Requiem dla lalek - Cezary Zbierzchowski

Lektura jako wyzwanie

Autor: Marcin 'malakh' Zwierzchowski

Requiem dla lalek - Cezary Zbierzchowski
Debiutancki zbiór opowiadań Cezarego Zbierzchowskiego to nie tylko świadectwo jego niewątpliwego talentu, ale także, czy może wręcz przede wszystkim, empiryczne potwierdzenie siły gatunku literackiego, jakim jest fantastyka. Nie definiują jej smoki, miecze świetlne, fazery, wampiry czy kosmiczne krążowniki: jest ona przede wszystkim pozbawionym ograniczeń polem do eksperymentu − dysponuje narzędziami, których próżno szukać wśród innych gałęzi literatury.

Zawarte w Requiem dla lalek teksty łączy świat miasta Rammy, w którym rozgrywają się opisane w nich wydarzenia. Niezbyt różni się on od naszej rzeczywistości, jest jedynie nieco bardziej zaawansowany technologicznie, chociaż nie dotyczy to wszystkich opowiadań. Autor, poza tekstem tytułowym, nie wiąże zbytnio fabuły ze scenerią, często Ramma pojawia się w tle, w krótkiej wzmiance, w zasadzie nieistotnej dla rozwoju akcji, jest jedynie czymś w rodzaju oczka puszczonego do czytelnika (Mr Fiction). Mało wiadomo o jej geografii, najpełniej poznajemy ją w tytułowym Requiem…, gdzie metropolia staje się sceną zakrojonych na szeroką skalę intryg politycznych. Czym więc jest Ramma? Laboratorium.

Zbierzchowski, podobnie jak J.G. Ballard, skupia się przede wszystkim na bohaterach i ich psychice. Jego opowiadania są momentami surrealistyczne, zawsze niejednoznaczne, trudno w nich rozdzielić jawę od snu, rzeczywistość od narkotycznej wizji. Ich sceneria to "krajobrazy wewnętrzne", pojęcie charakterystyczne dla twórczości wspomnianego wyżej Anglika. W małym stopniu liczy się "gdzie", kluczowe natomiast jest "kto" − stąd też wybór stanowiącej mieszankę kultur i technologii Rammy jako tła. Jest to fantastyka określana nie za pomocą gadżetów i scenerii, ale metody twórczej: materializowane są pewne teorie, wizualizowane stany ludzkiego umysłu oraz kłębiące się w nim lęki i nadzieje. Najlepszym tego przykładem, a zarazem i najmocniej zapadającym w pamięć tekstem w zbiorze, jest Mr Fiction, którego akcja rozgrywa się pośród ciasnych korytarzy statku kosmicznego.

Opowiadanie to najlepiej obrazuje kolejną cechę twórczości Zbierzchowskiego − lektura zawartych w Requiem dla lalek historii to tylko do pewnego stopnia rozrywka, przede wszystkim jednak wyzwanie. Autor lubuje się w niedopowiedzeniach, traktuje czytelnika jako pełnoprawnego, równego sobie uczestnika gry, jaką jest odnajdywanie ukrytych znaczeń opowieści. Sprawia to, że do tych tekstów trzeba wracać, czytać je po raz wtóry, wyłuskiwać ukryte między wierszami aluzje, starać się podążać ścieżką rozumowania twórcy. Interpretacji może być wiele, a wszystkie pełnoprawne − zapewne każdy inaczej odpowie na pytanie: "Czym jest stacja Millenium?".

W zbiorze znajdziemy także: wyśmienitą Monetę, o ciekawej strukturze kompozycyjnej − najpierw czytelnikom ukazany jest finał opowieści, a następnie poprzedzające go wydarzenia; klimatyczne, zahaczające o horror Miejsce na drodze; efektowne pod względem scenerii i oparte na świetnym pomyśle Bezludzie; tytułowe Requiem… z bardzo dobrze nakreślonym protagonistą, postacią niestandardową, kimś w rodzaju antybohatera (człowiek z problemami, mnóstwem wad i nałogami). Zaletą tej powieści, bo tak należałoby sklasyfikować zamykający zbiór tekst, jest także pokazanie narastających w społeczeństwie napięć, nakreślenie poplątanych sieci politycznych intryg i zależności oraz próba spojrzenia na akty terroryzmu od strony zamachowców.

Do ideału książce zabrakło niewiele. Jedyną jej wadą jest fakt, iż trzy spośród składających się na zbiór tekstów nie są na tyle… oryginalne? zaskakujące? charakterystyczne?, aby zapadły w pamięć. Fabuły Innego nie będzie, Limfy szklanki i Bestiariusza szybko zatarły się w moich wspomnieniach, do tego stopnia, że musiałem wrócić do tych historii, po ty by odświeżyć sobie ich przebieg. Wciąż jest to proza najwyższej próby, "gęsta", czyli bardzo klimatyczna, sprawnie napisana, zmuszająca do refleksji, ale akurat w przypadku tych trzech opowiadań zabrakło elementu, który sprawiłby, że zostawiłyby w czytelniku ten nieznośny osad, sprawiający, że dana historia nie daje nam spokoju, każe do siebie wracać, analizować i odkrywać wciąż na nowo.

Znajdziemy to natomiast w pozostałych pięciu tekstach. Requiem dla lalek to − mimo iż zbiór przeszedł raczej bez echa − jeden z najważniejszych debiutów ostatnich lat w polskiej fantastyce. Takie teksty nagradza się w Stanach i Anglii, takie opowiadania i powieści otrzymują Hugo i Nebule, takie historie przechodzą do historii gatunku. A przecież to dopiero początek drogi twórczej Cezarego Zbierzchowskiego.