Sesje warte wspomnienia: Wolsung
W działach: rpg | Odsłony: 127Witam wszystkich. W ramach tej serii planuje przedstawiać krótko i bez edycji tekstu wspomnienia swoich ulubionych sesji.
Dzisiaj w ramach otwartych sesji w poznańskim Paradice rozegraliśmy przygodę w drugą edycje Wolsunga, na podstawie oficjalnego scenariusza Bardzo powoli nadciąga zagłada.
Drużyna:
- Pani Herpetolog (niksa) i dziki talent potrafiący zmienić się w każdegi gada, którego krew wypije
- Mag grzybów (niziołek)
- Parapsycholog (elf) mający swojego towarzysza w postaci nizołczego ducha.
Zadaniem drużyny było rozwikłać zagadkę porwań żółwi na zlecenie jednego z arystokratów, którego córka straciła w ten sposób swojego towarzysza Kapitana Twardziela. Drużyna rozpoczeła swoje poszukiwania od ogrodu, gdzie rozegrał się pierwszy test. Rzucała Pani Herpetolog, dzięki czemu znazła ślady feromonów, które prowadziły do kanałów. Nasz elf dorzucił jeszcze kartę, dzięki do historii wprowadzo ogrodnika bolejącego nad tym, że samochód porywaczy rozjechał jego kwiatki.
Podążając za zapachem feromonów udaje się drużynie dotrzeć do magazynu, w którym więzione są żółwie (po drodze zaliczając krótkie starcie z ghoulami, które zakończyło się przemianą Pani herpetolog w straszliwego krokodyla, który pogonił nieumarłych). W środku nasi bohaterowie widzą grupę niziołków i ogrów, którzy karmią jakąś dziwną sałatą żółwie. Nasza niziołka przebrała się za jednego z porywaczy i przekradła się do środka. Z pomocą kart i innych zdolności gracze doprawdzili do zamieszania wywołanego bójką trzech niziołków.
Z mogą grzybiej magii udaje się uwolnić żółwie z klatek, co wywołuje u jednej z porywaczy strach. Okazuje się, że papka, która karmione były żółwie sprawia, że pod wpływem stresu wybuchają. Zaczynamy kolejny test, który ma na celu uspokojenie wybuchowym żółwi. Tym razem rękawice podnosi nasz elf, który swoim śpiewem próbuje uspokoić zwierzęta. Po zażegnaniu zagrożenia (dzięki zagranym kartom dowiedzieliśmy, że głaskanie żółwiego brzucha je uspokaja) i pokonaniu ogrów (np. niksa ukąsiła jednego z nich pod postacią węża, zaś mag grzybów stworzył przerażającą wizje grzybowego potwora) udaje im się pojmać matkę chrzęstną. Dowiadują się jednak, że żółwie bomby ruszyły do pod parlament.
Zaczynamy konfrontacje. Na początek rzuca niksa, która przekonuje ochronnę do jak najszybszej ewakułacji budynku. Nagle jednak pojawił olbrzymi żółw słoni, którego całe zamieszanie zaczyna stresować. Znowu do gry wchodza karty i pojawia się sprzedawca kapusty, który za pierścień naszego elfa zgadza się oddać swoje warzywa by uspokić gada. Nasi bohaterowie ruszają do kanałów, by zatrzymać pozostałe żółwie. Przy okazji nasza niziołka znajduje proszek dowodzący, że za wszystkim stoi jej nemezis będąca członkinią Parti Postępu i profesorem. Kolejne zagrażone zostaje zażegnane, lecz ja dociągnąłem jeszcze jedną kartę – joker, który nie mógł zmarnować się.
Pani profesor dokonuje ostatniej próby zabicia królowej i wypija elikisir, dzięki któremu przejmuje kontrole nad Złowrogimi żółwiami Shinobi i wysyła ich by zabili królową Tytanie. Zaczynamy ostatnie starcie, w trakcie którego nasi bohaterowie zostają ranni, lecz udaje im się w ostatniej chwili przerwać zaklęcie kontrolujące kappy (gdy ostrze jednego z nich znajdowało się już przy szyi królowej).
Nasi bohaterowi zostają nagrodzeni przez królową. Elf odkupuje swój rodowy pierścień, zaś niziołka kupuje sobie żółwia. Niestety nie udaje im się odnaleźć Kapitana Twardziela. Gdy przybywają zrezygnowani pod siedzibę Blackwoodów nagle widzą pod swoim nogami poszukiwanego żółwia.
W skrócie sesja była naprawdę szalona i zabawna. Gracze szybko załapali jak korzystać z zasad. Nie każdemu podpasowała mechanika drugiej edycji Wolsunga, czemu nie dziwię się, ponieważ jest ona specyficzna. Mimo to jestem zadowolony, ponieważ wszyscy dobrze bawili się.