Sesje mocno erotyczne
Odsłony: 2722Erotyka na sesjach RPG to jak wszyscy wiemy temat kontrowersyjny. Większość opinii, z którymi możemy się spotkać dzieli się pomiędzy "to niesmaczne" a "to zbędne", z rzadka przeplatane buntowniczym "to fajny dodatek". Dlatego też chciałam podzielić się z wami moimi przemyśleniami i doświadczeniami z ostatnich kilku sesji, gdzie erotyka jest motywem przewodnim sesji i niejednokrotnie zahacza o pornografię. Uprzedzam, że w dużej mierze będzie to opis sesji, ponieważ bez niego nie będę w stanie w pełni wyjaśnić tego, co chciałabym wam przekazać.
Zacznę od kwestii technicznych - sesje prowadzone są przez znanego mi od lat Mistrza Gry, który specjalizuje się w prowadzeniu jednemu graczowi. Choć zdarzało nam się grać drużynowo, najlepiej wychodzą nam jednak kampanie jeden na jednego. Poza wspólnym graniem niewiele nas łączy, skupiamy się na naszym hobby. Nie jesteśmy też, nie byliśmy ani nigdy nie będziemy parą, nie jesteśmy sobą również zainteresowani pod kątem seksualnym. Ufamy sobie jednak i potrafimy ze sobą swobodnie i bez skrępowania rozmawiać na każde tematy - również dotyczące pornografii czy erotyki. W naszej erpegowej karierze nie raz spotkaliśmy się z sytuacjami, w których erotyka była lekceważona, przemilczano ją, wyolbrzymiano, wulgaryzowano, zamieniano w tanie porno, porównywano do rzeczy i sytuacji z erotyką kompletnie nie związanych lub też wykorzystywano mechanicznie. Nigdy jednak wcześniej nie zdarzyło się, aby erotyka była tak ważnym i bezpośrednim tematem sesji.
Żebyście w pełni mogli zrozumieć jak wyglądają nasze sesje muszę wspomnieć o tym, że podczas grania dwójek rola mistrza gry i gracza jest mocno wymieszana. Tworząc i odgrywając postać skupiam się na tym, żeby dostarczyć MG maksymalną możliwość ingerencji w moją postać - tak aby mógł zrobić z tego co wymyśliłam stosowną mieszankę ze swoimi pomysłami. I tak dostaje możliwość zrobić z mojego młodego rolnika bohatera lub skazańca, maga czy wojownika - w zależności od fabuły którą wybrał. Moją natomiast rolą jest pierwotny charakter postaci ukształtować pod wpływem wydarzeń. Oczywiście przy tym wszystkim dalej to ja odgrywam postać i reaguję na bodźce, które bohater otrzymuje. Dlatego też często kilkanaście pierwszych sesji daną postacią, to zazwyczaj sesje wprowadzające, pozwalające ukształtować bohatera, jego psychikę, świat, wspomnienia, motywacje, sposób myślenia i przeszłość. Odgrywamy dużo rzeczy, które przy grze drużynowej nie wchodziłyby w grę, jednak podczas naszych sesji możemy sobie na to pozwolić - tworzymy wspólną opowieść. Nie dla sukcesów postaci, ale dla samej opowieści. Przy odpowiedniej immersji nawet przedłużające się chwile ciszy między mistrzem gry i graczem są emocjonujące, mimo braku opisów. Czasami wymiana spojrzeń daje mi jako graczowi więcej odpowiedzi niż najlepszy nawet opis.
Tym razem stworzyłam jednak postać znacznie różniącą się od dotychczasowych. Prawdopodobnie gdyby nie sposób działania mojej postaci, skończyłaby jako kolejny Bohater Ratujący Świat. Jednak zamiast tworzyć kolejnego potencjalnego bohatera, stworzyłam dość nietypowego łotra. Szesnastoletniego chłopca, który urodził się i wychowywał w burdelu dla zamożnych, w którym pracowała jego matka. Szybko rozpoczął swoje życie seksualne z kilkoma z pań skuszonych urodą nieletniego, słodkiego blondynka. Cała jego młodość kręciła się wokół burdelu, wszystko co umiał - potrafił stamtąd. A umiał niemało. Podstawową cechą jaką ode mnie dostał, była umiejętność rozpoznawania typów ludzi i radzenia sobie z kobietami i ich potrzebami. W historii, którą przedstawiłam mistrzowi postać matki zachorowała i umarła, a od chłopaka zażądano spłacenia zaciągniętych przez nią długów o których chłopak nie wiedział. Tego samego wieczoru do jego pokoju przyszło dwóch klientów. Wysoko urodzeni bracia słynący z tego, że lubią się brzydko zabawiać i robić krzywdę prostytutkom. Sprawa potoczyła się szybko, zaczął się bronić i walczyć o życie. Zanim zdążył zrozumieć co się stało, kochanki z burdelu zdążyły już ukryć go w jednym z wozów karawany jadącej daleko stamtąd. I tak zaczęła się przygoda mojej postaci, szesnastoletniego chłopca dla którego prostytucja była jedynym co znał, a miłość mierzy się w ilości monet które otrzymujesz po stosunku. Po dotarciu do miasta Daren szybko zatrudnił się w wybranym przez siebie burdelu jako prostytutka. Szukał miejsca, w którym będzie czuł się dobrze i bezpiecznie. Potrzebował hierarchii, świadomości że jest chroniony i potrzebny. I tak powoli z coraz to nowymi zdarzeniami zaczęła wyłaniać się nam postać młodziutkiego żigolo, który osiągał swoje cele zdobywając serca i ciała kobiet.
Większość sytuacji, które pojawiały się na sesji rozwiązywane było za pomocą erotyki. Dla postaci to był naturalny dodatek pomagający manipulować kobietami od których czegoś chciał - dla mnie ciężka praca w opisanie dokładnie tego co chcę żeby zrobił i w jaki sposób. Niemniej w codzienne kontakty postaci musiałam wplatać drobne gesty, które były fundamentem mojej postaci w osiąganiu celów. Tak więc na porządku dziennym sesji były deklaracje typu "Kiedy ona wyciąga książki, żeby zacząć mnie uczyć siadam koło niej. Staram się zrobić to tak, żeby przesunąć moją dłonią po jej dłoni. Na tyle wyraźnie żeby poczuła, i na tyle delikatnie żeby nie była pewna czy to było celowe, czy niechcący". I o ile tego typu działania wystarczająco często powtarzane, dawkowane i zmieniane sprawdzały się w przypadku młodych, zamkniętych w sobie studentek którym serce szybciej bije na sam widok tak przystojnego i pewnego siebie młodzieńca - o tyle w przypadku kobiet doświadczonych, pewnych siebie czy zwyczajnie nim nie zainteresowanych było to trudniejsze. Postaci nadałam ideologię, według której wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i kierujemy się tymi samymi pierwotnymi instynktami - niektórzy tylko to ukrywamy. Zdaniem Darena każdą osobę da się rozkochać i skłonić do czegokolwiek jedynie za pomocą odpowiednio dawkowanego erotyzmu. Nie ma osób, które nie pragnęłyby spełnienia, trzeba tylko przebić się przez ich własne skrupuły, zobowiązania i moralność, aby dotrzeć do miękkiego środka w którym każdy z nas myśli tylko o spełnieniu seksualnym, czułości i bezpieczeństwie. Mój żigolo lawirował pomiędzy doświadczonymi i poważnymi wdowami, którym nie wypada pragnąć młodzieńca; młodziutkimi i nietkniętymi dziewojami, którym nogi miękły na sam jego widok; profesjonalnymi i zdecydowanymi kobietami, które nawet nie chciały na niego spojrzeć; wiernymi i kochającymi żonami. Uwodził je, kochał, ranił, zwodził i zostawiał. Czasem dla własnych zysków, czasem dla ich dobra, czasem dla kogoś innego. Jedną z kluczowych sytuacji w dotychczasowym życiu postaci było rozkochanie młodej dziewczyny, a po poznaniu bystrego chłopaka dowodzącego gangiem, który w dziewczynie się podkochiwał - zawarcie układu z nim, zranienie dziewczyny w odpowiednim momencie przygotowując wcześniej odpowiedni grunt dla nowego amanta, który zajmie rolę plastra.
I co w całej sytuacji najśmieszniejsze - podczas całej sesji nie było nawet przez chwilę wrażenia kiczu, naciągania, taniości czy sztuczności. Wszystkie reakcje były adekwatne, erotyzm nie był naciągany, opisy były odpowiednie - ani zbyt ogólnikowe, ani zbyt szczegółowe. Zamiast podchodzić do tematu erotyzmu jak do tematu tabu, podeszliśmy do tego jak do każdej innej sytuacji na sesji. Bo skoro dokładnie mogę opisać jak moja postać chwyta przeciwnika i patrząc mu głęboko w oczy przebija jego serce sztyletem, czekając aż umrze jej na rękach - równie dobrze mogę opisać jak gładzi partnerkę po plecach i wchodzi w nią szybko czekając na krzyk bólu lub jęk rozkoszy.