» Blog » Seventh Mage. Ciąg dalszy.
20-07-2006 18:30

Seventh Mage. Ciąg dalszy.

Odsłony: 2

Krajobraz magów brytyjskich

W szesnastym wieku ludzie wierzą w istnienie magów oraz istot nadnaturalnych, chociaż niewielu miało szczęście (lub nieszczęście) przyglądać się ich działalności. Królowa Elżbieta I zatrudnia na dworze alchemików - w równym stopniu uczonych, jak i magów. We wsiach nadal można spotkać czarownice, które ordynują ziółka i rzucają klątwy na krowy sąsiadów. Jeżeli ktoś nie uważa, może zostać porwany przez wróżki, a każde hrabstwo ma swój nawiedzony zamek. Kościół oczywiście stara się plewić bezbożne przesądy, ale epoka stosów nadejdzie dopiero za kilkadziesiąt lat, za rządów króla Jamesa I.
Tradycje? To dobre dla Włochów, Niemców albo Francuzów. Wielka Brytania ma swoje własne, dużo lepsze instytucje.
Brytyjskie organizacje są pomyślane jako hybrydy magowskich Tradycji oraz Tajnych Stowarzyszeń z 7th Sea. Aby do nich należeć, nie trzeba koniecznie być magiem. Należy jednak mieć coś do zaproponowania.
Poniższy system można stosować równolegle z oryginalnym magowskim (z rozróżnieniem na kontynent i Wyspy) albo samodzielnie. Jeżeli przypadnie Wam do gustu, postaram się o rozwinięcie tych cokolwiek skrótowych informacji.

Gildia Alchemików
Zrzesza zarówno magów o doktrynie quasi-hermetycznej, jak też alchemików nie mających nic wspólnego ze sztukami mistycznymi. Organizacja dość luźna, spotkania odbywają się na zasadzie klubu dżentelmeńskiego albo prywatnych herbatek. Pewna część alchemików to zdziwaczali samotnicy, zazdrośnie strzegący swoich receptur oraz świętego spokoju. Inni prowadzą między sobą bogatą korespondencję oraz toczą spory, bezustannie próbując udowodnić wyższość swoich teorii nad konkurencyjnymi. Oficjalny biuletyn Gildii, „Arcana Britannica” ukazuje się co pół roku, ale niektórzy alchemicy wydają swoje dzieła w mniejszych periodykach lub własnym nakładem, głośno narzekając na układy panujące w redakcji. Trzeba nadludzkich mocy, aby zorientować się w konfiguracji ich sympatii, antypatii oraz powiązań zawodowych. Jeżeli ktoś nie jest na bieżąco w towarzyskich subtelnościach, z dużym prawdopodobieństwem może nastąpić komuś na odcisk.
Mimo to, są prawdopodobnie najlepiej wykształconymi (i wścibskimi) magami w Anglii i jako tacy mogą być nieocenioną pomocą.

Zakon Templariuszy - Różokrzyżowcy
Rycerze Chrystusowi nadal strzegą tajemnicy świętego Graala, chociaż zapewne tylko Najwyższy Mistrz Zakonu wie, czym on jest i gdzie został ukryty. Różokrzyżowcy lubują się w rytuałach, mistycznych inicjacjach, tajemnicach, zagadkach i konspiracji. Prawdę mówiąc, są tak zakonspirowani, że sami nie do końca potrafią się w tym połapać. Czasami zachowują się trochę jak wiewiórki - ukrywają różne ważne dokumenty i przedmioty w rozmaitych miejscach, obwarowują je szyframi aby nikt inny ich nie odnalazł, po czym sto lat później sami muszą bawić się w łamigłówki. Rozłam między kościołem anglikańskim i katolickim nie dotyczy Rycerzy, którzy już dawno temu uznali, że to oni są jedynym właściwym Kościołem, a cała reszta to heretycy. Nie jest jednak grzechem uprawianie odpowiedniego kamuflażu, aby wprowadzić heretyków w błąd. W końcu grunt to konspiracja.
Mocnym punktem Templariuszy są badania historyczne, również te bardzo nieoficjalne. Jak żadna inna organizacja, Zakon doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że historia często jest tworzona wstecz.

Wierni
Trudno właściwie nazwać ich tradycją albo wspólnotą - są to magowie oraz inne istoty nadnaturalne w służbie królowej. Cała organizacja jest dosyć świeża, jej powstanie datuje się na 1558 rok - początek panowania królowej Elżbiety I. Pomna losów swoich poprzedników, poznawszy już wnętrze Tower, ta inteligentna młoda kobieta rozpoczęła swoje rządy między innymi od wyłożenia sporej sumy pieniędzy na rozwój tajnych służb. Bardziej i mniej zwyczajnych.
Wśród Wiernych chodzą pogłoski, że Elżbieta już jako księżniczka zetknęła się ze sztukami mistycznymi i doceniła ich możliwości dla usprawnienia organizacji państwowych, szczególnie tych mniej jawnych. Nie jest tajemnicą, że jak wielu europejskich władców, królowa trzyma na dworze alchemików. Ale o cichym oddziale Wiernych publika nie ma pojęcia. A jak doskonale przysłużyli się oni samej monarchini, świadczy choćby długość jej panowania, przy niezliczonych spiskach na jej życie.
Można być Wiernym i należeć jednocześnie do innego stowarzyszenia magów. To się nazywa infiltracja. Zanim narodzi się James Bond, minie co prawda jeszcze kilkaset lat, ale jego prekursorzy już teraz rozwijają skrzydła.

Strażnicy Avalonu

Wiele stuleci temu, największy z królów Brytanii odpłynął do mitycznego Avalonu. Legenda głosi, że powróci w chwili największej potrzeby. A kiedy pojawi się, aby ratować udręczoną Brytanię, nie będzie sam. U jego boku stanie armia godna Artura z Camelotu. Armia, która cierpliwie czeka na jego przyjście - Strażnicy Avalonu.
Strażnicy to niejednorodne i dosyć osobliwe stowarzyszenie. Należą do niego zarówno magowie, zwykli śmiertelnicy jak też inne istoty nadnaturalne, nierzadko związane z organizacjami skupiającymi jedynie stworzenia ich rodzaju. Wielu z nich potajemnie angażuje się w pogańskie praktyki druidyczne, są jednak tacy, którzy wybrali żywot mnicha. Na dworze arturiańskim stare obyczaje współistniały z chrześcijaństwem i nawet pośród samych Strażników nie ma całkowitej zgody co do tego, która religia przeważała. Zwolennicy frakcji Graala bronią bardziej rozpowszechnionej wersji, która przedstawia Rycerzy Okrągłego Stołu jako przykładnych chrześcijan. Zwolennicy Pani Jeziora kładą nacisk na wątek Merlina, zrehabilitowanej Morgany oraz podkreślają wagę samego Avalonu jako krainy przodków. Wspominają również o roli Sidhe. Niezależnie od przekonań, wszyscy jednak oddają cześć świętej Brygidzie - jedni jako prawdziwej brytyjskiej świętej, drudzy jako pradawnej bogini.
O Graalu oczywiście więcej mogliby Strażnikom opowiedzieć Różokrzyżowcy, gdyby obydwa stowarzyszenia wiedziały o sobie nawzajem i miały jakąkolwiek ochotę na bliższy kontakt.
Strażnicy Avalonu to kopalnia wiedzy na temat Fae oraz brytyjskich mitów. Mają luźne kontakty z kołami druidycznymi w całej Wielkiej Brytanii, a także w Irlandii. Z ich szeregów wywodzi się kilku znanych bardów, poetów, artystów - a także godnych przykładu rycerzy.

Stowarzyszenie Odkrywców

To zwarta grupka zaprzyjaźnionych podróżników, kartografów i naukowców, którzy do tego przypadkowo są magami (kilku innych nadnaturali też się może znajdzie). Postała stosunkowo niedawno, z inicjatywy kilku przyjaciół z lat studenckich, z których każdy na własną rękę poszukiwał swoich metod zrozumienia świata. Udało im się doznać Przebudzenia niemal w tym samym czasie.
Początkowo niewielka, grupka rozrastała się w miarę dołączania do niej znajomych oraz znajomych znajomych. W miarę upływu lat dostrzeżono potrzebę lepszej organizacji i w ten sposób Stowarzyszenie Odkrywców zyskało odrobinę bardziej oficjalny charakter. A ponieważ należy do niego kilka wpływowych jednostek, natychmiast zyskało na znaczeniu.
Stowarzyszenie ma charakter półtajny. Wszyscy zainteresowani wiedzą, że istnieje, mało kto orientuje się, kto właściwie do niego należy i co porabiają jego członkowie. Odkrywcy to gawędziarze, ale nie zdradzają swoich największych tajemnic byle komu. A niektóre odkrycia, na jakie natknęli się w dalekich krainach, mogą zmrozić krew w żyłach.
Mocną stroną Stowarzyszenia jest wszechstronny system informacji oraz samopomocy. Z uwagi na tryb życia Odkrywców, koniecznością stały się rozmaite stypendia dla młodych, zapomogi przyznawane rodzinom, kurierzy na stałej pensji oraz regularnie wydawane biuletyny. Odkrywcy są gościnni wobec siebie nawzajem - nigdy nie odmawiają noclegu albo drobnej pożyczki, nie wiadomo, kiedy sami będą takiej pomocy potrzebować. Z nielicznymi wyjątkami, utrzymują między sobą przyjacielskie relacje - a jeśli nie znają się nawzajem, to przy pierwszym spotkaniu niemal natychmiast zawierają przyjaźń (syndrom erpegowców ze wczesnych lat ’90). Mają swoje hasła oraz znaki rozpoznawcze, które wkomponowują w odzież.

Inni:

W Wielkiej Brytanii można także spotkać magów - samotników, wiejskie czarownice, tajne wspólnoty pogańskie (z reguły ściśle lokalne) oraz wszelkiej maści awanturników. Członkowie Tradycji europejskich są przyjmowani z ostrożną ciekawością, często z niechęcią. Aby cokolwiek tutaj zdziałać, trzeba zostać zaakceptowanym przez Brytyjczyków, a na ten honor trzeba trochę popracować.
Brytyjskie organizacje nie biorą każdego jak leci, patrzą na zasługi, trochę jak masoneria. Oczywiście, każdy może założyć swoją tradycję - ale większość nisz ekologicznych jest, niestety, zajęta. Stowarzyszenie Odkrywców trafiło na koniunkturę, ma pieniądze możnych - nie każdy dostaje taką szansę. Na terenie królestwa powstało rzecz jasna kilka „mrocznych bractw” składających się z maga założyciela oraz paru jego krewnych i znajomych, ale poważniejsi magowie, zarówno zrzeszeni jak i niezależni, zabijają takich śmiechem.

CDN...
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Ifryt
    Wierszyk filifionkowy
Ocena:
0
Wpisuję się tutaj, ale tak naprawdę chciałbym Ci pogratulować wierszyka, który otwiera Twój tutejszy blog - jest po prostu cudowny! Od wczorajszego dnia, gdy go sobie przeczytałem, cały czas chodzi mi po głowie. Ma fajny rytm (i rymy) i wyraża pewne uczucie, które jest mi niezwykle bliskie (biorąc poprawkę na fakt, że jestem facetem, więc ogólnie do filifionek mi bardzo daleko). A poza tym jestem wielkim miłośnikiem Muminków. :D

A co do renesansowego settingu z magami to było już coś takiego, co nazywało się Mage: The Sorcerers Crusade. Bardzo zbliżone w duchu do tego co opisujesz. Jeśli nie znasz, to gorąco polecam spróbować tego poszukać. Bardzo fajny (przynajmniej wg mnie) setting (i system).
22-07-2006 00:41
inatheblue
   
Ocena:
0
Dzięki :D Za komplementy, na które zawsze jestem łasa i za polecankę :)
20-09-2006 18:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.