Science Fiction, Fantasy i Horror 75 - omówienie

Autor: Artur 'mr_mond' Nowrot

Science Fiction, Fantasy i Horror 75 - omówienie
Do grudniowego numeru Science Fiction, Fantasy & Horror trafiło sporo tekstów lekkich i humorystycznych, pisanych zarówno przez pisarzy znanych (Maja Lidia Kossakowska i Marcin Mortka), jak i tych, którzy znajdują się u początku pisarskiej drogi. Wszystkie one prezentują niezły poziom, choć wyróżniają się teksty poważniejsze.

Krótką, aczkolwiek treściwą historię smoka kieszonkowego Alicji Pawłowskiej oraz Smoczy urok Marcina Estkowskiego łączy nie tylko występowanie wielkich jaszczurów, ale również podobny humor. W Krótkiej historii (o wcale nie krótkim tytule), wykorzystującej baśniowy motyw smoka strzegącego dziewicy, zwraca uwagę język, łączący archaizującą inwersję ze zgoła współczesnymi, czasami dosadnymi określeniami. Natomiast Smoczy urok, w którym dom wiejskiego czarodzieja kilkakrotnie zostaje spalony przez tytułową bestię, ma zgoła nieoczekiwany przebieg i rubaszną puentę. Oba teksty są niedługie i dostarczają lekkiej rozrywki.

Opowiadanie Szefie, mamy problem Mai Lidii Kossakowskiej przenosi czytelnika do świata znanego z jej najnowszej książki, Grillbaru Galaktyki. Tutaj ironiczny szef kuchni, Hermoso Madrid Ivena, oraz jego podwładni muszą stawić czoła nagłemu wysypowi obcych będących wyraźnym nawiązaniem do pewnego znanego filmu science fiction. Komizm (związany przede wszystkim z wizją zbiurokratyzowanej do granic absurdu Unii Międzygalaktycznej) oddaje tutaj pierwszeństwo wartkiemu, trzymającemu w napięciu opisowi walki z obcymi i ich matką, który jest największą zaletą opowiadania.

Najlepszym humorystycznym tekstem jest, podobnie jak w poprzednim numerze, 1410, czyli kilka słów prawdy o Grunwaldzie Marcina Mortki. Ta "prawda" oznacza przedstawienie wielmożów i rycerzy jako opojów i zabijaków (specjalna wzmianka należy się królowej Jadwidze – megierze z upodobaniem porywającej kolejnych wojaków). W drugiej części opowiadania ukazana zostaje wyprawa pod Grunwald oraz sama bitwa, przypominająca karczemną burdę. Zaletami utworu są narracja oraz dialogi, dowcipne i pełne zabawnych anachronizmów.

Homo dehydrogenatus Konrada Lindego opisuje losy trójki bohaterów zamieszkujących stację badawczą na pozbawionej wody planecie, którzy starają się przeżyć za wszelką cenę – to nieco przerażająca, ale przede wszystkim nostalgiczna i emocjonalna historia o tym, jak wiele człowiek jest w stanie zrobić, by przetrwać, i o godności umierania.

Ucher Macieja Żytowieckiego to kryminał noir rozgrywający się w zaświatach. Główny bohater, cierpiący na amnezję, w zamian za informacje o sobie zgadza się pomóc jednej z potępionych w dokonaniu zemsty. Na uwagę zasługuje wizja świata pozagrobowego, który istnieje tuż obok materialnego, oraz sposób przedstawienia aniołów. Fabuła wydaje się swoistym prologiem do dłuższej historii samego Uchera – na końcu czytelnik, tak jak i sam bohater, poznaje jego imię oraz zbrodnię, jaką popełnił, ale jej motywy wciąż pozostają zagadką.

Narratorka-bohaterka Zwierzęcia Anny Dominiczak opisuje swoją pracę w ośrodku psychiatrycznym i fascynację dość szczególnym pacjentem, która doprowadza do konfrontacji z szefową ośrodka. Realistycznie i szczegółowo przedstawione funkcjonowanie takiej placówki miesza się tutaj z wątkami z pogranicza snu i jawy, oferującymi zupełnie inne spojrzenie na rzeczywistość. Ciekawe postaci (szczególnie Stella, wspomniana szefowa) i subtelność motywów fantastycznych sprawiają, że to w moim odczuciu jeden z najlepszych tekstów tego numeru.

Zwieńczeniem części literackiej są "szorty", czyli zbiór krótkich opowiadań. Można tu znaleźć teksty bardzo zróżnicowane, od grozy, przez western, po humor. Warto wyróżnić komicznego, bawiącego się stereotypami płciowymi Wielkiego Szowinistę Bartłomieja Dzika i świetnie operującego niedomówieniem Fana Marka Adamkiewicza.

Felieton Andrzeja Pilipiuka, przybliżający burzliwe dzieje Wojsławic, można potraktować jako wyjaśnienie słynnego wśród fanów faktu, że autor pisze "Niemcy" małą literą. To skłaniający do refleksji tekst o historii i pamięci. Jarosław Grzędowicz z kolei w nawiązaniu do tekstu Tomasza Kołodziejczaka z poprzedniego numeru wyraża opinię, że dzisiaj trudno byłoby zaistnieć takiej grupie jak Klub Tfurcuf – garstce ludzi zbierających się, by wspólnie czytać i krytykować swoje teksty – i opisuje, z wyraźną nutą nostalgii, różnice w dawniejszej i obecnej sytuacji początkujących literatów. Dariusz Domagalski jest jak zwykle najbliższy fantastyki naukowej: opisuje swoje zetknięcie z Cleverbotem, słynną aplikacją, która zaliczyła Test Turinga, i zastanawia się, jakie świadectwo wystawia ona swoim rozmówcom, którzy aktywnie ją współtworzą. Uzupełnienie działu publicystyki stanowią: bardzo ciekawy tekst Artura Szrejtera, opisujący pogańskie, demoniczne poprzedniczki Świętego Mikołaja, oraz wywiad z Miroslavem Žambochem. Popularny u nas czeski autor pisze o swoich inspiracjach i relacji z polskimi fanami, nie mogło również zabraknąć pytania o najbliższe plany wydawnicze.

Grudniowe wydanie Science Fiction, Fantasy & Horror oferuje bardzo zróżnicowaną treść. Znajdą tutaj coś dla siebie szczególnie miłośnicy humorystycznej fantastyki, ale też tekstów bardziej wyciszonych (jak Homo dehydrogenatus) i poetyckich (Zwierzę). Do tego dochodzi publicystyka na solidnym poziomie. Wszystko to razem sprawia, że po najnowszy numer warto sięgnąć.