» Recenzje » Rock of Ages

Rock of Ages

Rock of Ages
Chile to uroczy kraj otoczony nadmorskim pasem z jednej strony i górzystym terenem z drugiej. Oprócz malowniczej scenerii państwo to może pochwalić się bardzo kreatywnym zespołem – Ace Team. Ich debiutanckie Zeno Clash było pozycją wyjątkową i przychylnie przyjętą przez grono graczy. Wielbiciele studia zapewne zacierali ręce na wieść o nowej produkcji. Rock of Ages postanowiło wnieść nieco świeżości w gatunek tower defense.


Nieco historii

Syzyf jest postacią znaną z mitologii greckiej. Jako ulubieniec bogów był zapraszany na ich uczty. Niestety próżność śmiertelnika spowodowała, że został zesłany do Hadesu. Po jego pierwszej ucieczce z piekła, mieszkańcy Olimpu skazali niewdzięcznika na bezowocną pracę polegającą na wtaczaniu kuli na szczyt góry. Po osiągnięciu celu, kula wymykała się z rąk Syzyfowi, który musiał wykonywać pracę ponownie. Toteż nie ma co się dziwić, że gdy nadarzyła się okazja do ucieczki, grecki heros chętnie z niej skorzystał.

Wędrując przez różne epoki, poznajemy wiele historycznych postaci ukazanych w krzywym zwierciadle. Z wieloma z nich będziemy zmagać się w trakcie gry. Głównym atutem jest luźne i tryskające dużą dozą humoru podejście do tematu. Przerywniki filmowe przed każdą rozgrywką zostały wykonane w stylu animacji Terry'ego Gilliama i są niesamowicie zabawne. Poza tym pojawiają się pewne nawiązania do takich filmów jak 300 czy Matrix.


Co uturlasz, będzie twoje

Głównym celem zabawy jest próba przeturlania kuli do bazy wroga, a tym samym zniszczenie wrót twierdzy, za którą jest ukryty. Potem pozostaje jedynie rozpłaszczenie znanej postaci. Starcia odbywają się w czasie rzeczywistym i zarówno gracz, jak i jego rywal rozpoczynają zmagania w tym samym momencie. Jak łatwo się domyśleć, najważniejsze jest, by gracz jako pierwszy dotarł do budowli chroniącej adwersarza. Z każdym kolejnym etapem rozgrywka staje się trudniejsza i bardziej urozmaicona. I tu wkraczają elementy typowe dla gatunku tower defense. W ściśle wyznaczonych miejscach możemy umieścić różnego rodzaju przeszkadzajki – wieżyczki strzelnicze, krowy, mamuty lub bomby. Wraz z postępem stają się coraz lepsze, ale też znacznie droższe. Pieniądze zdobywamy, likwidując wszelkie elementy dekoracyjne i bazę wroga. Z drugiej strony kula nie jest nieśmiertelna i każdy kontakt z przeszkodami umieszczonymi na planszy powoduje, że zaczyna się kruszyć. Im mniejsza jest kula, tym mniejsze obrażenia zadaje bramie fortyfikacji.


Płonąca, plamiąca, skacząca, latająca

Cenne pieniądze posłużą nie tylko do nabycia pułapek, ale również pozwolą stać się właścicielem kuli innej niż zwykła granitowa. Płomienie czy też metalowa obręcz znacznie zwiększają siłę destrukcji i wytrzymałość. Poza turlaniem kulistego przedmiotu możemy wykonywać nim skoki, które często uratują go przed spotkaniem z wrogimi jednostkami albo pozwolą skrócić ścieżkę. Wiszące w powietrzu lokacje są tak skonstruowane, że zawierają wiele alternatywnych odnóg, przez co dotarcie do celu zajmie niewiele ponad trzydzieści sekund. To sprawia, że przejście kampanii ogranicza się do maksymalnie czterech godzin. Nie jest to dużo, ale szczerze przyznam, że już w połowie zabawy odczuwałem znużenie. Całe szczęście komputerowy rywal to całkiem cwana bestia i wypadnięcie z toru kilka razy z rzędu spowoduje, że będziemy musieli zaczynać potyczkę od nowa. Dużą rolę odgrywa również fizyka świata. Kula przy uderzeniu w obiekty czy ściany często nie zachowuje się jak powinna. Bardziej przypomina gumę i nie uwierzę, że nie można było postarać się o bardziej wiarygodne odwzorowanie.


Próba wydłużenia czasu

Oprócz trybu kampanii dostajemy jeszcze dwie inne opcje. Nie są oryginalne i nie wciągną, stanowią raczej sztuczne wydłużenie zabawy. Jedna z nich to zwyczajny wyścig z czasem, natomiast druga to niszczenie obiektów za punkty.. Pewien potencjał drzemie w rozgrywce wieloosobowej, ale tylko raz udało mi się z kimś zagrać. Niestety, serwery świecą pustkami. Szkoda, bo zabawa z żywym graczem jest bardziej emocjonująca.


Urokliwa otoczka

Graficznie dzieło Ace Team świata nie podbije, ale może pochwalić się fajnym i abstrakcyjnym designem lokacji. Tekstury estetycznie nawiązują do epok, które przemierzymy, dzięki czemu otoczka jest charakterystyczna i prezentuje się nad wyraz dobrze. Podobnie, a nawet lepiej, sprawdza się oprawa dźwiękowa. Bardzo miłe dla ucha są muzyczki. Jest ich niewiele, ale stanowią jeden z mocniejszych aspektów gry.


Miła ciekawostka

Muszę przyznać, że początkowo rozgrywka potrafi wciągnąć. Ace Team ponownie pokazało, że ma świeże pomysły. Jedyny problem polega na tym, że nie rozbudowali zbytnio swoich idei. Niemniej z chęcią poczekam na kontynuację, a póki co zachęcam do zapoznania się z Rock of Ages jako ciekawostką.


Plusy:
  • humor
  • kapitalne przerywniki filmowe
  • niezła oprawa dźwiękowa
  • fajne lokacje


Minusy:
  • monotonna i schematyczna rozgrywka
  • nietrafne zachowanie się kuli
  • za mało świeżych pomysłów
  • ciężko znaleźć żywego partnera do zabawy



Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Rock of Ages
Producent: ACE Team
Wydawca: Atlus
Data premiery (świat): 7 września 2011
Data premiery (Polska): brak
Wymagania sprzętowe: Core 2 Duo 1,6 GHz, 1,5 GB RAM (4 GB RAM – Vista/7), karta grafiki 256 MB (GeForce 8800 GT lub lepsza), 1,2 GB Windows XP/Vista/7, połączenie z Internetem
Strona WWW: www.atlus.com/rockofages/
Platformy: PC

Komentarze


Vermin
   
Ocena:
0
ciężko znaleźć żywego partnera do zabawy

Wybacz stary, ale to zdanie mnie powaliło XD
04-01-2012 10:41
angel21
   
Ocena:
0
Oj tam, oj tam xD

To takie ostre oddzielenie od partnera kierowanego przez SI ^^
04-01-2012 11:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.