» Recenzje » Rozbitkowie na Darkoverze, Królowa Burzy - Marion Zimmer Bradley

Rozbitkowie na Darkoverze, Królowa Burzy - Marion Zimmer Bradley


wersja do druku

1000 lat minęło jak jeden dzień

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Rozbitkowie na Darkoverze, Królowa Burzy - Marion Zimmer Bradley
Marion Zimmer Bradley dorobek pisarski ma niezwykle bogaty, lecz nad Wisłą znany wybiórczo. W Polsce kojarzona jest głównie jako autorka Mgieł Avalonu, uznanych przez Andrzeja Sapkowskiego za jedną z najważniejszych powieści fantasy. Cykl Darkover nie doczekał się takiej pochwały, ale ponowne wydanie dwóch pierwszych jego tomów pozwoli czytelnikom samodzielnie wyrobić sobie zdanie. Ta recenzja zaś spróbuje podpowiedzieć, czy warto podejmować ten wysiłek.

Na początek jednak trzeba zaznaczyć, że Rozbitkowie na Darkoverze i Królowa Burzy bardzo różnią się od siebie. Stanowią one, co prawda, dwie pierwsze części cyklu (pod względem chronologii fabularnej, która w późniejszych częściach robi się niezwykle skomplikowana i... sprzeczna), ale nie dość, że dzieli je znaczny dystans czasu, to pierwsza jest w zasadzie science fiction, a drugiej znacznie bliżej do fantasy, gdyż z powodu zaniku technologii przenosimy się w czasy zbliżone do naszego średniowiecza. Wszystko zaczyna się od katastrofy – rozbicia się statku kolonizacyjnego, który pod koniec XXI wieku wyruszył z Ziemi, aby pomóc w kolonizacji jednej z planet. Rozbitkowie na Darkoverze skupiają się na przedstawieniu pierwszego kontaktu z planetą, jej tajemniczymi właściwościami, a także na pokazaniu dynamiki związków międzyludzkich, które ulegają znacznym przekształceniom w obliczu konieczności pozostania na planecie. Kolonia w zasadzie nie jest nękana przez dramatyczne zagrożenia – największą bolączkę stanowią zbliżająca się ostra zima oraz konieczność odnowienia zapasów. W Królowej burzy przenosimy się około tysiąc lat w przyszłość – do czasów, gdy rozbitkowie zostali niemal zapomniani, a pierwotna społeczność przekształciła się w feudalne królestwo.

Elementem, który pozytywnie wyróżnia fabułę Rozbitków... jest przedstawienie wpływu właściwości planety na kolonistów, a także szybko rodzące się podziały społeczne. Poza tym nie ma tu elementów, które wyróżniałyby tę książkę spośród wielu opowiadających o kosmicznej kolonizacji. W dodatku daje się w pewnym stopniu odczuć, że książka jest zakorzeniona w latach 70. poprzedniego wieku. Mamy tu, przykładowo, grupę proekologicznych kolonistów, którzy do wszystkich zwracają się per "człowieku", niczym stereotypowi hipisi. Do tego autorka w dziwny sposób gnębi żeńskie bohaterki, które ze wszystkich sił chcą udowodnić swą równość z mężczyznami, lecz robią często na opak, na przykład próbując wykazać większą siłę fizyczną. Jest to tym bardziej dziwne, że autorka jest znana z feministycznych poglądów. Mężczyznom jednak też się oberwało, gdyż wykazują skłonność do szowinistycznych uwag. Nie za dobrze jest także z integralnością fabuły – brakuje to wątku głównego, wokół którego obracałaby się akcja.

Akcja Królowej Burzy skupia się na konfliktach rodzinnych dwóch rodów obdarzonych laran. Sytuacja polityczna staje się bardzo napięta, gdyż król bliski jest śmierci, a szansa jego potomka na sukcesję budzi wątpliwości. W dodatku na północy w siłę rosną Ridenow, nie będący częścią dominiów. Sprawia to, że pomiędzy szlacheckimi rodami dochodzi do wielu, zarówno otwartych jak i zakulisowych starć. Głównym bohaterem jest Allart, który z powodu odmiany jasnowidzenia, ukazującej wiele potencjalnych przyszłości, popadł w depresję i udał się na odosobnienie do klasztoru. Chętnie spędziłby tam resztę życia, lecz polityczne zawirowania sprawiają, że ojciec upomina się o niego. Centralną postacią drugiego rodu jest Dorylis, dziewczyna obdarzona niezwykle silnymi umiejętnościami psionicznymi, związanym z kontrolowaniem burz. I to właśnie laran jest tu kluczowym elementem – zapędy darkoverskiej szlachty sprawiły, że dar stał się przekleństwem.

Zdecydowanie in plus wyróżniają się bohaterowie, a zwłaszcza to, że, poza dwoma przypadkami, nie ma tu wyraźnych czarnych charakterów. Niektóre postacie podejmują fatalne decyzje, lecz z pobudek odpowiednich dla tych czasów, a wiele złego wyrządzają także osoby zdecydowanie szlachetne. Autorka bardzo dobrze pokazała konflikty wewnętrzne bohaterów, którzy bez przerwy muszą wybierać pomiędzy dobrem swoim, a dobrem rodu czy królestwa. Decyzje te są bolesne, gdyż wyższa konieczność często sprowadza osobiste tragedie – Allart musi wybierać pomiędzy spokojem ducha a rodzinnymi powinnościami, pomiędzy miłością do kobiety a przysięgą złożoną bratu. Podobnie jak z postaciami – trudno tu o jednoznacznie dobre lub złe wybory. Momentami jednak można odnieść wrażenie, że autorka zbyt wiele miejsca poświęca wewnętrznym rozterkom bohaterów, lecz dotyczy to głównie Allarta. Jego jasnowidzenie nie pokazuje mu jednej przyszłości, lecz wiele prawdopodobnych – dostrzega więc zagrożenie na każdym kroku i nie jest pewny żadnego działania przez co staje się niezdecydowany i irytujący. Na nerwy potrafi też działać rozpieszczona Dorylis, która w gniewie stanowi zagrożenie nawet dla bliskich, lecz jej los jest tragiczny. Potężne umiejętności będące efektem chowu wsobnego wymuszają na niej stawienie czoła problemom nieprzystającym do jej wieku.

Obie powieści cierpią nieco z powodu dużej ilości narratorów – przeskoki są liczne i czasem słabo sygnalizowane. Z jednej strony pozwala to spojrzeć na wydarzenia z wielu stron, lecz z drugiej niepotrzebnie zaburza płynność fabularną. Szkoda, że wątek rdzennych mieszkańców Darkoveru, zamieszkujących planetę przed przybyciem kolonistów, został w obu przypadkach znacznie ograniczony. Ma to pewne uzasadnienie fabularne, lecz marginalne potraktowanie w pierwszej części cyklu i niemal zupełna nieobecność w drugiej i tak dziwią. Zdecydowane różnice można wskazać w zakresie zakończeń. Finał Królowej burzy utrzymany jest w klimacie książki – niby pozytywny, ale nie do końca i nie dla wszystkich; zamyka też główne wątki. Nie można tego niestety powiedzieć o Rozbitkach…, których zakończenie jest mało wyraziste – brak efektownego finału, brak kulminacji napięć pomiędzy kolonistami.

Marion Zimmer Bradley stworzyła ciekawy świat, a dwie pierwsze powieści w nim osadzone spełniają swoje podstawowe zadania – w odpowiedni sposób przedstawiają stworzony przez autorkę świat i wprowadzają w jego historię. Różnią się one od siebie gatunkiem i jakością, ale i tę nieco gorszą część czyta się bez większych zgrzytów. Rozbitkom… przydałoby się nieco wyrazistości i samodzielności, lecz jako wprowadzenie nie prezentują się źle. Królowa Burzy to zdecydowany krok na przód – ciekawsi bohaterowie, problematyka wpływu laranu na ludzkie losy oraz niesztampowe zakończenie. Jeśli reszta książek z cyklu będzie trzymała ten poziom, to można sięgać po nie śmiało.

Rozbitkowie na Darkoverze - 6/10
Królowa Burzy - 8/10

Tytuł: Rozbitkowie na Darkoverze
Cykl: Darkover
Tom: 1
Autor: Marion Zimmer Bradley
Tłumaczenie: Anna Jagiełowicz
Wydawca: Vis-à-vis/Etiuda
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 1 grudnia 2011
Liczba stron: 232
Cena: 21 zł
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Królowa Burzy (Stormqueen)
Cykl: Darkover
Tom: 2
Autor: Marion Zimmer Bradley
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawca: Vis-à-vis/Etiuda
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 30 stycznia 2012
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-61516-81-1
Cena: 24,99 zł



Czytaj również

Mgły Avalonu - Marion Zimmer Bradley
Słodko-gorzka opowieść o przemijaniu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.