12-10-2007 20:56
Seria niefortunnych zdarzeń
Odsłony: 4
Wracam z centrum i przypatruje się następującym sytuacjom.
1) Korek na ulicy Bukowskiej. Autobus 69 wjeżdża na przystanek 'Szylinga'. Kierowca autobusy zamyka drzwi po wymianie pasażerów na przystanku. Czwórka młodzieńców jednak nagle postanawia sobie wyjść i na siłę otwierają drzwi. W monecie gdy młoda inteligencja puszcza drzwi, te trzaskają z impetem i rozlatuje się szyba. Koniec wycieczki - pasażerowie muszą znaleźć sobie alternatywny transport.
2) Przystanek dalej, wsiadam się do autobusu linii A . Linia A to linia pośpieszna, ergo nie zatrzymującej się na przystanku 'Grodziska'. Kierowca zatrzymuje się na tym przystanku. Obok mnie stoi facet i wali w przycisk otwarcia drzwi, bo postanowił skorzystać z okazji zatrzymania się autobusu na tym przystanku. Jak się okazuje kierowca wypuszcza przednimi drzwiami tylko swojego kolegę i nie lituje się nad pasażerem zainteresowanym opuszczeniem pojazdu (temu, na szczęście, nie przychodzi do głowy rozwiązanie siłowe).
3) Kończę jazdę autobusem. Wysiadam na Marcelińskiej i co widzę. Facet (około 35 lat) przebiega przez ulice między samochodami zostawiając po tamtej stronie syna, który ewidentnie boi się przebiec. Cofnie się po syna i pójdzie z nim przez pasy, pomyślicie. Bynajmniej. Palant drze się przez hałas silników i woła syna, że też przebiegł.
Taki stan rzeczy zastanie tutaj komisja, która przyjedzie ocenić nasze miasto w kwestii organizacji EURO2007. Zdadzą sobie pytanie: "Czy możemy pozwolić, aby bezmózgie yeti organizowały ogólnoeuropejską imprezę sportową?"
1) Korek na ulicy Bukowskiej. Autobus 69 wjeżdża na przystanek 'Szylinga'. Kierowca autobusy zamyka drzwi po wymianie pasażerów na przystanku. Czwórka młodzieńców jednak nagle postanawia sobie wyjść i na siłę otwierają drzwi. W monecie gdy młoda inteligencja puszcza drzwi, te trzaskają z impetem i rozlatuje się szyba. Koniec wycieczki - pasażerowie muszą znaleźć sobie alternatywny transport.
2) Przystanek dalej, wsiadam się do autobusu linii A . Linia A to linia pośpieszna, ergo nie zatrzymującej się na przystanku 'Grodziska'. Kierowca zatrzymuje się na tym przystanku. Obok mnie stoi facet i wali w przycisk otwarcia drzwi, bo postanowił skorzystać z okazji zatrzymania się autobusu na tym przystanku. Jak się okazuje kierowca wypuszcza przednimi drzwiami tylko swojego kolegę i nie lituje się nad pasażerem zainteresowanym opuszczeniem pojazdu (temu, na szczęście, nie przychodzi do głowy rozwiązanie siłowe).
3) Kończę jazdę autobusem. Wysiadam na Marcelińskiej i co widzę. Facet (około 35 lat) przebiega przez ulice między samochodami zostawiając po tamtej stronie syna, który ewidentnie boi się przebiec. Cofnie się po syna i pójdzie z nim przez pasy, pomyślicie. Bynajmniej. Palant drze się przez hałas silników i woła syna, że też przebiegł.
Taki stan rzeczy zastanie tutaj komisja, która przyjedzie ocenić nasze miasto w kwestii organizacji EURO2007. Zdadzą sobie pytanie: "Czy możemy pozwolić, aby bezmózgie yeti organizowały ogólnoeuropejską imprezę sportową?"