Rok i prawne komplikacje - Piers Anthony

Rok i prawne komplikacje to już dziewiętnasta powieść ze świata Xanth wydana w Polsce. Peirs Anthony ponownie atakuje swoim humorem, na który składają się głównie gagi słowne (niestety w większości nieprzetłumaczalne) oraz dwuznaczne dialogi, w których zza każdego słowa, wyzierają niewypowiedziane i zakazane przez Konspiracyjne Stowarzyszenie Dorosłych określenia na seks.

Choć tak naprawdę fabuła jest tutaj tylko tłem dla niezliczonej ilości żartów i galerii dziwacznych postaci, które stworzył pisarz, należy o niej wspomnieć choć słowem. Tym razem sprawa obraca się wokół oskarżonego o niewiadomo co ptaka Roxanne Rok. Aby proces mógł dojść do skutku, demonica z połową duszy (która ma na dodatek roztrojenie jaźni i występuje w trzech osobach) musi zebrać wszystkie ważne postacie w Bezimiennym Zamku. A zebranie tych wszystkich dziwactw, które ma na swej liście, to naprawdę przygoda warta spisania.

I tak Anthony Peirs, wykorzystując do tego niezwykle erotyczną demonicę, przeprowadzi nas przez całą krainę Xanth, krainę snów, a nawet tereny leżące poza magicznym królestwem (czyli świat realny, zwany tutaj nudnawą Mundanią). Po drodze napotka ona smoki, kościotrupy, młode koszmary, latające centaury, gargulce i wszelkie inne stwory, które czytelnik miał już okazję poznać we wcześniejszych tomach. Oczywiście i tym razem, całe zamieszanie jest tak naprawdę częścią większego planu, od którego zależy być albo nie być Xanth.

Albo jest to wspomniany syndrom serii, albo dowcip w tej części cyklu jest mniej nachalny, a majteczki mniej infantylne, ale bez względu na przyczyny, tę powieść czytało się naprawdę przyjemnie. Miło było spotkać znane już sobie postacie i zobaczyć, jak dalej toczą się ich losy. W trakcie lektury ma się wrażenie, że ten świat żyje własnym życiem, razem z bohaterami dokonuje się ważnych czynów, o których na pewno ktoś wspomni w następnej powieści. Człowiek wręcz boi się, że jeżeli szybko nie dostanie w swoje ręce kolejnej części cyklu, to przegapi jakąś ważną przygodę, która będzie miała miejsce w królestwie Xanth (a w miejscu tak magicznym jak to, ważne przygody dzieją się cały czas).

Na koniec jeszcze kilka uwag natury technicznej. Książka wydana została w miękkiej, ale porządnej okładce. Redakcja spisała się na piątkę, bo przypominam sobie chyba jedną tylko literówkę. Okładkę zaś zdobi ilustracja, która zapewne w zamyśle miała nawiązywać do fabuły, ale ilustrator popisał się zdecydowanie mniejszą ilością wyobraźni niż pisarz i dopiero po zakończeniu lektury i ponownym przyjrzeniu się rysunkowi na obwolucie zacząłem rozpoznawać na nim postacie.

Podsumowując, Rok i prawne komplikacje to idealna powieść na zbliżające się ku końcowi wakacje. Lekka, pełna kolorowych postaci i mrugnięć okiem w stronę czytelnika. Nie męczy, nie niszczy wzroku, poprawia humor i pozwala podejść do otaczającego świata z większym dystansem. Zasługuje na solidną czwórkę. Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę