Sabriel - Garth Nix

W krainie niespokojnych zmarłych

Autor: Wojciech 'Wojteq' Popek

Sabriel - Garth Nix
Wydawnictwo Literackie słusznie postanowiło wzbogacić polski rynek książkowy trylogią fantasty autorstwa australijskiego pisarza Gartha Nixa. Pierwszy tom nosi tytuł Sabriel. Cytaty na tylnej okładce powiadamiają przyszłego nabywcę o niezwykłej wartości tej książki. Nauczyłem się sceptycznie podchodzić do takich chwytów. Wiele gniotów zajmuje miejsce w mojej biblioteczce tylko dlatego, że dałem się zwieść takim podstępom. Wróćmy jednakże do Sabriel.

Powieść opowiada historię dziewczyny imieniem Sabriel, której matka umiera podczas porodu, ojciec zaś jest arcymagiem o znacznej mocy. Sabriel zostaje wysłana do szkoły, gdzie może rozwijać swe wrodzone umiejętności, sam arcymag odwiedza ją rzadko, ale regularnie. Pewnego dnia rodziciel nie zjawia się, w zamian przysyłając stworzenie cienia pochodzące z krainy umarłych. Razem z nim przybywa pas z dzwonkami, które są oznaką profesji nekromantów – ludzi zajmujących się magią śmierci. Stworzenie przekazuje również wieść o zaginięciu ojca. Reakcja jest łatwa do przewidzenia - Sabriel wyrusza w długą i obfitującą w niebezpieczeństwa wyprawę ratunkową do Starego Królestwa. W drodze dowiaduje się, że jest spadkobierczynią szczególnego "rodzaju" magów znanych wszędzie pod nazwą Abhorsenów, którzy zajmują się układaniem do spoczynku wszelkich nienaturalnie aktywnych umarłych.

Początek wydaje się do znudzenia oklepany. To na szczęście tylko pozory. Garth Nix wprowadza czytelnika w magiczny świat kontrastu – południe kontynentu to rzeczywistość podobna do naszej – elektryczność, broń palna i środki masowego przekazu. Słowem – teraźniejszość. Natomiast północ to wspomniane już wcześniej Stare Królestwo. Jest to miejsce, gdzie technika zawodzi, elektryczność jest tylko pustym słowem, zaś wszystkim rządzi wszechobecny Kodeks. Ta magiczna esencja spajaja świat, rządzi nim, a także pozwala wszystkim magom Kodeksu kształtować go w zaklęcia. Ten niezwykły melanż przykuł mnie do tej książki niczym łańcuch, zaś opis strefy granicznej między tymi dwoma światami to mistrzostwo. Straż graniczna to dziwna mieszanka zwykłych żołnierzy i magów Kodeksu. Obok pistoletów i strzelb noszą oni przy bokach miecze i topory, zaś na mundury zakładają płytowe zbroje.

Dotychczas w literaturze fantasty nie spotkałem się z tak oryginalną mieszanką. Garth Nix na każdym kroku zaskakuje. Jego opisy świata umarłych jako płynącej rzeki, działania Zmarłych tak bardzo pożądających życia, że aż zdolnych do atakowania ludzi są niezwykle sugestywne, a system działania magii przywodzi mi na myśl Czarnoksiężnika z Archipelagu autorstwa Urszuli K. Le Guin. Porównanie z tym klasykiem literatury fantasty jest nieprzypadkowe. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku zachwyciła mnie oryginalność świata. Magia według Le Guin to nazywanie wszystkiego prawdziwymi imionami w pradawnej mowie tworzenia. Garth Nix pokazuje magię jako szereg znaków Kodeksu. Każda istota, każde zaklęcie to kombinacja tychże.

Właściwie nie jestem w stanie znaleźć w tym dziele żadnych słabych stron. Wartka akcja, barwne postaci i zaskakujące zakończenie to niewątpliwe atuty tej książki. Jedyna wada, jaka mi teraz przychodzi na myśl to fakt, że jest ona za krótka. No i jeszcze to, że na drugą część zatytułowaną Lirael musiałem czekać przeszło dwa i pół miesiąca. Ale to już nie jest wina autora.

Gorąco polecam wszystkim tę pozycję. Znalazłem w niej kawałek porządnej rozrywki z dużą dozą oryginalności, która powoli staje się deficytowym towarem na polskim rynku książki.