» Blog » Różnice w mentalności Anglików i Polaków
20-09-2010 01:23

Różnice w mentalności Anglików i Polaków

W działach: Emigracja, UK dla opornych | Odsłony: 7235

Różnice w mentalności Anglików i Polaków
Witam ponownie.

Miałem plan każdego tygodnia publikować jakąś jedną ciekawostkę o Wielkiej Brytanii ale jak widać najwyraźniej nie jest tutaj aż tak ciekawie albo ja za mało wychodzę. Postaram się poprawić i publikować częściej choć nie mogę nikomu obiecać regularności.

Dziś będzie o różnicach między moralnością Polską i Angielską oraz o tym skąd moim zdaniem te różnice się wzięły. Dodam do każdej z różnic, który sposób myślenia uważam za lepszy i warty naśladowania.

Na początek może jednak zastanówmy się jakie zachowania uważa się w obu kulturach za społecznie nieakceptowalne. Można raczej spokojnie stwierdzić, że niemal każde zachodnie społeczeństwo wyznaje zasadę "nie rób drugiemu co tobie nie miłe. Dlatego w żadnym społeczeństwie w Europie pobicie, włamanie, morderstwo czy poniżanie drugiego człowieka nie będzie społecznie akceptowalne i tutaj nie ma wyjątków.

Problemy zatrzymają się tam gdzie nie dochodzi do bezpośredniej krzywdy u drugiego człowieka. Na początek wyobraźmy sobie sytuację, że pracujemy w sporej firmie w Polsce wręcz w molochu zatrudniającym tysiące ludzi. Dla przeciętnego Polaka nie jest czynem moralnie nagnanym wykorzystanie zasobów tej firmy do swoich zysków. Potrzebujemy skserować kilka stron notatek na studia, po co płacić za ksero skoro pracujemy w tej firmie na poligrafii. Inna sytuacja pracujemy w fabryce cementu, wyniesienie kilku kilogramów z produkowanych kilkunastu ton dziennie też nie jest zbyt dużym wykroczeniem. Gdyby narysować sobie oś moralności i jako minimum ustawić zbrodnie przeciw ludzkości a jako maksimum działalność charytatywną to powyższe zachowania znalazły by się gdzieś na poziomie przekroczenia prędkości o kilka kilometrów czyli nie powinno się tego robić ale człowiek, który to zrobi nie dostaje automatycznie etykietki ZŁY i raczej nikt z tego powodu nie przestanie z nim rozmawiać..

Z angielskiego punktu widzenia na tej samej osi, powyższe zachowania stoją mniej więcej na poziomie kradzieży czegoś ze sklepu. Czyli taka osoba dostaje etykietkę ZŁEGO i jest napiętnowana przez społeczeństwo.

Moim zdaniem różnica taka wynika z tego, że za komuny w Polsce nie było wielu rzeczy dostępnych i nasi dziadkowie i ojcowie musieli wykorzystywać nadarzającą się okazję, żeby zdobyć niektóre dobra. Ludzi takich uznawano za zaradnych i sprytnych, a my obserwując naszych rodziców powielamy te wzorce. Minie jeszcze sporo czasu zanim to się zmieni ale mam nadzieję, że zmieni się już nie długo. Brak dostępu do towarów i usług już dawno nie jest wymówką i teraz to moim zdaniem tak jak uważają Anglicy normalna kradzież.

Teraz coś z zupełnie innej beczki. Rozwiązywanie konfliktów w grupie w Polsce i w Anglii. Polak przychodzi do pracy i przez swoją nieuwagę, niechcący potrącił współpracownika. Kolega jest trochę zbyt porywczy i w nerwach krzyczy „Uważaj jak [cenzura] chodzisz debilu”. W takiej sytuacji umysł Polaka rozpatruje 3 opcje:

1.Odpowiedzieć coś w podobnym tonie i zakrzyczeć tamtego faceta
2.Powiedzieć „przepraszam” i szybko ulotnić się z miejsca zdarzenia.
3.Postarać się załagodzić sytuacje wyjaśniając, że przecież nic się nie stało i nie ma potrzeby do nerwów.

Anglik w podobnej sytuacji w pracy widzi tylko jedno możliwe rozwiązane. Bez słowa udaje się do managera i zgłasza oficjalne zażalenie na współpracownika. Nikogo to nie dziwi i nikt do niego nie ma pretensji, ba nawet osoba zgłoszona nie rozpatruje tego jako ataku na swoją osobę. Polakowi nie przyjdzie to nawet przez myśl. Gdyby tak zrobił następnego dnia w pracy miałby istne piekło nikt by z nim nie gadał i każdy podkładałby mu świnie na każdym kroku.

Dzieje się tak dlatego, że zarówno za komuny jak i wcześniej podczas Drugiej Wojny Światowej zgłoszenie kogoś do władzy mogło oznaczać wyrok śmierci lub w najlepszym wypadku więzienie. Współpraca z państwem, które było jedynym pracodawcą w tamtym okresie była uznawana za zdradę i kolaboranctwo przez co była ZŁA. Do dziś zostaje u nas przeświadczenie, że skarżenie jest złe, przypomina nam o tym pani w szkole upominając, że nie ładnie skarżyć na kolegów czy rodzice w domu.

Mimo wszystko uważam, że te lata komuny nauczyły nas rozwiązywać konflikty samodzielnie. Pracuję w policji jako wolontariusz i policja zapewnia mi kilkanaście godzin rocznie konsultacji dla par gdybym chciał skorzystać za darmo. W tym kraju ludzie nie potrafią rozwiązywać swoich problemów bez udziału osób trzecich. Oczywiście wiem, że są tacy co potrafią ale mówię tutaj o ogóle społeczeństwa a nie o wyjątkach.

Na razie tyle będzie jeszcze dużo więcej różnic w następnych odcinkach, bo jest to temat nad którym dużo ostatnio myślę.

Komentarze


27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+8
"komuny w Polsce nie było wielu rzeczy dostępnych i nasi dziadkowie i ojcowie musieli wykorzystywać nadarzającą się okazję, żeby zdobyć niektóre dobra"

Dochodzi jeszcze element tego, że skoro wszystko było państwowe, a ludzie nie lubili Państwa, to okradając Państwo byłeś spoko gościem, bo przez to krzywdziłeś komuchów. Tym bardziej nikt za złe tego nie brał.

Fajna notka, ale rozglądaj się za literówkami. Jak w "czynem moralnie nagnanym".
20-09-2010 05:54
von Mansfeld
   
Ocena:
+2
Jestem zdania, że okres socrealizmu w Polsce (bo o komunizmie w Polsce można mówić co najwyżej w latach 1945-1956), jak i okres IIWŚ, tylko utrwalił tą mentalność utworzoną już w pierwszej połowie XIX wieku. Jak każdy wie, wtedy Polska była rozdzielona przez trzech zaborców. Wtedy to takie "drobne kradzieże" były uznawane za przejaw zaradności oraz "walki z zaborcą" (Małe Sabotaże w drugiej wojnie światowej były czystym powieleniem "wieloletniej tradycji). Potem "rządził Piłsudski" - kolejny dobry powód.

Gdyby dorzucić sarmatyzm polski, okazuje się, że takie "drobne kradzieże" to z grubsza ujmując "tradycja narodowa od XVI wieku".

Dzisiaj świadczy to jedynie o hipokryzji społeczeństwa, także politycznej: okradają państwo, a sami niejako wybierają "tych, których należy potem okradać w ramach ich zwalczania". A nauczycielski wątek o nieskarżeniu tylko informuje, że personel pedagogiczny wręcz marzy o powrocie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, tak radosnej jak za Gierka.
20-09-2010 07:33
chimera
   
Ocena:
+1
@Navarro

Dzięki za informację. Patrz, pracując od wielu lat jako nauczyciel, jakoś tego nie zauważyłem. No ale obecnie modnie jest powtarzać bzdury o nauczycielach, na przykład, że zarabiają przeciętnie ponad 4000, albo taką jak twoja.
20-09-2010 08:53
von Mansfeld
   
Ocena:
0
@Chimera

Nawiązuję bardziej do starszego personelu, z którym miałem do czynienia jako uczeń, oraz jako... wnuk (nauczycielki; w zasadzie moja matka także była przez krótki okres czasu nauczycielką). Wiem z grubsza, jak mało zarabiają nauczyciele, zdaję sobie sprawę z tego że ten zawód jest znacznie cięższy niż się wydaje pozorne. Niemniej, te narzekania o "gorszej młodzieży niż za PRLu" oraz "Za PRLu było lepiej" wywodzą się - także (ale nie "tylko") - z powodu niezmiennej mentalności, w tym "zatrzymaniu się psychospołecznie w czasie", podczas gdy minęło 21 lat. Acz to zupelnie inny temat-morze, niż notki blogowej Feniksa.

20-09-2010 09:09
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Osoba trzecia to mediator, a nie rozwiazanie problemow - przez osobe trzecia w wielu przypadkach jest mozliwa komunikacja, ktorej nie ma miedzy dwiema osobami. To jest - zreszta bardzo sensowna - przycyzna istnienia roznego rodzaju poradni i komuna nie ma z tym nic wspolnego. W Polsce brakuje swiadomosci na temat uzytecznosci mediacji.

A co dor eszty, to rowniez przeceniasz PRL - Polacy to chamy i zlodzieje i taka jest prawda.
20-09-2010 09:36
earl
   
Ocena:
+5
Odniosę się do kwestii kradzieży w notce Feniksa:

Jest takie powiedzenie: "Jak kochać to księcia, jak kraść to miliony". Innymi słowy - ci, którzy zagrabią wielkie bogactwa często nie są pociągani do odpowiedzialności, przeciwnie - zyskują wielki szacunek i respekt wśród innych, bo zdobyli wielką potęgę i siłę i każdy musi się z nimi liczyć. Takimi złodziejami i łupieżcami są m.in. Anglicy, przez wieki grabiący inne ludy. Nic więc dziwnego, że nie musieli siebie wzajemnie okradać (chociaż i tak to błędne generalizowanie). I takie kanalie, które wzbogaciły się na ludzkiej krzywdzie i cierpieniu pokazują innym ludom, tym, których okradali i rabowali, jacy to oni są cacy: mili, sprawiedliwi, uczciwi, natomiast złodziejami są ci inni.

Podobna zresztą jest mentalność Niemców - jak Polacy kradną im samochody, to są źli i paskudni. Ale jak oni sami w czasie wojen różnych grabili dzieła sztuki, klejnoty, maszyny czy żywność to było wszystko OK. Mentalność obłudników i hipokrytów.

@ Chimera

"No ale obecnie modnie jest powtarzać bzdury o nauczycielach, na przykład, że zarabiają przeciętnie ponad 4000, albo taką jak twoja".

Od 8 lat pracuję w zawodzie nauczycielskim i nigdy nie spotkałem się z zarzutem, że zarabiamy za dużo, tyle, ile napisałeś. Natomiast spotykałem się z zarzutami innego rodzaju - mianowicie, że my niewiele robimy, bo cóż to jest 18 godzin tygodniowo dla nauczycieli szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich oraz 240 godzin rocznie zajęć dla nauczycieli akademickich przy 40-godzinnym tygodniu pracy innych branź. Ci, co tak mówią, zapominają o jednym - że te godziny to jedynie praca dydaktyczna, za którą otrzymujemy pieniądze. Natomiast nikt nie zmierzy czasu, który poświęcamy na szkolenia, kursy, badania naukowe, konferencje, konspekty i artykuły naukowe, konsultacje. Gdyby to wszystko zsumowac, to wyszłoby, że tydzień pracy nauczyciela ma nawet i 50 godzin albo i więcej.

@ Laveris

"Niemniej, te narzekania o "gorszej młodzieży niż za PRLu" oraz "Za PRLu było lepiej" wywodzą się - także (ale nie "tylko") - z powodu niezmiennej mentalności, w tym "zatrzymaniu się psychospołecznie w czasie", podczas gdy minęło 21 lat".

Myślę, że chodzi tutaj o zasadę "starych dobrych czasów". To, co było kiedyś i już nie wróci, z reguły wspominane jest z nostalgią. Dlaczego? Otóż dlatego, że byliśmy młodzi, piękni, pełni energii a dzisiaj już i lata nie te, i zdrowie szwankuje, i bliżej nam do końca niż dalej, o czym też musimy pamiętać. Zaś stwierdzenia: "Kiedyś młodzież była lepsza" są stare jak świat - już Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" słowami Podkomorzego przeciwstawiał niewychowanie młodych mężczyzn z początku XIX wieku temu, kim była młodzież za czasów jego młodości. A gdyby tak poszukać, to tych przykładów znalazłoby się bez liku.
20-09-2010 10:09
Feniks
   
Ocena:
+4
~ Nie nazwałbym żadnej nacji chamami i złodziejami. No chyba, że jako Polak uważasz się za chama i złodzieja, bo ja się za taką osobę nie uważa. Zresztą częstym pytaniem w Anglii jest "Wiesz Maciej my nie lubimy Francuzów i Niemców, a kogo nienawidzą Polacy poza innymi Polakami"

Wciąż uważam, że problemy powinno rozwiązywać się między sobą, a mediacja jest la naprawdę trudnych spraw, a nie byle sprzeczki w pracy.
20-09-2010 10:21
earl
   
Ocena:
0
@ Feniks

1) Kogo nazwałem chamem i gdzie?
2) Jeśli ktoś kradnie, to mam prawo nazywać go złodziejem. A w przypadku Anglików i Niemców sama historia o tym świadczy.
20-09-2010 10:24
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Socrealizm to bardziej prąd kulturowy i artystyczny, niż polityczny.
20-09-2010 10:39
von Mansfeld
   
Ocena:
0
@earl

Dobrze, że podkreślasz te fakty historyczne. Lecz dokładnie to, co piszesz, można powiedzieć wobec Szwedów (za Potopu okradli nas z dzieł sztuki), Rosjan (niemalże od XVIII wieku regularnie nas okradają), Czechów (ciało św. Wojciecha? Wiem, że to nadmuchana religijna sprawa, ale "jednak"), Hiszpanów (nie dość że przywieżli do obu Ameryk wszystkie europejskie zakaźne choróbstwa, to wywieźli tony złota, od których zaliczyli później kilkanaście bankructw), Portugalczyków (Indie, Ormuz, Brazylia), Turków (XIV-XX wiek, czyli Imperium Ottomańskie). Nawet Polacy co nieco okradali inne narody (dlaczego wybuchały bunty kozackie i ukraińskie?)

A odnośnie wątku młodości nauczycieli: dokładnie o to mi chodziło. :-)

20-09-2010 10:40
Feniks
   
Ocena:
0
@ earl

Moja wypowiedź dotyczyła pana anonima który pisał.

"A co dor eszty, to rowniez przeceniasz PRL - Polacy to chamy i zlodzieje i taka jest prawda."

20-09-2010 10:46
earl
   
Ocena:
+1
@ Laveris

Masz całkowitą rację, że każdemu narodowi można przypisać różne kradzieże. Natomiast chodziło mi o coś innego - o to, że przedstawia się Anglików czy Niemców jako ludzi uczciwych i praworządnych (w przeciwieństwie do m.in. Polaków, Rosjan czy Ukraińców), zapominając, że te narody prowadziły grabieże na światową skalę, więc takie ukazywanie ich wizerunku jest sprzeczne z prawdą.

Co do Polaków - myślę, że bardziej adekwatnym przykładem byłoby złupienie Rosji w czasie wielkich smut oraz Czech i Węgier w pierwszym okresie wojny 30-letniej (lisowczycy). Prześladowanie bowiem Kozaków należy potraktować nie jako sprawę narodową ale sprawę społeczną Rzeczypospolitej, gdyż Kozacy nie czuli się (jeszcze) odrębną nacją.

@ Aureus

Jeśli chciałbyś zapoznać się ze sztuką socrealistyczną to polecam Muzeum-Pałac Zamoyskich w Kozłówce, gdzie wystawione są eksponaty należące do tego nurtu.

@ Feniks

Przepraszam, nie zauważyłem. Nie zwracam z reguły uwagi na wypowiedzi anonimów, nie biorących odpowiedzialności za swoje słowa, więc przeoczyłem tę wypowiedź.
20-09-2010 10:54
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzięki, earlu, nie wiedziałem o takim muzeum.

Szczerze mówiąc, całkiem nieźle "się znam", jak na amatora, na tym nurcie. Studia. : )
20-09-2010 11:01
Kumo
   
Ocena:
+1
@earl:
Drobna uwaga: rabowanie Polski przez hitlerowców było elementem wojennej "polityki" (tak jak wywożenie irackiej ropy za bezcen), a kradzieże samochodów to dążenie do indywidualnego zysku. Rabunki w czasie wojny są traktowane nieco inaczej. Poza tym, ile majątku zostało tuz po wojnie rozszabrowane przez samych Polaków?

A co do "chamów i złodziei": obawiam się, że faktycznie zaszkodziła tu IIWŚ i PRL. Wojna - bo straciliśmy ludzi wykształconych i kulturalnych; mało kto mógł później rozpowszechniać moralność i kulturę. PRL - bo:
a)cwaniactwo i złodziejstwo - "komuniści", którzy podobno "starali się i starają nadal zniszczyć Polskę i Polaków" to moim zdaniem zwykła banda kombinatorów i spryciarzy, którzy zawsze starali się przede wszystkim nachapać. PRL po prostu im to umożliwił.
b) promowanie tępoty i ograniczenia - idealnych kandydatów na stanowiska władzy określano jako "BMW" - "Bierny, Mierny, Wierny".
c) uczciwość była właściwie drogą do porażki - oznaczała zarabianie żałosnej pensji i czekanie, aż partia łaskawie przydzieli mieszkanie/samochód. Żeby jakoś ustawić sobie życie, potrzebne było kombinowanie, podkradanie "wspólnej" własności, układy. Ewentualnie pracę na własny rachunek (co też często wiązało się z kombinowaniem i układami), a wtedy władza robiła wszystko, żeby z takiego "prywaciarza" zrobić przestępcę i oszusta.
Z drugiej strony - nie trzeba było się wysilać, przejmować jakością własnej pracy, starać - bo nic się z tego nie miało...
d) prosta zasada: jeśli coś jest wspólne, to jest niczyje i można sobie wziąć.
20-09-2010 14:32
~Chrzescijanin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ja czytałem o innych powodach różnic kulturowych, opartych na tradycji religjinej. W Anglii kulturę ukształtował u podstaw protestantyzm a w Polsce katolizycm.

W protestantyzmie uważa się, że chrześcijanin jest nawrócony przez Pana Jezusa, "na zawsze" i staje się "świętym", żyjącym na świecie dowodem na to, że Jezus zmienia "na lepsze". Jednych Jezus "wybiera" innych "nie". Ci "niewybrani" są ze wspólnoty chrześcijan wykluczani. Dlatego prawa w Anglii i np. Szwecji i Holandii są dużo surowsze - jeden najmniejszy dowód, że nie jest się "święty" oznacza, że jest się ZŁY. Za to w tamtych krajach wszyscy sobie z góry ufają (i np. zostawiają czasem otwarte samochody na ulicy).

W katolicyzmie wszyscy z grubsza są uznawani za ZŁYch, których Jezus za życia oczyszcza z grzechów przez instytucję kościoła. Dlatego Polacy i np. Włosi i Francuzi są bardziej skłonni do korupcji i drobnych przestępstw i odstępstw od ustalonych zasad, bo w ich kulturze się przyjęło, że małe grzeszki można "wyczyścić" przez spowiedź i "żal za grzechy". Za to wszyscy wiedzą, że skoro takie coś jest uznawane za normę to trzeba się przed innymi zabezpieczać.

Komunizm pewnie jednak też odgrywa tu jakąś rolę. Np. IMO Niemcy ze wschodu i zachodu różnią się mentalnie, ci wschodni są bardziej jak Polacy (nie żeby to było dobre dla nas).
20-09-2010 21:25
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Chrześcijaninie, głupoty gadasz. W Anglii protestantyzm tak, ale anglikański. Anglikanizm dogmatyką od katolicyzmu róźni się tyle, co wymowa warszawska od poznańsko-krakowskiej.

Dogmatyka predystynacyjna natomiast charakteryzuje kalwinizm i pochodne, czyli na przykład Szkotów z dwa wieki temu.

Jako baptysta też wierzę, że wiara w nauki mesjasza uczyniła mnie świętą i zbawiła mnie, jednak nie znaczy to, że nie czynię grzechów. Przedstawiasz tutaj typowe dla współczesnego Polaka niezrozumienie słowa "święty" - zajrzyj do pierwszego lepszego słownika teologii katolickiej lub chrześcijańskiej, a przekonasz się, że "świętość" nie znaczy "pozbawiony wad", tylko "poświęcony Bogu / wierzący" i kilka innych, zależnie od kontekstu.

Właściwie patrząc na nauki luterańskie i postluterańskie (jako baptysta należę do nurtu postluterańskiego) wprost o wiele bardziej zdaje się, że to my powinniśmy być bardziej chętni do "drobnych grzeszków" (coś takiego nie istnieje, ale posługuję się Twoim terminem), gdyż Bóg nam wszystko wybacza, a to katolicy powinni trząść portkami, bo są rozliczani za każdy czyn i nigdy nie wiedzą, czy pójdą do nieba. Ten akapit reprezentuje tak samo ułomną gdybologię, jak Twoja wypowiedź - do prawdy ma się nijak, ale "co tam Arystoteles, pod prysznicem pomyślałem, że".

W ogóle wątek religijny bym tutaj odłożył na bok, gdyż zawsze będzie dotyczył tego, kto i jak rozumie konkretny wyciąg z Pism. Jeżeli nie ogarniamy nawet wątku wpływu nauk socjalistycznych na społeczeństwo, nie zataczajmy coraz szerszych kręgów.

Ale to słowo "świętość" sobie sprawdź. Warto. Różne fragmenty Biblii zaczynają mieć wtedy sens. ; ) Jeżeli nie masz żadnego słownika a z jakiegoś powodu nie masz dostępu do biblioteki, mogę poszukać na dysku materiałów, jakie zbierałem do jednej pracy zaliczeniowej.
21-09-2010 06:09
Feniks
   
Ocena:
+1
Ja bym chcial jeszcze dodac, ze w kraju gdzie ateizm jest najbardziej "powszechna" wiara argumentacja o wplywie religii nie ma sensu. Do tego ci nasi katolicy tez sa jacy sa, wiec watpie ze ktos kto nie chodzi do kosciola i popelnia grzech smiertelny raczej nie bedzie sie przejmowal malymi grzeszkami.
21-09-2010 08:03
~Misiołak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W kwestii podbierania pracodawcy zwróciłbym uwagę jeszcze na jeden aspekt, również poniekąd wynikający z naleciałości historycznych.
W Polsce szef to SZEF - instytucja sama w sobie, ikona, przed którą należy bić pokłony.
W UK 'budowanie drużyny' nie jest tylko pustym sloganem, a szef to człowiek, z którym można swobodnie pogadać.
Łatwiej usprawiedliwić okradanie bezdusznego, zdystansowanego nadzorcy niż okradanie kumpla.
22-09-2010 18:20
~Olafen

Użytkownik niezarejestrowany
    Różnice w mentalności Anglików i Polaków
Ocena:
+1
Myślę że podstawowym formatorem społeczeństwa jest historia, edukacja, kultura, religia. Młody człowiek w wieku kiedy jest wrażliwy na relację i optymalnie otwarty na doświadczenia chce naśladować ludzi którzy niosą z sobą idee, wartości, inspiracje. Najważniejszymi punktami które mogą jeszcze go ukierunkować jest rodzina, nauczyciele, duchowni. Człowiek usamodzielniający się powinien mieć już uformowany, silny kręgosłup. Nawet, nie widząc ciekawej przyszłości, powinien pamiętać o swojej godności. Przeciętny "obywatel" nie jest odpowiedzialny za politykę ludzi znajdujących się u sterów państwa. Nie powinniśmy usprawiedliwiać się czyimiś błędami, ale sami formować soją postawą swój kręgosłup i otoczenia
06-07-2011 09:56
~uuu

Użytkownik niezarejestrowany
    ...
Ocena:
0
Polska to dno a Anglia to coś, zanim Polska dojdzie do takiego poziomu jak Anglicy to miną wieki!!!!!!!!
06-05-2013 14:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.