» Film » FanFilmy » Shadows of the Empire

Shadows of the Empire


wersja do druku
Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

W 1996, tuż przed premierą drugiej edycji Gwiezdnych wojen, LucasFilm przygotował projekt, który jednym zdaniem można podsumować jako "film bez filmu". Produkty z tytułem Shadows of the Empire wypuszczono w niemal każdym możliwym medium - pojawiła się powieść, komiks, gra a nawet album muzyczny. Do dziś jest to jeden z bardziej udanych starwarsowych projektów. Dzięki jednocześnie wydanym publikacjom mieliśmy okazję śledzić historię, wypełniającą lukę między Imperium kontratakuje i Powrotem Jedi z perspektywy różnych osób.

Z jednej strony mieliśmy Luke'a, który z niedoświadczonego adepta stawał się prawdziwym Jedi, z drugiej Bobę Fetta, którego podróż na Tatooine wcale nie była taka prosta. Dzięki przemyślanej formule seria idealnie wpina się w uniwersum Gwiezdnych wojen, zarazem wyjaśniając kilka zagadkowych kwestii z RotJ (Boush, miecz Luke'a), zazębiając się z innymi tytułami (Jix, Bothanie itd.), jak i dodając do kanonu zupełnie nowe wątki (Czarne Słońce, relacje Xizor-Imperator-Vader) oraz świetnie skonstruowane postaci, z których wiele dziś ma już status kultowych: Dash, Xizor, Guri...

Do dziś zagadką dla mnie pozostaje dlaczego nie wypuszczono wtedy filmu (plany ponoć były). Rozumiem, że SotE miało podgrzać atmosferę przed premierą SE, a osobny film mógłby dezorientować, ale powiedzmy, kreskówka wydana na wideo wydaje się dobrym rozwiązaniem (dziś to stała praktyka producentów).

Ale zajmijmy się samym filmem. Milton Soares widać miał, podobnie jak ja, poczucie pustki, którą postanowił wypełnić. Niestety nie podszedł do tematu tak poważnie jak np. twórcy Revelation i we wszystkich rolach obsadził... swoją kolekcję figurek.

Jak łatwo domyślić się owe figurki animowano poklatkowo i, niestety, nie wygląda to najlepiej. Autorom brakowało cierpliwości i nie chciało się nagrywać kilkudziesięciu ujęć, przez co postaci poruszają się nie tyle sztucznie (bo jak figurka miałaby poruszać się realistycznie?), co po prostu śmiesznie. Świetnie za to wyglądają wszelkie tła, jakby żywcem wyjęte ze świata Star Wars.

Fabuła opiera się przede wszystkim na książce Perry'ego, chociaż gdzie niegdzie odwołuje się do innych wersji SotE, gdzie indziej autor dorzuca coś od siebie. Wszystkie postaci zdubbingowano po portugalsku, głosy nie rażą - jak na fanfilm jest nieźle. Ogólnie w tej materii obrazowi nic nie brakuje, ale... jest po prostu za długi. Kto wytrzyma przed monitorem półtorej godziny gapiąc się w topornie animowane figurki?

Jeśli ktoś spodziewa się filmu równie rewelacyjnego jak oficjalne odsłony SotE, niewątpliwie się zawiedzie. Pamiętajmy jednak, że fanfilmy to przede wszystkim zabawa i jako ciekawostka rzecz jest warta uwagi (chociażby ze względu na pracę autorów).
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Shadows of the Empire
Reżyseria: Milton Soares
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 1996



Czytaj również

Fool's Errand
- recenzja
Forced Alliance
- recenzja
How the Sith Stole Christmas
No i święta Sithowie wzięli...
- recenzja
Fool's Errand
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.