» Blog » Setting jaki zrobię jak mi się będzie kiedyś nudziło
06-06-2011 15:58

Setting jaki zrobię jak mi się będzie kiedyś nudziło

W działach: Fanboj i Życie, Offtopic | Odsłony: 33

Inspiracje są trzy:

- Master of Orion 2 który nie chce mi działać na Windows 7

- filmiki z Eve Online, którymi od kilku dni dręczy mnie jeden z userów irca Tanuki.pl

- rozmowa z De99ialem pod wpisem Indoctrine


Miejsce akcji i historia:


Bliżej nieokreślona przyszłość. Mieszkańcy Ziemi opuścili swoją planetę. Ich statki kolonizacyjne dotarły na Księżyc, Marsa i Wenus. Ludzkość zamieszkała na tych planetach, jednak ziemianie nie odkryli metod podróży z prędkością większą od światła. Przeciwnie: ich okręty poruszały się w skali kosmicznej żałośnie powoli. Z przyczyn ekonomicznych okazało się, że loty dalsze niż do Marsa i Wenus są całkowicie dla nich nieopłacalne.


Jednak na obu tych planetach wzniesiono wielkie miasta. Rozkwitły na nich niepodległe narody i powstał wielki przemysł. Z perspektywy ich mieszkańców świat wyglądał nieco inaczej. Dla Marsjan przykładowo loty na Wenus nie były opłacalne. Dużo wygodniejszy był lot na Ceres, leżącą już poza ziemską sferą ekonomiczną. Z Ceres blisko było do obiektów pasa asteroid. I Jowisza wraz z jego sześćdziesięcioma trzema sateliatmi. Z Jowisza do Saturna....


Dziś, od momentu, gdy mityczna cywilizacja amerykańska, zamieszkująca jakoby planetę Ziemia, uważaną według niektórych religii za świętą matkę ludzkości minęło dziesięć tysięcy lat. Ludzkość nie odkryła silników skokowych, jednak jej synowie rozlali się po wszechświecie. Dziś niemal każda planeta, księżyc, planeta karłowata, planetoida i asteroida w układzie słonecznym, Pasie Kuipera, Dysku Rozproszonym i Obłoku Oorta zamieszkana jest przez odrębny narów lub kilka narodów lub przynajmniej nosi ślady dawnej kolonizacji.


Światy:


Do 17 maja 2011 roku odkryto ponad 550 tysięcy planetoid i planet karłowatych. Niektóre z nich: Pluton, Makemake, Haumea czy Ceres są ogromne. Mają powierzchnię kilkadziesiąt razy większą, niż USA. Inne to po prostu kawałki skali i lodu. Każdy z nich jednak ma lub miał swoich mieszkańców.


Planety co do jednej są zimne i martwe. Jedynie Ziemia podtrzymuje życie. Na innych temperatura jest ekstremalnie niska, a słońce ledwie je oświetla. Miasta buduje się więc pod ziemią lub w najlepszym razie pod wielkimi, metalicznymi kopułami. Tam, w sztucznie wytwarzanej grawitacji i tak samo podtrzymywanej atmosferze żyją ludzie. Poza kopułami jest wyjątkowo zimno. Podczas dehermetyzacji utrata ciepła zabija szybciej, niż wyssanie w próżnię.


Różnice między światami:


Od momentu początku kolonizacji minęło 10 000 lat. Na Ziemi trzy razy umarła i odrodziła się cywilizacja zdolna ruszyć w kosmos. Na innych światach było podobnie. Rodziły się i umierały państwa i systemy polityczne. Dokonywano wynalazków i o nich zapominano. Toczono niszczące wojny. Naukowcy manipulowali genami. Maszyny buntowały się i wypowiadały ludziom wojny. Całe narody ginęły na skutek katastrof. Co więcej: wymiana danych między nimi bynajmniej nie była łatwa. Nawet trzy wielkie, ważne i zdawałoby się bliskie światy: Pluton, Makemake i Haumea błądzą po tak oddalonych orbitach, że rzadko kiedy statki swobodnie kursują między nimi. Wszystkie trzy obiegają słońce raz na 200-300 lat. Zwykle znajdują się więc po przeciwnych stronach układu słonecznego.


Oczywiście, to, że coś jest daleko nie znaczy, że coś innego nie jest blisko. Na tysiącach kosmicznych obiektów żyją gwiezdne narody. Gdy obiekty te są blisko: kwitnie między nimi handel lub wybuchają wojny. Gdy oddalają się od siebie: nawiązują kontakty z nowymi partnerami i znajdują nowych wrogów. Przez układ słoneczny wędrują też Nomadzi: całe gwiezdne narody nie mające swych ciał niebieskich. Żyją na statkach kosmicznych, wędrując od świata do świata, sprzedając, co mają i kupując co mogą. Lub grabiąc, plądrując i zabijając każdego na swej drodze.


Faktorie:


Faktorie to sztuczne obiekty kosmiczne. Niektóre to wielkie konstrukcje dorównujące rozmiarom niewielkim planetoidom. Inne: zwykłe statki kosmiczne o wygaszonych (często od wieków) silnikach. Zwykle znajdują się w strategicznych miejscach Układu Słonecznego, krążąc po orbitach spotykających się z dużą ilością orbit innych ciał niebieskich. Stanowią centra handlu i wymiany. Gdy zbliżają się do innej planetoidy na tyle, by opłacalne stawały się loty kosmiczne do niej: podejmują je. Ich mieszkańcy pakują do swoich magazynów wszystko, co tubylcy są gotowi sprzedać tanio (lub jest słabo bronione) i czekają na spotkanie z innym ciałem niebieskim, by to sprzedać. Faktorie umieszczane są tak, by zawsze pozostawały w kontakcie z minimum jednym klientem lub inną faktorią.


Ruiny:


Przez tysiące lat w układzie słonecznym narodziły się i umarły dziesiątki cywilizacji. Wraz z nimi w zapomnienie popadł cały ich dorobek. W próżni unoszą się więc porzucone i bezludne asteroidy, wraki statków i porzucone miasta. Na nich natomiast znajduje się cały dobytek ich mieszkańców, bezcenne surowce oraz bardzo często rzeczy, które zabiły oryginalnych mieszkańców.


Błękitna Ziemia vs. Czerwony Mars:


Układ Słoneczny podzielony jest między wiele państw. Jednak prym wiodą w nim dwie potęgi. Pierwszą z nich jest Ziemia, według legend: matka ludzkości. Ziemia to świat niezwykły, otoczony delikatną, gazową atmosferą, w której życie możliwe jest bez skafandrów. Pełen oceanów wody przez cały czas pozostającej w stanie ciekłym. Miejsce, gdzie tlen jest za darmo, żyją zwierzęta, rośliny i inne, baśniowe stwory. Planeta dobrobytu, nauki, sztuki, demokracji i wolności.


Drugi to Mars, zimy lecz bogaty świat. Potężny i wojowniczy, jak bóg, od którego nadano mu imię. Pod powierzchnią jego czerwonej niczym robotnicza krew planety miliony robotników istnieją potężne republiki łącznie tworzące potężny sojusz. Dowodzone przez mądrych pierwszych sekretarzy i planową gospodarkę stanowią potężną siłę na arenie rozgrywek politycznych w całym układzie słonecznym. Floty Marsa i flota Ziemi docierają dziś w każdy zakątek układu słonecznego. Nie zawsze bezpośrednio. Jednak podejmowane na Ziemi i Marsie decyzje odbijają się echem nawet w najdalszych obszarach Obłoku Oorta.


Oprócz tego:


Klasycznie: kosmiczni piraci, dyktatorzy i ich wredne floty niosące wojnę. Ziemia i jej wredna flota niosąca dobrodziejstwo demokracji. Mars i jego wredna flota niosąca dobrodziejstwo Marksizmu-Leninizmu. Kosmiczni piraci. Mutanty. Cyborgizacje. Zbuntowane superkomputery. Megakorporacje. Psionicy.


Jak by się w to grało:


Ja widziałbym to tak, jak Frontier lub Elite. Drużyna ma statek i lata, wozi ładunek, wykonuje misje, szuka ruin i je grabi. Napiernicza się w wielgachnych, kosmicznych bitwach z innymi statkami. Każdy gracz ma dwie pule punktów. Za jedną buduje Oficera czyli własną postać. Za drugą: swój pokład statku z różnych podzespołów. Potem latają, zdobywają ekspa na rozwój postaci i kredytki na rozwój wspólnego statku.

Komentarze


Albiorix
   
Ocena:
0
1. Filmiki z Eve jak i sama gra sa super ;)
2. Calkiem nienaukowy ale tez w ukladzie slonecznym i fajny jest mutant chronicles
3. Ogolnie pomysl fajny :)
4. Planety nie kreca sie w rownym rzadku. O dalekich planetoidach zwykle nie mozna powiedziec ze "sa blisko" na podstawie podobnej odleglosci od slonca. One tam maja okres obrptu rzedu 200 - 300 lat wiec jeat akurat te dwa obiekty nie sa jakos zwiazane ze soba, to tylko raz na kilkaset lat beda sie do siebie zblizac. Przez wiekszosc czasu odleglosc miedzy planetami na dalekich orbitach bedzie duzo wieksza niz miedzy planetami wewnetrznymi. W ogole warto przestawic sie z myslenia blisko / daleko na myslenie o tym jak czesto planety sie do siebie zblizaja.
5. Ale ogolnie to rob 40 do 1 :)
06-06-2011 18:00
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Mutant Chronicles chyba nie jest o nawalaniu się statkami kosmicznymi.

Pisząc o blisko daleko patrzyłem na ten obrazek:
http://upload.wikimedia.org/wikipe dia/commons/f/fe/TheKuiperBelt_Orbit s_2003EL61_2005FY9.svg
Wyraziłem się nieprecyzyjnie. Chodziło mi o to, że obiekty należące teoretycznie do tego samego "regionu" (w tym wypadku Pas Kuipera) są zwyczajnie koszmarnie od siebie daleko.
06-06-2011 18:31
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hehe, jzu mam inspiracje do tego swiata, na jakas kampanie/przygode. Stefan Otceten, "Przechowalnia" - mozna dostac w kazdej chyba taniej ksiazce, to byla jakas seria "kosmiczne rodzynki" czy cos takiego, nie wiem jakie wydawnictwo, moze solaris?
W kazdym razie, fajna inspiracja do swiata, w ktorym ludzkosc juz zapomniala skad pochodzi, a nawet uwaza myslenie o zyciu na planetach za herezje.
Moglaby z tego wyjsc calkiem fajna kampania
06-06-2011 18:46
Albiorix
   
Ocena:
0
Moja drużyna nawala się małym kosmicznym transportelem Imperialu na podzespołach Cybertroniku :D

Szczęśliwie nie zdarzyła nam się bitwa kosmiczna (mamy jeden z najtańszych i najsłabszych statków jakie są możliwe) ale ostrzeliwailśmy ludzi na Ziemi w trybie lądownika ;)

----

ed: do kosmicznej nawalanki warto założyć jakieś klonowanie czy coś. To bardzo śmiertelne walki.
06-06-2011 18:47
Aravial Nalambar
   
Ocena:
0
"Pod powierzchnią jego czerwonej niczym robotnicza krew planety miliony robotników istnieją potężne republiki łącznie tworzące potężny sojusz."

Czy mi sie wydaje czy coś w tym zdaniu nie bangla?

Oglnie ten akapit jest raco kiepsko przeredagowany. Potężny... potęzne... potężnie... Kurcze, są inne fajne, mocno nacechowane słowa ;)

Ogólnie sama koncepcja rozwoju ludzkiej cywilizacji jest bardzo ciekawa i daje ogromne możliwości fabularne. Pomysł bardzo mi się podoba. Może nie jest całkiem świeży - znajduje mniejsze lub większe i mniej lub bardziej świadome podobieństwa do Fundacji Assimova i Gwiazdy Moje Przeznaczenie (nigdy nie pamietam autora). Ale takie inspiracje sa akurat plusem.

Hm... powodzenia, czekam na więcej. Jeśli będzie to pierwszy setting hard sf, w którym ktoś wreszcie wyeksloatuje księżyc Europę pod kątem pozaziemskiego życia i ewentualnej inteligencji, to masz już jego wielkiego zwolennika.

Przepraszam za literówki.

Pozdrawiam
B."A".D
07-06-2011 00:39
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Araviel tajemnica tkwi w fakcie, że ten wpis w ogóle nie był redagowany.

Myślałem, co zrobić, żeby gracze się nie nudzili w trakcie sesji, dowodząc jednym statkiem i żeby nie dochodziło do sytuacji "ja walczę, a wy czekajcie, aż skończę". Dochodzę do wniosku, że statki te powinny być naprawdę duże. Przynajmniej rozmiaru lotniskowców klasy Nimitz.

Oraz posiadać własne jednostki eskorty, dywizjony myśliwców i innej drobnicy. Wówczas każdy miałby coś do roboty podczas bitwy kosmicznej.
07-06-2011 10:24
Aravial Nalambar
   
Ocena:
0
Aravial, tak na przyszłość :P. Wszyscy to tak przekręcają, Tolkien nazbyt wrył się ludziom pod czaszkę.

Rozumiem, w sumie i tak czyta się ciekawie. Pomysł z graczami jako takimi kosmicznymi watażkami brzmi bardzo ciekawie. Ale pewnej wprawy chyba wymaga takie prowadzenie sesji bitwe, żeby nie wyszła z tego mechaniczna sesja lub bitweniak. Pewnie prowadziłeś podobne rzeczy... Może przygotowałbyś coś w rodzaju poradnika?
07-06-2011 11:26
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Rozwiązanie jest proste: potraktowac statki, jak postacie graczy. Kiedy walczysz w przestrzeni, walczysz statkami. Jak walczysz na lądzie: bohaterami. I tyle filozofii.
07-06-2011 12:56
Albiorix
   
Ocena:
+1
Myslalem o walkach w kosmosie jako czyms w rodzaju karcianki. Masz w reku zestaw manewrow i akcji specjalnych zaleznych od postaci a na stole statki w postaci odwroconych koszulkami do gory malych kupek kart oznaczajacych podzespoly statku (przed walka przeciwnik nie wie co masz na pokladzie). Walczysz pokazujac karty z reki lub ze statkow, np odpalajac modul statku 'turbolaser' albo 'manewry unikowe' z reki. Trafianie sie polega na licytowaniu kto wylozy wiecej puncikow ataku przecie odpowiednim puncikom obrony. Wlasciciel trafionego statku otrzymuje jakis damage (zalezny od broni) i wyciaga losowa karte z małej talii uszkodzen w ktorej ma takie rzeczy jak "uszkodzenie systemu podtrzymywania zycia", "uszkodzenie silnikow", "uszkodzenie modulu" (losujesz karte z modulow statku) etc. Kazda z tych kart ma wlasne zasady co do konsekwencji trafienia i wymaga odpowiedniej ilosci obrazen. Jesli zadano mniej obrazen, trafienie jest ignorowane, jesli wystarczajaco to zniszczenia wchodza do gry (odkryte na kupke statku), jesli duzo wiecej, dodatkowo losujesz kolejne uszkodzenie.

Trafiony statek moze Ratowac sie przed uszkodzeniami kartami modulow w stylu "dodatkowy pancerz" czy "roboty naprawcze" itd itp.

Mysle ze to mogloby byc grywalne tylko nigdy nie zaprojektowalem konkretnych kart.
07-06-2011 14:36
Aravial Nalambar
   
Ocena:
+1
Jej... to genialny pomysł na karciankę :D. Aż korci, żeby posiedzieć w corelu i przygotowac coś takiego pod sesje... A może, by to komuś zareklamować i zajmie sie tym ktoś bardziej profesjonalny...?
07-06-2011 15:04
Albiorix
   
Ocena:
0
Wydaje mi się, że mniej lub bardziej profesjonalni twórcy karcianek mają po milion własnych pomysłów i w naturalny sposób czują ich wyższość nad resztą świata :) Jeśli komuś się podoba, pomysł oddaję za darmo a i chętnie się podepnę pod realizację i dorzucę więcej szczegółów swojej wizji kart, archetypicznych frakcji i ogólnie mechaniki (tylko muszę to spisać na komputerze bo mam na strzępach kartek). Sam nigdy bym tego nie skończył nawet nie licząc grafik.
07-06-2011 15:17
Aravial Nalambar
   
Ocena:
0
To raczej oczywiste. Ja też sie do takiej roboty nie nadaję. Umiem pisać, ale ani jeśli chodzi o mechanikę, ani jeśli chodzi o rysowanie nie jestem wstanie pomóc. Co najwyżej mogę poskładać elementy w całość, ale i to bez szału. Ale jak i wyżej. Podpinam się do pomysłu na miarę swoich mozliwości.
07-06-2011 17:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.