» Recenzje » Schizmą rozdarci - David Weber

Schizmą rozdarci - David Weber


wersja do druku

Święta wojna na morzach

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Schizmą rozdarci - David Weber
W recenzjach prozy Ursuli K. Le Guin często można przeczytać, że forma odgrywa w niej minimalną rolę: nieważne czy dana powieść kwalifikowana jest do fantasy, czy science fiction - w obliczu uniwersalnej treści, scenografia schodzi na drugi plan. Byłem szalenie zaskoczony, gdy taka sama myśl przyszła mi do głowy podczas lektury Schizmą rozdartych; tym bardziej, że pierwszy tom cyklu niczego takiego nie zapowiadał.

Korona dalej walczy w pojedynkę z całym światem. Po wielkich zwycięstwach w bitwach w pobliżu Rafy Armagedonu, marynarka wojenna nie ma czasu nawet na chwilę odpoczynku. Charisjańscy wojownicy muszą wyruszyć na morza Schronienia, aby pokazać przeciwnikom, że nie planują poddania się. Szczególnie przestraszeni powinni być hierarchowie Kościoła, którym wydawało się, że zniszczenie Korony będzie bułką z masłem. Jednak dzięki młodemu Caylebowi II i jego niezwykłemu doradcy, Merlinowi Athrawesowi, Charis broni się bez problemu – a szlachta myśli już o przejściu do ofensywy.

Odwołania do Ursuli K. Le Guin w recenzji powieści Davida Webera mogą wydawać się śmieszne tym, którzy chociażby pobieżnie znają twórczość obojga: podczas gdy pisarka uwielbia analizować ludzką postawę i zadawać filozoficzne pytania, pisarz jest znany ze space oper i militarnego science fiction. Jednak kilka szczegółów Schizmą rozdartych sprawia, że porównanie wcale nie jest pozbawione sensu. Po pierwsze: olbrzymia uniwersalność tekstu. Kiedy recenzowałem pierwszy tom, narzekałem, że jest nieokreślony: ni to fantasy, ni to fantastyka naukowa; w drugiej części jednak Weber doskonale wykorzystuje ten fakt i czyni z niego zaletę. Schizmą rozdarci okazują się świetnym melanżem powieści politycznej i tekstu marynistycznego. To właściwa istota tego utworu – a tło, którym rzadziej bywają międzygwiezdne przestrzenie, a częściej morza i pałace Schronienia, stanowi tylko drugi plan.

Za tym idzie drugi fakt, który mnie niesamowicie ucieszył: poruszenie dużo bardziej nietypowych problemów. Weber zagłębia się w sprawy ludzkiej religijności, stosunku do wiary i religii, dotrzymywania wierności sumieniu. Stawia bohaterów w dwóch ekstremalnych sytuacjach: wojny religijnej (i wiążącej się z nią krucjaty) oraz starcia duszy i rozumu. Zaczątki tej pierwszej mieliśmy już w Rafie Armagedonu, ale dopiero tutaj dostrzegamy wszelkie implikacje zerwania Charisu z władzami jedynej słusznej religii. Natomiast odkrywanie faktów z przeszłości Schronienia, które przeczą wszystkiemu, co znają mieszkańcy planety, to całkowicie nowy i bardzo interesujący wątek. Weber nie boi się ukazywać zmian zachodzących w uniwersum i, co ważniejsze, nie ma absolutnie żadnych oporów przed zadawaniem ważnych pytań. Jakie jest miejsce człowieka w świecie, w którym tak bardzo dewaluuje się wartość wiary? Co robić, kiedy ktoś niszczy wszystko to, co definiowało naszą duchowość? Byłem totalnie zszokowany tym, że takie pytania wywołuje lektura fantastyki, bądź co bądź, militarnej.

Wady? Zdarza się, że Weber jakby zapomina o religijnych i moralnych dylematach, które dotykają jego bohaterów. To imponujące, że pisarz dzieli się z czytelnikami tak niezwykłymi refleksjami, ale czasami odpowiedzi, jakie serwuje są po prostu płytkie. Przykład: część mieszkańców Schronienia dowiaduje się, że Kościół zbudowano na fundamentach religii stworzonej przez sztab naukowców, a niektórzy bohaterowie przechodzą nad tym bez zająknięcia. Taka sytuacja wydaje się całkowicie nieprawdopodobna. Poza tym w powieści irytuje jeszcze tylko jedna drobnostka: nazwiska. W poprzedniej recenzji narzekałem już na ten fakt, ale nie sposób, ponownie, przejść nad nim bez komentarza. Lektura pierwszych kilku rozdziałów to mordęga, na która składają się przeplatające nieustannie dwa etapy: akapit tekstu i analiza spisu bohaterów. Dopiero po przeczytaniu solidnego fragmentu byłem w stanie rozpoznawać poszczególne postaci bez większych problemów (drobne, oczywiście, zdarzały się do samego końca).

Schizmą rozdarci to powieść zdecydowanie lepsza niż Rafa Armagedonu. Paradoksalnie, jest dużo bogatsza, mimo że krótsza. Dzięki odwadze Webera, dzięki temu, iż porusza ważkie problemy, dzięki kilku ciekawym myślom – lektura jest prawdziwą przyjemnością. Schizmą rozdarci to jedna z najsmaczniejszych "cegieł", jakie miałem ostatnio okazję pochłonąć.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Schizmą rozdarci (By Schism Rent Asunder)
Cykl: Schronienie
Tom: 2
Autor: David Weber
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt
Wydawca: Poznań
Miejsce wydania: Rebis
Data wydania: 5 kwietnia 2011
Liczba stron: 736
ISBN-13: 978-83-7510-047-1
Cena: 43,90 zł



Czytaj również

Fundamenty wiary
Siła po(d)stępu
- recenzja
Wciąż kocham to, co robię
Potężna forteca - David Weber
Męczący bój
- recenzja
Herezją naznaczeni - David Weber
Jeszcze raz to samo
- recenzja
Wezwanie do walki
Dawno temu w przyszłości
- recenzja

Komentarze


~kawoy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Po wielkich zwycięstwach w bitwach w pobliżu Rafy Armagedonu, marynarka wojenna nie ma siły nawet na chwilę odpoczynku."

Nie ma siły? Nie powinno być nie ma czasu?
07-06-2011 07:18
baczko
   
Ocena:
0
Poprawione
07-06-2011 12:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.