» Recenzje » Shadow of the Colossus

Shadow of the Colossus


wersja do druku

Klasyka jeszcze nigdy nie była tak przystępna

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Shadow of the Colossus
Kultowe dzieło Fumito Uedy pojawia się już na trzeciej z kolei platformie Sony. Tym razem jednak nie jest to zwykły port czy remaster, lecz pełnoprawny remake – ekipa Bluepoint Games zbudowała grę w zasadzie na nowo. Czy podołali temu ambitnemu zadaniu?

Galopując przez łąki i pustynię

Shadow of the Colossus to gra bardzo nietypowa i przez ponad dwanaście lat od premiery nie straciła nic ze swojej oryginalności. W dobie otwartych światów wypełnionych wszelkiego rodzaju aktywnościami pobocznymi i rozpraszaczami odciągającymi uwagę od głównego celu, świat wykreowany przez Team Ico zaskakuje pustką. Jeszcze bardziej zadziwiający jest fakt, że gra nic przez to nie traci. Celem bohatera jest pokonanie szesnastu kolosów i skupiamy się tylko na tym zadaniu, poszukując drogi do następnej ofiary. Po świecie nawigujemy z grzbietu wiernego towarzysza – konia imieniem Agro. Co ważne, do celu nie prowadzi żadna strzałka na mapie czy ścieżka narysowana na ziemi. Znamy tylko ogólny kierunek, w którym powinniśmy się poruszać, by znaleźć kolosa. Eksploracja świata zostaje pozostawiona w gestii gracza. Na szczęście tereny są tak skonstruowane, że znalezienie właściwej drogi nie nastręcza zbyt dużych trudności i przede wszystkim nie jest frustrujące. Mało prawdopodobna jest sytuacja, w której zgubilibyśmy się i zupełnie nie wiedzielibyśmy, gdzie się udać.

Świat może i jest pusty, ale na szczęście nie oznacza to, że jest też nudny. Scenerie są różnorodne, a dzięki wysiłkowi zespołu Bluepoint Games gra wygląda przepięknie. Nie jest to może poziom Uncharted 4 czy Horizon Zero Dawn, ale w zestawieniu w tymi tuzami nowej generacji Shadow of the Colossus nie ma się czego wstydzić. Gęsta roślinność na łące kołysze się na wietrze, formacje skalne są szczegółowe, woda wygląda fantastycznie, a po pierwszym dotarciu do lasu trudno nie zatrzymać się i przez chwilę nie podziwiać promieni światła przebijających się przez korony drzew. Zresztą oświetlenie jest najwyższej klasy na przestrzeni całej gry. Na pustyni doświadczymy nawet burzy piaskowej, która jest tylko nieco słabsza niż efekt, który udało się osiągnąć Ubisoftowi w Assassin's Creed Origins. W dodatku całe to piękno widać z ogromnych odległości dzięki imponującemu zasięgowi wzroku.

Głowa ważniejsza od miecza

Suchy opis gry może być nieco mylący – wydawałoby się, że mając przed sobą walki z kilkunastoma ogromnymi potworami, gracz powinien przygotować się na trudne, wyczerpujące starcia. Tymczasem Shadow of the Colossus można by zaklasyfikować jako grę logiczną. Główna trudność to wymyślenie sposobu, w jaki należy rozprawić się z danym przeciwnikiem. Często należy wykorzystać otoczenie lub zwabić kolosa w konkretne miejsce, a czasem wygrana nie jest możliwa bez pomocy Agro. Samo wykonanie pomysłu jest problematyczne tylko w nielicznych przypadkach. Dzięki dobremu sterowaniu kontrola nad bohaterem jest precyzyjna i prawidłowo wykonuje on polecenia gracza. To ważne, bo często kluczem do sukcesu jest wspinaczka po gigantycznych ciałach wrogów. Wtedy ogromne wrażenie robi pieczołowitość wykonania futra. Dokładnie widać, jak bohater trzyma się włosów, a całe ich połacie pięknie falują, gdy kolos próbuje nas z siebie zrzucić.

Każda walka skonstruowana jest inaczej, na każdego kolosa trzeba znaleźć unikalny sposób, każde starcie na długo zostaje w pamięci. Gdy w końcu udaje nam się wymyślić, jak dobrać się do skóry ogromnego przeciwnika, satysfakcja jest równie wielka, jak jego rozmiary. Czasem pojawia się też smutek, gdy tak majestatyczne stworzenie upada. Walce towarzyszy świetna muzyka, dodatkowo potęgując emocje. Oczywiście unicestwienie kolosów ma swoje uzasadnienie, choć na przestrzeni gry fabuła jest mało eksponowana i dopiero końcówka wyjaśnia, co właściwie się dzieje. Wcześniej jest jednak mocny, naprawdę mocny moment, którego nie można określić inaczej niż jako wyciskacz łez. To, wbrew pozorom, nie jest prosta zabawa w zabijanie kolejnych potworów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nieliczne wady

W grze napotkamy niewiele problemów. Najbardziej rzucającym się w oczy są sporadyczne trudności w pracy kamery – szczególnie uciążliwe w starciu z ogromnym kolosem w ciasnym pomieszczeniu. Prócz tego czasem Agro nie reaguje na zawołanie. Grę testowałam na podstawowej wersji konsoli PlayStation 4 i przynajmniej na niej drobną słabostką wizualną jest widocznie doczytująca się trawa.

Wymówki się skończyły

Po pierwszych minutach z grą zupełnie nie widać, że właśnie uruchomiło się dwunastoletni tytuł. Takie odczucie nie pojawia się aż do końca. Ekipa Bluepoint Games dokonała czegoś chwalebnego – dostosowała ponadczasowego klasyka do współczesnych standardów. Jeśli przenosić gry na kolejne generacje sprzętu, to właśnie w ten sposób. Jest to doskonały moment na nadrobienie tego kultowego dzieła. Nie ma już wymówek, że kiepsko działa, słabo wygląda lub sterowanie jest toporne. Weterani również powinni docenić nową wersję. Często mówi się, że pamiętamy ulubione rzeczy jako lepsze, niż były w rzeczywistości. Tutaj nie ma takiej potrzeby – Bluepoint Games dali Shadow of the Colossus taką formę, na jaką dziś zasługuje.

Plusy:

  • przepiękna oprawa
  • dostosowane do dzisiejszych czasów sterowanie

Minusy:

  • czasem przeszkadzająca praca kamery
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Shadow of the Colossus
Producent: Bluepoint Games
Wydawca: Sony Interactive Entertainment
Dystrybutor polski: Sony Interactive Entertainment Polska
Data premiery (świat): 7 lutego 2018
Data premiery (Polska): 7 lutego 2018
Platformy: PlayStation 4
Strona WWW: www.playstation.com/en-us/games/sha...
Cena: 169 zł



Czytaj również

Detroit: Become Human
Wolność
- recenzja
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds
Zamarznięte tajemnice
- recenzja
Uncharted: Zaginione dziedzictwo
Kto z babą wojuje, pewno pożałuje
- recenzja
Horizon Zero Dawn
Nowy świt
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.