» Blog » Serbia #2 - Ludzie
01-09-2008 14:01

Serbia #2 - Ludzie

Odsłony: 445

Serbia #2 - Ludzie
Solą ziemi są ludzie, dlatego naturalną koleją rzeczy jest, że im poświęcę drugą część tej serii, tym bardziej że później powiem trochę o nacjonalizmie i wierze. W dzisiejszych czasach mentalność, sposób myślenia i zachowania Serbów determinują trzy rzeczy: bombardowania NATO z 1999 roku, sprawa niepodległości Kosowa oraz to, co na całym świecie: pieniądze. Dlatego też w Serbii od setek lat ludzie nie zmienili się praktycznie nic, bo też trzeba pamiętać, że niezależnie od okresu, zawsze trwali oni albo w stanie wojny, albo w stanie pokoju między wojnami, przy czym to ostatnie najczęściej wiązało się z brakiem niepodległości (Turcy mieli ich pod swoim panowaniem 400 lat) lub zależnością od innych państw (inne republiki wewnątrz Jugosławii). O tym zaś, że panuje w Serbii bieda nie trzeba nikogo przekonywać. Wystarczy spojrzeć na samochody jeżdżące po ulicach (co druga maszyna to ponad 10-letni stojadin lub yugo, odpowiedniki polskich polonezów i maluchów) i zaniedbane domy, które co najmniej od dekady nie były remontowane i są powszechnie wręcz niedokończone z braku funduszy (brak piętra i otynkowania, wszędzie czysty beton i zbrojenia). Oto skutek sankcji gospodarczych.

Łatwiej zrozumieć serbski – i ogólnie jugosłowiański – temperament, gorącą krew i częstą, na szczęście powoli wygasającą, skłonność do sprawiedliwości typu „ząb za ząb, oko za oko”, gdy się pamięta, że tam nadal obowiązuje cykliczność wydarzeń historycznych: wojna – pokój – okupacja (kolejność dowolna). Serbowie nie cierpią być pod czyimś obcasem i stąd też wynika ich wielka niechęć zarówno do USA (tu możemy mówić o nienawiści; Serbowie uważają Amerykanów za najgorszy naród świata), jak i – surprise surprise – Rosji (w której upatrują kolejnego imperialistę chcącego wykorzystać ich). Co ciekawe, Unia Europejska jest tu widziana zaskakująco dobrze, mimo iż większość jej państw przyznała niepodległość Kosowu. Serbowie, znając przykłady m.in. Polski, zdają sobie sprawę z faktu, że dla ich rolniczego i biednego kraju Unia może być gospodarczym zbawieniem. Większość mojej rodziny mieszka na wsi, ale praktycznie nikt już nie zajmuję się tam rolą (ziemia sprzedana, chlew stoi pusty, traktor rdzewieje w stodole itd.). Nie opłaca się... z braku dopłat do rolnictwa, które niegdyś zapewniało państwo.

Odbiłem nieco tematycznie... Co charakteryzuje Serbów? Są niezwykle rozmowni, przyjacielscy, ekspresywni i przede wszystkim gościnni (poczułem to na własnej skórze). Jeśli wejdziesz do serbskiego domu, nie wyjdziesz z niego bez pełnego brzucha, pęcherza... i, niestety, płuc pełnych dymu papierosowego, bo praktycznie w każdym domu pali przynajmniej jedna osoba, a najczęściej wszystkie. Aha, przy okazji warto dodać, że zjawiskiem powszechnym jest w Serbii sytuacja, gdy dzieci mieszkają u swoich rodziców jeszcze grubo po 30-ce. Mieszkania są tam tak samo drogie, jak w Polsce, co przy trzykrotnie niższych płacach sprawia, że mało kto może sobie nań pozwolić, nawet z kredytem o niższym oprocentowaniu.

„Najważniejsi są sąsiedzi” – to zdanie jest niezbędne dla zrozumienia specyficznego sposobu życia, jaki obowiązuje nie tylko w Serbii, ale też całej ex-Jugosławii, i to wszędzie, także w poniekąd nowoczesnych miastach. Polega to na tym, że sąsiedzi z całej ulicy/bloku bez ustanku krążą od siebie do siebie, bez zaproszenia (co nikomu nie przeszkadza), za to z ogromną dawką życzliwości. Niezbędnym elementem sąsiedzkich wizyt jest kawa parzona po turecku, zazwyczaj piekielnie przesłodzona (jak i też wszystkie jugosłowiańskie ciasta oraz ciastka). Przemysł kawowy jeszcze długo będzie tu zbijał kokosy. I nie, nie ma tu zwyczaju ani przynoszenia w prezencie alkoholu, ani picia go w nadmiernych dawkach. W każdym razie brakuje tu typowej dla polskich miast znieczulicy. Każdy każdego zna, czy to ulica we wsi, czy blok w Belgradzie. Nie ma też – to z kolei typowe dla polskiej wsi – zawiści polegającej na myśleniu „Sąsiad ma nowego poloneza. Pomodlę się do Bozi, żeby go stracił!”. Jest za to bardziej zdrowa, chociaż kosztowniejsza, zawiść typu „Sąsiad ma nowego stojadina. Cholera, też muszę takiego mieć!”.
5
Notka polecana przez: Draker, Kot, Repek, Wojteq
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.