydania: 14 marca 2015
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328102972
Cena: 29,99
Wydawca oryginału: Soleil Productions



Czytaj również

Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #2: Martwi i żywi
Zagadka w cieniu śmierci
- recenzja
Sherlock Holmes i podróżnicy w czasie #1: Wątek
Detektyw pojawia się o czasie
- recenzja
Sherlock Holmes i Necronomicon #1: Wewnętrzny wróg
Czy kryje się w tobie zło?
- recenzja
Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga #3
To jeszcze nie koniec czarów
- recenzja
Ultimate X-Men #4
Nowy scenarzysta, nowe przygody
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.