Rezydent wieży - Andrzej Tuchorski
Nowa Fantastyka coraz odważniej zaczyna promować nowych, polskich pisarzy. Po konkursach na stronie internetowej, za które można było otrzymać książki, a nawet publikację w tym popularnym miesięczniku, zorganizowano plebiscyt na powieść. Wygrał ją Rezydent wieży Andrzeja Tuchorskiego, dołączony do wrześniowej odsłony czasopisma.
To dość nietypowe fantasy, próbujące odwrócić klasyczny schemat z drużyną bohaterów – główną rolę gra w niej Klavres, mag, tytułowy rezydent wieży. Jest ona jednocześnie magicznym sklepem, którego właściciel ma w ofercie wszelkie niestandardowe usługi dla awanturników. Niestety, autor nie oparł się pokusie stworzenia z postaci czarownika osoby podobnej swoim klientom.
I tak, również Klavresowi uda się przeżyć niesamowite, dość sztampowe przygody – będzie się zmagał z magią znacznie starszą od ludzkiej, pomoże rozwiązać problem pewnemu smokowi, odkryje właściwości przeklętego hełmu. Całkiem sporo, jak na stroniącego od przygód osiadłego czarodzieja, prawda?
Skądinąd jest on dość ciekawą postacią – wygadany, inteligentny, ale jednocześnie ludzki, przekonujący do siebie pełną gamą zalet oraz wad. Kreacja bohaterów to jedna z większych pozytywnych niespodzianek znajdujących się w powieści debiutanta. Tuchorski nie popada w schematy znane z masowych tworów fantasy, w których charaktery są jednowymiarowe, a ich postępowanie przewidywalne. Jego postacie są interesujące, każda ma jakąś historię (choćby zarysowaną dwoma-trzema słowami), a gdy pojawiają się w książce, to w konkretnym celu, nie dla nabicia objętości. Poniekąd z tego wynika kolejna zaleta Rezydenta wieży – świetne, lekkie dialogi. Są naturalne, mają swój rytm, a każdy rozmówca jest unikalny, co można wyłapać już po kilkunastu stronach.
Niestety, jest kilka aspektów, w których pisarz zdecydowanie przesadził. Irytującym elementem powieści są krótkie podsumowania, bon moty pojawiające się zbyt często – niespecjalnie odkrywcze, a wybijające z rytmu czytelnika. Także zupełnie niepotrzebne są ironia i sarkazm, czy to w przemyśleniach bohaterów, czy w rozmowach – wydają się być sztuczne i umieszczone na siłę. Natomiast najsłabszą stroną opowiadań w zbiorze są zakończenia – nie zaskakują puentą, nie stanowią też satysfakcjonującego podsumowania.
Rezydent wieży to dobry debiut Andrzeja Tuchorskiego. Udało się mu stworzyć interesujący, inspirowany Imperium Rzymskim świat, zamieszkany przez realistycznych bohaterów. Widać także zamysł autora do zbudowania z antologii swego rodzaju całości – pewien motyw przewija się przez wszystkie testy w zbiorze. I choć, poza świetnymi dialogami, książka ma sporo usterek, to czyta się ją naprawdę bardzo dobrze. Trzymam kciuki za to, aby kontynuacja, która ukaże się w październiku, była jeszcze lepsza.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
To dość nietypowe fantasy, próbujące odwrócić klasyczny schemat z drużyną bohaterów – główną rolę gra w niej Klavres, mag, tytułowy rezydent wieży. Jest ona jednocześnie magicznym sklepem, którego właściciel ma w ofercie wszelkie niestandardowe usługi dla awanturników. Niestety, autor nie oparł się pokusie stworzenia z postaci czarownika osoby podobnej swoim klientom.
I tak, również Klavresowi uda się przeżyć niesamowite, dość sztampowe przygody – będzie się zmagał z magią znacznie starszą od ludzkiej, pomoże rozwiązać problem pewnemu smokowi, odkryje właściwości przeklętego hełmu. Całkiem sporo, jak na stroniącego od przygód osiadłego czarodzieja, prawda?
Skądinąd jest on dość ciekawą postacią – wygadany, inteligentny, ale jednocześnie ludzki, przekonujący do siebie pełną gamą zalet oraz wad. Kreacja bohaterów to jedna z większych pozytywnych niespodzianek znajdujących się w powieści debiutanta. Tuchorski nie popada w schematy znane z masowych tworów fantasy, w których charaktery są jednowymiarowe, a ich postępowanie przewidywalne. Jego postacie są interesujące, każda ma jakąś historię (choćby zarysowaną dwoma-trzema słowami), a gdy pojawiają się w książce, to w konkretnym celu, nie dla nabicia objętości. Poniekąd z tego wynika kolejna zaleta Rezydenta wieży – świetne, lekkie dialogi. Są naturalne, mają swój rytm, a każdy rozmówca jest unikalny, co można wyłapać już po kilkunastu stronach.
Niestety, jest kilka aspektów, w których pisarz zdecydowanie przesadził. Irytującym elementem powieści są krótkie podsumowania, bon moty pojawiające się zbyt często – niespecjalnie odkrywcze, a wybijające z rytmu czytelnika. Także zupełnie niepotrzebne są ironia i sarkazm, czy to w przemyśleniach bohaterów, czy w rozmowach – wydają się być sztuczne i umieszczone na siłę. Natomiast najsłabszą stroną opowiadań w zbiorze są zakończenia – nie zaskakują puentą, nie stanowią też satysfakcjonującego podsumowania.
Rezydent wieży to dobry debiut Andrzeja Tuchorskiego. Udało się mu stworzyć interesujący, inspirowany Imperium Rzymskim świat, zamieszkany przez realistycznych bohaterów. Widać także zamysł autora do zbudowania z antologii swego rodzaju całości – pewien motyw przewija się przez wszystkie testy w zbiorze. I choć, poza świetnymi dialogami, książka ma sporo usterek, to czyta się ją naprawdę bardzo dobrze. Trzymam kciuki za to, aby kontynuacja, która ukaże się w październiku, była jeszcze lepsza.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Rezydent wieży
Autor: Andrzej Tuchorski
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 października 2011
Liczba stron: 224
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
ISBN-13: 9788376489032
Cena: 21,00 zł
Autor: Andrzej Tuchorski
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 października 2011
Liczba stron: 224
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
ISBN-13: 9788376489032
Cena: 21,00 zł
Tagi:
Andrzej Tuchorski | Rezydent wieży